Szybko dotarliśmy do Obozu Jupiter. Rzeka wyczyściła nas z greckich przekleństw (jeśli je mieliśmy) i zaproponowałem, że pokaże jej świątynie Marsa i Jupitera, u Neptuna chyba wszyscy wiedzą, co jest.
Jej czerwone włosy połyskiwały w świetle słońca. Reyna kazała stawić się obok Nowego Rzymu, co za bardo nie podobało się Lily.
Uśmiechała się swoimi jasnoróżowymi ustami, a jej ciemnobrązowe oczy błyszczały.
Szybko dotarliśmy do świątyni mojego ojca. Wyjąłem truskawki po tym głupim stroju i położyłem je w świątyni. Jednak coś było nie tak.
Lily niepokoiła się, a chmury przybrały ciemną barwę.
- Jason, chodź już.
Jednak moje stopy nie mogły zrobić kroku.
Z chmur wyjawiło się cząstka oślepiającego światła.
- LILIUM!!! - rozbrzmiał bardzo rozwścieczony głos.
Z chmur wynurzyła się postać człowieka w białej todze i z piorunem w ręku i orłem na ramieniu. Już chyba wiecie, kto to był, prawda?
Sam Jupiter stanął przed swoją świątynią. Gdy tylko skierował swój pełny gniewu wzrok na dziewczynę, to mimo jej protestu, jej kolana się ugieły.
- Ojcze! - próbowałem go zatrzymać - Przestań.
Posłał mi wzrok pełen zdziwienia.
- Przestać? - spytał - Mam przestać? Niby czego? Nie wiesz o niej nic i niech tak zostanie.
- A, ale co? - pytałem patrząc na cierpienie mojej dziewczyny
- Lilium, słynna niby heroska, która kontroluje kwiatami. Każdy uwielbiał ją, że jej własna matka uczyniła ją nimfą. Fajnie jest się wylegiwać przy jeziorze. Ona odkryła nektar, napój niegdyść przczół, ale ona zaczęła się nim pożywiać. I tu stało się zamieszanie. Chciała, aby nektar był napojem tylko jej, chciała go ulepszyć. Wykradła eliksir młodości i dodała swoich receptur. Jednak zaczęło ją spalać, była śmiertelna. Prosiła mnie o nieśmiertelność, a nawet, jak to zrobiłem, również była samolubna i myślała o sobie. Chciwa, nie? Chciała jeszcze zająć moje miejsce, dlatego uczyniłem ją Cegłą, brzydką, ponurą, ale wieczną.
Spojrzałem na nią. Nie wyglądała na taką. Wciąż cierpiała, płakała.
- J-Jupi-ter! - zawołała ostatkiem sił - Dostałeś nektar, i co z tego? Wymazałeś pamięć o mnie Lete i nektar niby był od zawsze jak ambrozja!
- Nic nie rozumiesz, dziewczyno! - krzyknął i cały obóz zjawił się przy świątyni - Nikt, nie był tak chciwy! Oh, zyskałaś zaufanie całego Olimpu! Pomogłem ci! A ty chciałaś zrzucić mnie z tronu?! Jeszcze gigantów przywołałaś! O takich czynach nikt nie mógł pamiętać.
Machnął ręką. Nagle wszystko zaczęło się rozmywać. Obudziłem się w swoim pokoju w obozie. Nastała mnie ochota na spotkanie z moją dziewczyną, czerwonowłosą Piper. Miała tu przyjechać, jednak nigdzie nie mogłem znaleźć mojej dziewczyny. Hazel odparła, że była przy świątyni Jupitera. Jak najszybciej biegłem spotkać się z Pipes, jednak w połowie drogi się zatrzymałem. Dlaczego Piper przypominała mi dwie kobiety? Czerwonowłosa, czy ciemnowłosa? Ostatnie wspomnienia były niemrawe, zamazane.
Przepraszam.
Jak niby miałam to kontynuować? Nie chciałam ciągnąć dalej tego fanfiction, więc musiałam to zakończyć. Nie chciałam uśmiercać naszej Cegiełki, ale czy na pewno umarła?Zapraszamy do nowej chyba też krótkiej historii "Snape w wannie".

CZYTASZ
Zakazana Miłość [Brason]
أدب الهواةJason nie może się pogodzić, że przyjaciele nie akceptują jego miłości, a najbardziej uwzięła się jego była dziewczyna, Piper. Jednak Jason walczy o swoją miłość, między nim, a cegłą.