Weszłam do sali i poczułam mocny zapach środków czystości. Czułam po kolei każdą następną substancję. Wchodząc do kuchni zaczęłam czuć kawę i ciasto. Tak, to ciasto, które Adrian robił na każdą większą imprezę. To było moje ulubione ciasto! Słysząc trzask obróciłam głowę przez lewe ramię, ach, te przyzwyczajenia z musztry. Dobrze, że nie obróciłam się na prawej pięcie i palcach lewej nogi. Okazało się, że to dyrektor przechodził przez próg, który trzeszczy chyba od zawsze. Za każdym razem kiedy ktoś na niego nadepnął wydawał ten sam charakterystyczny dźwięk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jego. Uśmiechnęłam się i juz chciałam rzucić mu się na szyje, ale on wydawał się lekko nieobecny. Podeszła do niego moja najlepsza przyjaciółka. Rownież była taka przygaszona, jakby smutna. Wydało mi się to zupełnie do niej niepodobne. Przecież ona zawsze była taka radosna, tryskała energią. Nie zdziwił mnie fakt, że była ubrana na czarno, bo zawsze miała na sobie coś czarnego. Ciągle stojąc w przejściu patrzyłam na ich dwójkę -zupełnie innych niż zwykle...jakby odmienionych. Z biura wyszedł Adrian, jednak nie uśmiechał się jak zawsze. Wydawał się po prostu smutny. Pierwsza moja myśl: czyżby dzisiaj był 13 lutego?
Ale nie...była połowa marca. Tak swoją drogą to 13 lutego to rocznica śmierci brata Adriana. Poza tym...przecież Karolina i Rudy nie byliby przez to tacy. Podeszłam do nich, a oni zdawaliby się zupełnie mnie ignorować. Zdziwiona rzekłam:
-Hej ludzie, to ja! Zaskoczeni?
Jednak żadne z nich nie odpowiedziało.
Zauważyłam że Rudy obejmuje Karolinę w taki sposób w jaki nigdy jej nie obejmował. Znów się odezwałam:
-Ooo, czy ja o czymś nie wiem?
Ale oni znowu mnie ignorowali. Wyciągnęłam ramiona w stronę przechodzącego Adriana, ale on mnie ominął.
-Co się tutaj dzieje?! Ktoś mnie w ogóle słyszy? Wszyscy mnie ignorujecie!
Zobaczyłam, że pani Iwona myje schody. Pomyślałam, że chociaż z nią będzie dało się porozmawiać.
-Witam Pani Iwonko, jak zdrówko?
Ona jednak rownież nie zareagowała na moją zaczepkę. Odwróciłam się w stronę moich przyjaciół z jednym pytaniem w myślach: CO SIĘ TUTAJ DZIEJE?
Uslyszałam rozmowę Karoliny i Rudego. Wyglądała ona mniej więcej tak:
R: Żałuje, że wtedy do niej nie pojechałem...nie ma jej już.
K: Nie obwiniaj się o jej śmierć. I tak tego już nie odwrócimy.
R: Jak możesz tak w ogóle mowić?! Czy ona nic dla Ciebie nie znaczyła?!
K: Znaczyła bardzo wiele, ale musimy się pogodzić z tym że ona NIE ŻYJE!Zamarłam...kto nie żyje? O kim oni mówią? Może nie powinnam w ten dzień zakładać kwiecistej sukienki...w końcu umarł ktoś bardzo dla nich ważny...Bardzo chciałam ich pocieszyć, ale nie do końca wiedziałam jak. Wyszłam na parking, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam jadący samochód. Wydawało się jakby kierowca mnie nie zauważał. Ledwo zdążyłam odskoczyć padając na ziemie. Uznałam się, że stanie na środku drogi jest zbyt niebezpieczne, więc wróciłam w stronę bydynku. Zobaczyłam wisząca na nim kartkę z klepsydrą. Podeszłam aby ją przeczytać i...zaparło mi oddech w piersiach. Na kartce widniał napis: "Kochająca siostra, wnuczka i córka. Strażniczka pożarna i harcerka. Tragicznie zmarła w wypadku. NATALIA PORĘBSKA. Pogrzeb odbędzie się w najbliższą środę."
Zobaczyłam swoje nazwisko na informacji o pogrzebie....O cholera, teraz to wszystko ma sens! Nie, to nie możliwe..ja nie mogłam..
A więc witajcie w moim świecie. Świecie osoby martwej.

CZYTASZ
Byłam tutaj...
ParanormalMłoda dziewczyna dowiaduje się, że od kilku dni jest nieżywa. To wszystko zmienia jej światopogląd o 180*