*Dziś, 10 czerwca, sobota*
*Rosie*Przebudziłam się o 4 nad ranem. Postanowiłam już nie kłaść się do łóżka, więc zeszłam na dół zrobić sobię kawę. Kiedy wchodziłam na górę usłyszałam w pokoju Collin'a jęki, stęki i co tam jeszcze.
- Męska dziwka ~ zaśmiałam się pod nosem.
Weszłam do pokoju Lucy. Zauważyłam, że ona też nie śpi.
- Co za chuj. ~ powiedziała nieźle nabuzowana.
- Tak, tak wiem ~ zaśmiałam się i usiadłam na łóżku blondynki.
- Chodź ~ złapałam ją za rękę i wyszłam z nią na korytarz.
- Co ty znowu wymyśliłaś? ~ zaśmiała się cicho.
- Wejdziemy po cichu do jego pokoju i rzucimy się na łóżko. ~ powiedziałam szeptem do blondynki.
- Bosz jaka ty jesteś jebnięta. ~ zaśmiałyśmy się cicho.
Zakradłyśmy się cicho do jego pokoju po czym rzuciłyśmy się na jego wielkie łóżko jak zwierzę na mięso.
- Ohh ~ zaczęłyśmy jęczeć śmiejąc się.
- Kurwa, czy wy zawsze musicie mi wszystko psuć?! ~ wydarł się Collin.
- Hmm, pomyślmy. Tak ~ powiedziała Lucy.
- A, i następnym razem. Proszę nie jęczcie tak głośno bo spać nie można. ~ Powiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem wychodząc z pokoju.
Wraz z Lucy o 6:00 postanowiłyśmy się ogarnąć. Najpierw zeszłyśmy na dół zrobić sobie śniadanie. Postawiłyśmy na płatki czekoladowe z mlekiem. Zimne oczywiście. Usiadłam na blacie i zaczęłam jeść. Lucy usiadła na krześle na przeciwko mnie. Po zjedzeniu umyłyśmy zęby, lekko się umalowałyśmy i przebrałyśmy się. Ja postanowiłam założyć:
Lucy ubrała się w:Razem usiadłyśmy na kanapie w salonie i włączyłyśmy telewizję. O 10;35 postanowił na dół zejść książe wraz ze swoją księżniczką (czujecie ten sarkazm? Powinniście bynajmniej)
- O, Lucy popatrz! Wstał książe ze swoją księżniczką! ~ zaśmiałyśmy się.
Zapomniałam wspomnieć. Rodzice Lucy i Collin'a wyjechali na delegację na dwa tygodnie. Wracają 23 czerwca. Tak wyjechali wczoraj.
- Zamknij ryj, suko. ~ powiedziała do mnie ... Właśnie jak ona ma na imię?
- Co powiedziałaś? ~ wstałam i zaczęłam powoli podchodzić do rudowłosej.
- Rosie, spokojnie. ~ powiedziała Lucy podchodząc do mnie.
Zignorowałam ją i podeszłam do wspomnianej wyżej dziewczyny.
- To co słyszałaś. ~ Prychnęła pod nosem.
- Collin, ty też wiesz co zaraz się stanie więc ogarnij tą szmatę albo z nią sobie pogadam. ~ powiedziałam zaciskając pięści.
- Amber. Lepiej ją przeproś. ~ powiedział wystraszony Collin.
- Tą szmatę? Za co? ~ zaśmiała się. Ugh jak ja jej nie lubię.
Nie, wcale nie jestem zazdrosna.
Nie wytrzymałam i uderzyłam ją w policzek. Nie, nie z liścia. Z pięści. Ta zaś upadła na podłogę.
- Jeszcze raz, a wyrwę Ci te doczepy. Zrozumiano? ~ Wrzasnęłam na nią.
- T-Tak. ~ wydusiła z płaczem.
Usiadłam z powrotem na kanapę i zaczęłam dalej oglądać telewizję.
******************************
Cześć, dzień dobry czołem.
Pierwszy rozdział - 408 słów. Myślę, że nie jest on najgorszy. Tak, wiem że nikt tego nie czyta. Ale trudno. Gorąco polecam aga_002 do okładek. Pisze też książki, które sama czytam i też bardzo polecam.
Do następnego.