rozdział 43

877 54 15
                                    

Tobias

Kiedy wracam do mieszkania odczuwam pustkę. Jakoś dziwnie się czuję, kiedy spływa na mnie ostatnie wspomnienie z Tris. Wystarczy, że sobie o nim przypominam, a gotuje się we mnie złość. Jednak mimo to chcę usłyszeć jej wersje. Musi być zdecydowanie inna niż tą, jaką biorę do siebie z mojej perspektywy. Przecież ona nie chciałaby, aby ktokolwiek poznał jej tożsamość. Zbyt bardzo ceni swoje życie od kilku miesięcy, pomijając małe epizody.
Unoszę brew, kiedy zauważam drobną postać przed moimi drzwiami. Blond włosy falami ledwo dotykające ramiona, na końcówkach przetykane niebieskim kolorem. Czarna opinająca bluzka z długim rozszerzanym rękawem i krótkie spodenki podkreślają jej ciało. Zapominam już o czym przed chwilą myślałem. Mam wrażenie, że pożrę Tris wzrokiem.
W końcu dziewczyna mnie dostrzega, a w oczach pojawia się błysk. Powinienem być twardy, ale jej oczy to nie tylko moje lekarstwo na pokonanie lęku, ale też moje pragnienie.- być blisko niej.
Od razu wchodzę do mieszkania, w między czasie posyłając Tris wymowne spojrzenie, które przechwytuje. Wchodzi za mną do mieszkania i zamyka je. Znowu jesteśmy sami, a ja muszę wysilić wszystkie mięśnie, żeby nie wykorzystać okazji bycia z Tris sam na sam.
-Jak wy tam się dostałyście?- przerywam ciszę z nadzieją, że ta rozmowa skończy się szybko i bez spiny. Nie chcę kłócić się z Tris, zwłaszcza podczas nowicjatu. Bardzo rzadko się widujemy, a jeszcze świadomość, że jesteśmy po kłótni i nie będziemy się widywać przez kilka dni jest tak samo straszna, jak ona sama w krajobrazie strachu. Pragnę jej.
-Drzwi były otwarte, ale sama byłam zdziwiona, że wiedziały, gdzie idziesz.- odpowiada z głosem pełnym spokoju. Mam wrażenie, że stopy wtopiły mi się w ziemię, ale ciało cały czas lgnie do niej.
-Widziały mnie?- unoszę teatralnie brew. Ale odpowiedź jest oczywista. Skoro przyszły do sali, to też musiały mnie śledzić. Jedynym zdziwieniem jest to, że nie wiem czy Tris chciała je powstrzymać.
-Tak.- odpowiada.- Lena dosłownie rwała się, żeby za tobą iść, ale udało mi się je przynajmniej przytrzymać.
-Inaczej zobaczyły by ostatni lęk?- stwierdzam i pytam jednocześnie.
-Odciągnęłam je pod pretekstem muffinów, które właśnie upieczono kilka godzin temu.
-Ile czekałaś na mnie?- zmieniam temat. Złość doszczętnie ze mnie uleciała. Dlaczego odczuwałem te złość? Przecież to oczywiste, że Tris nie pozwoliłaby nikomu zobaczyć mojego krajobrazu strachu. Nie tylko ze względu mojej prywatności, czy naszej tajemnicy, którą znają jedynie byli przywódcy nieustraszoności i Amar, ale też ze względu na jej życie. Jeśli wszyscy dowiedzą się, że żyje wybuchnie wielka afera i plotki wyjdą poza miasto. Wtedy będziemy mogli tylko czekać na ruch OPR. Pozwalając na odkrycie tajemnicy skrywaną przez nas jest jak położenie się na stole i pozwolenie obcemu człowiekowi zrobienie z sobą co zechce.- Tak samo głupie i absurdalne.
-Kilka minut. Lena i Ali były zbyt wystraszone po tym wszystkim i do końca dnia nie chcą opuszczać sypialni.
-Przynajmniej nie będzie pytań, gdzie zniknęłaś.- podchodzę bliżej, przykładam czoło do jej czoła. Po moich kręgosłupie przebiega przyjemny dreszcz.
-Przynajmniej tyle.- odpowiada i uśmiecha się przelotnie. Wpijam się w jej usta, pragnąc jedynie obecności Tris. Jej usta smakują czymś słodkim, a kiedy całuję ją po szyi czuję zapach świeżych ubrań. Zaczynam się zastanawiać czy do końca dnia będą jej te ubrania potrzebne. Przerzucam Tris przez ramię i niosę do sypialni, po czym oboje kładziemy się na łóżku. Błądzę rękami po jej nagich udach. Czuję narastające pożądanie. Bez oporu udaje mi się zdjąć z niej pierwszą warstwę ubrań. Leży podemną w samej bieliźnie.
-Moja.- szepczę, po czym muskam wargami jej brzuch. Mam wrażenie, że wypulkenia na jej skórze odrobinę zmalały.
-Twoja.- szepcze w odpowiedzi, kiedy znów jestem na wysokości jej ust, które mocno całuję. Ręce Tris błądzą po moich ramionach, wsuwa dłonie pod moją koszulę. Pozbywa się mojej kurtki i koszuli i gdzieś ją odrzuca. Po chwili jej palce odpinają guzik moich spodni. Ja również zostaję w samej bieliźnie.
Czuję ucisk w bokserkach. Moje ciało lgnie do niej, z całych sił chce już stać się z Tris jednością. Sięgam ręką do zapięcia od jej stanika. Szybkim ruchem pozbywam się go. Każde jej ciche westchnienie czy jęk pobudza mnie na nowo, nie pozwalając przestać. Obsypuję całą jej twarz pocałunkami w nagrodę otrzymując zadowolony pomruk.
Ciągle mi mało, dlatego sunę palcami po jej prawym boku, aż docieram do skrawka majtek. Zaczepam paznokciem o materiał i powoli zsuwam z niej bieliznę. Czuję palce Tris ocierające się o moje krocze powodując tym ożywienie z mojej strony. Bawi się gumką moich bokserek, ciągnie ostatki mojego odzienia w dół. Strzepuję materiał z kostek.- Oboje jesteśmy nadzy.
Dziewczyna mocno łapie za moje ramiona i napiera na mnie, obracając tym mnie na plecy, siada na mnie okrakiem.
-Ty na górze?- unoszę brew z lekkim uśmiechem.
-Ja tu rządzę.- zbliża się do mnie i muska wargami moje usta. Pomimo naszego rozpalenia, wszystko wykonujemy spokojnie, subtelnie, zmysłowo.
-To się okaże.- niepostrzeżenie obracam ją gwałtownie na plecy i znów zwisam nad nią. Przez pierwsze sekundy dezorientacji, Tris leży jak sparaliżowana, ale po chwili zaczyna się śmiać. Zamykam jej usta pocałunkiem, ręką przejeżdżając po nagim udzie dziewczyny. Zbliżam wargi do jej szyi, całuję ją mocno, ssąc delikatną skórę Tris. Wzdycha, na co kącik moich ust drga. Patrzę prosto w jej oczy, kiedy w nią wchodzę, po chwili poruszając się delikatnie, z każdą chwilą nabierając tempa. Po mojej twarzy spływa pot. Oboje dyszymy ciężko, powoli wchodzimy na szczyt, a kiedy oboje go osiągamy, opadam na nią ciężko, sapiąc jej do ucha. Ręka Tris zatapia się w moich włosach, zaplata końcówki wokół palców, bawi się nimi. Przynajmniej już wiem, dlaczego wiele dziewczyn uwielbia, kiedy ktoś bawi się jej włosami. To bardzo przyjemne.
Wychodzę z Tris i kładę się obok niej. Wyrównuję swój przyśpieszony oddech. Przyciskam blondynkę do siebie, jakby zaraz miała zniknąć. Chyba przez te trzy lata jej nieobecności stałem się zbyt wrażliwy na brak jej dotyku.
-Co robiłeś po sytuacji w sali krajobrazu strachu?- pyta Tris i muska palcem zarost na moich policzkach. Gładzę ręką jej bok, specjalnie palcami przejeżdżam po bliznach na plecach. Co chwila wzdycha i z zamkniętymi oczami uśmiecha się lekko, ukazując tym, że jest jej przyjemnie.
-Musiałem złożyć raport po pierwszym etapie.- odpowiadam.- Jeszcze Tommy wspomniał o tym, że jakiś nieproszony gość chowa się w Jamie.
Palce Tris sztywnieją. Otwiera szeroko oczy i patrzy na mnie pytająco.
-Wiadomo, kto to?
-Jeszcze nie, ale mam przekazać nowocjuszom, żeby po dziesiątej nie opuszczali sypialń.- Teraz muskam palcem jej tatuaż na obojczyku.- I lepiej będzie, jak zostaniesz na noc.- sunę dłonią wzdłuż jej ramienia, potem tali, zaokrąglonego biodra, gołej nogi, a w oczach Tris pojawia się płomień.- Chyba, że mam cię odprowadzić.
-Chyba jednak wolę zostać.- odpowiada i robi teatralny uśmiech, który w złośliwy sposób starłem z jej twarzy pocałunkiem.
-Na taką odpowiedź liczyłem.

CDN. 😘

troszku na spokojnie. 😍😏

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz