XIII

3.1K 223 47
                                    

Jessica:

-Mamciu, ale ja nie wiem!-woła Kendall i poirytowana siada na kanapie obok mnie.

Moja młodsza siostra zastanawia się, czy jechać na noc z rodzicami do rodziny taty, czy lepiej zostać ze mną i oglądać film dokumentalny o Kubie Rozpruwaczu. Tak, ona ma cztery lata. No, prawie. Dopiero skończy, za dwa dni.

-To twoja decyzja, Kendie-przyznaje Courtney, kiedy schodzi na dół z zapakowaną walizką.-Przygotowałam ci rzeczy, więc rób, co chcesz.

-Jessie, pomóż mi!-Kendall wyrzuca ręce w górę.

Słodko wygląda.

-Tak, jak mówi mamcia, to twoja decyzja. A z drugiej strony, nie zawsze jeździmy do babci, więc chyba powinnaś skorzystać. Film oglądniemy kiedy indziej.

-Naprawdę?-pyta Kendall, a w jej oczach widać coś w rodzaju niezrozumiałej nadziei.

-Tak.-Uśmiecham się do niej, a Kendall podskakuje ze szczęścia i idzie do góry, by się przebrać.

-Dasz sobie rada w domu, Jessica?-pyta Courtney, a ja kiwam głową.-Żadnych imprez, nikogo nie zapraszaj, żadnych chłopców, rozumiemy się?

Jęczę z irytacją.

-Wiem o tym, mamciu-odpowiadam, a mamcia kiwa głową.

Dołącza do niej Kendall, później Phil i tak wszyscy wychodzą z domu.

Dave poszedł na noc do Gigi, a dziewczyna oznajmiła mi, że na pewno przyda jej się to, co kiedyś mi dała. Nazwała to prezerwatywą. Już chciałam oddać jej tą prezerwatywę, ale powiedziała, że ona i Dave mają zapas. Naprawdę nie chcę wiedzieć o co jej chodziło.

Idę do góry i przebieram się w jakieś wygodniejsze ciuchy, bo zamierzam ten wieczór spędzić na oglądaniu H2O od początku. To jedyny serial, na który mogę sobie pozwolić. Courteny mówi, że inne są głupie. Kiedyś chciałam oglądać Teen Wolf, jak Gigi, ale mamcia stwierdziła, że to nie dla mnie. A ja, jak zawsze, jej posłuchałam, chociaż Gi mówi, że nie wiem, co tracę. Pewnie tak. Ale mam jeszcze czas.

Kiedy się już przebieram, biorę koc i poduszkę, i schodzę na dół. Kładę wszystko na kanapie i idę do kuchni po picie i coś do jedzenia. Bo jak można oglądać bez jedzenia? Nalewam sobie szklankę coli i biorę ciastka czekoladowe. Idealny wieczór. Na telewizorze włączam serial i zaczynam jeść, ale jakoś nie mogę skupić się na treści. Coś mnie niepokoi. Takie dziwne uczucie... Nie rozumiem go. W końcu zaczynam kręcić głową, żeby odepchnąć od siebie jakiekolwiek myśli i skupić się na przemianie Cleo, Rikki i Emmy w syreny, ale niekoniecznie mi to wychodzi.

Do głowy napływają mi same złe myśli, a ja nie wiem, co zrobić, bo siedzę właśnie sama w domu. I czuję, że nikogo nie interesuję. Mam poczucie beznadziei, z którym wcześniej aż tak bardzo się nie spotkałam. Nagle mój wzrok się zatrzymuje. Na jednym punkcie. Jednej rzeczy. Butelce, właściwie. Nie wiem, które z rodziców było aż tak niemądre, żeby zostawić ją na widoku, ale teraz bez zastanowienia wstaję z kanapy i idę w stronę butelki wódki i przez chwilę się na nią patrzę. Wiem, że będę żałować. Wiem. Ale nie dam rady.

Dopijam do końca colę, a do szklanki po niej wlewam wódkę, którą od razu wypijam. Czuję gorzki smak, więc od razu idę do kuchni po coca-colę i nią popijam. Czuję, jak ciepło rozlewa się po moim organizmie i wiem, że chcę więcej, więc nie powstrzymuję się przed nalaniem następnej szklanki.

Nie wiem, ile to trwa. Wiem, że siedzę w miejscu i piję szklankę za szklaną i opróżniam butelki, bez opamiętania. Nagle wszystkie złe chwilę napływają mi do głowy. Chloe, która kłóci się z Charlie'm, przeze mnie. Łyk. Nami i Courtney. Łyk. Nieokreślone uczucie do Charliego. Łyk. To, że w ogóle piję i ponownie mogę utknąć w nałogu. Łyk. Z tego wszystkie zaczynam płakać. Wszystko zbyt bardzo mnie przeraża. Przerasta. Wszystko na raz. Więc piję dalej.

find me • ch.lOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz