Rozdział 10.

1.8K 149 57
                                    

Przygryzłam dolną wargę i dokręciłam ostatnią śrubkę. Siedzę tutaj prawie cały dzień i nawet na chwilę nie odeszłam od stołu. Musiałam to w końcu skończyć. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam śrubokręt. Włożyłam rękę w ramię z metalu i podniosłam do góry. Trzymało się, ale nie o to tutaj chodzi. Musi działać! Wyciągnęłam rękę przed siebie. Zaczęło się ładować, ale zamiast wystrzelić, zgasło. Cholera jasna! Sprawdziłam czy wszystkie kabelki są dobrze podłączone i czy wszystko jest dobrze skręcone. Musi coś być  nie tak. I nie mam zielonego... niebieskiego pojęcia co! Warknęłam i zrzuciłam ramię z siebie. Wzięłam kubek do ręki, pijąc kawę.

- Co tu nie pasuje?- szepnęłam patrząc na żelazne ramię.- Co tu...- podeszłam bliżej i rozłożyłam przedmiot na części pierwsze.- Nie, nie-mruknęłam i obejrzałam wszystko dokładnie.

- Panno Stage, jest już późno i musi pani iść się położyć spać- usłyszałam głos Jarvisa.

- Nie przeszkadzaj mi teraz chłopie, pracuję- odpowiedziałam i upiłam łyka kawy z filiżanki. Odstawiłam ją na stół i ponownie starannie, dokładnie i po woli zaczęłam wszystko skręcać.- Teraz tutaj nie wejdziesz- powiedziałam z uśmiechem. Wyczułam obecność Lokiego, który stał po drugiej stronie szyby. Czułam jak się na mnie patrzył. Założyłam zabezpieczenia, które uniemożliwiają mu przechodzenie przez ścianę. Uśmiechnęłam się lekko czując lekki powiew na twarzy. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w zielone oczy Lokiego. Zapomniałam, że może się teleportować. Cholera jasna!

- Wiedziałem! Budujesz Iron Man'a!- krzyknął, a ja rzuciłam w niego śrubokrętem, którego złapał.

- Nie drzyj się tak, bo mnie głowa boli. I nie buduję żadnego żelaznego mężczyzny!- odpowiedziałam i przeniosłam wzrok na ramię.

- Jak nie jak tak. Stark ma taki sam- powiedział i siadł na krzesło obok mnie. Uniosłam brew i spojrzałam na niego.

- Stark ma takie zbroje?- spytałam cicho. Kiwnął głową potakująco.- Jarvis, dzwoń do Starka!- rozkazałam i wstałam z miejsca idąc na środek pokoju.

- Jest zbyt późno, pan Stark na pewno śpi- odpowiedział komputer.

- Nie śpi, bo jest z moją mamą. Muszę skończyć ich wypady na noc, bo już mnie to denerwuje. Mojej mamy wcale w domu nie ma, cały czas jest ze swoim chłoptasiem, po prostu nieodpowiedzialna gówniara- powiedziałam i spojrzałam na hologram, który wyświetlił się przede mną.

- Cześć Stark! Pamiętasz mnie?- spytałam z uśmiechem. Uniósł jedną brew i spojrzał gdzieś w bok.

- Cóż, wiem, że jesteś córką Jocelyn. Co się stało, że do mnie dzwonisz?- spytał. Uśmiechnęłam się lekko i zrobiłam krok w bok.

- Jarvis, odsłoń szybę- powiedziałam, a zasłona zaczęła po woli się podnosić.

- Co to do cholery jest? Do jakich celów to budujesz?- spytał, patrząc na zbroje. Wróciłam na miejsce zasłaniając mu widoki.

- Do własnych, buduję je odkąd pamiętam, ale nie chcą działać. Słyszałam, że masz takie same- odpowiedziałam. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Podrapał się po brodzie.

- Co jest w nich nie tak?- spytał i machnął ręką, abym odsłoniłam mu zbroje. Zrobiłam krok w bok.

- Nie działają. Coś  jest z nimi nie tak i nie wiem co- odpowiedziałam podchodząc do szyby. Patrzyłam na nie uważnie.

- Pomógłbym ci, ale wiem co robisz. Wiem jaka niebezpieczna jesteś, więc nie masz an co liczyć z mojej strony- powiedział i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Prychnęłam pod nosem.

- Nie robię już tego, czy jakaś firma odkąd wyszłam z więzienia została zhakowana i upadła?- spytałam z lekkim uśmiechem.

- Nie, ale w każdej chwili, jeśli będziesz miała zbroje możesz zniszczyć świat- odpowiedział.

- Tak, oczywiście. Jakbyś nie zauważył mieszkam na tym świecie. Gdybym go zniszczyła, nie miałabym gdzie mieszkać- mruknęłam pod nosem.- Jarvis, zasłoń- dodałam i kotara opadła  w dół.

- Jarvis? Kto to?- spytał lekko zainteresowany.

- Mój komputer- powiedziałam i pokazałam na paski pod sufitem. Wsadził ręce do kieszeni rozglądając się. Ruszył do przodu, patrząc na każdy szczegół mojej pracowni. Loki chodził za nim, nie pozwalając, aby go zobaczył. Uśmiechnęłam się lekko.

- Masz dużo wspólnego ze mną- ledwo to usłyszałam.

- Tony, nie- usłyszałam głos mamy po drugiej stronie. O czym oni mówią?

- Nie powiedziałaś jej?- odwrócił głowę w bok, ale nie patrzył na Lokiego, tylko prawdopodobnie na moją mamę.

- O czym wy mówicie?- spytałam zaciskając zęby. Stark spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Nie zauważyłaś tego? Nawet teraz. Żelazne zbroje, mądrość, sarkazm, wynalazca... Nie zauważyłaś?- spytał  i patrzył prosto na mnie. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na ziemie.

- Tony, ja z nią na spokojnie porozmawiam w domu- prosiła kobieta. Podniosłam wzrok na mężczyznę.

- Nie rozumiem...

- Jezu, kobieto. Ja już bym się dawno domyślił...- mruknął i przetarł twarz rękoma. Uniosłam brew, nadal nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Jest twoim ojcem- usłyszałam Lokiego.



________________

Ale zakończenie!

Nie spodziewaliście się?

Ha! Dokończenie dwa rozdziały wcześniej, tego co jej mama wpadła jak szalona i rozbiła jej pół naczyń XD

Jak wakacje? U was jaka pogoda?

Dziękuję za gwiazdki i komentarze i wyświetlenia. Prolog ma 150 odsłon. Dziękuję.

Do następnego i zapraszam do Rainy Town(Tom Hiddleston)


Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz