- On już mnie nie kocha... - szepnęłam, opierając podbródek o swe kolana.
- Alice, nie mów tak - Mary pogłaskała mnie po ramieniu. - To co on wyprawia, fakt, jest absurdalne, ale przecież możecie porozmawiać, tak? Wyjaśnić...?
- Ale on mnie za każdym razem zbywa! - powiedziałam. - Nie chce ze mną rozmawiać... Nie widzi mnie... A co jak on nadal kocha tą wiedźmę? A może... Mary - zerwałam się momentalnie z sofy. - A jak on mnie zdradza?
- Nie, nie, nie, Alice - odparł John. - Wypluj te słowa.
- Ale te noce, gdy go nie było... - w głowie zaczęłam układać multum czarnych scenariuszy.
- Alice! - potrząsnęła mną Mary, przez co wypadłam z tego transu. - Sherlock cię kocha, i wy po prostu potrzebujecie rozmowy. Chodźby się waliło, czy paliło, macie porozmawiać.
- Mary ma rację, Alice - John uśmiechnął się do mnie blado. - Wasza miłość przetrwa wszystko, zobaczysz.
Pokiwałam delikatnie głową w oznace zrozumienia.
Nastała chwila milczenia. Zerknęłam wpierw na Mary, potem na Johna. Byli niewyspani i nieziemsko zmęczeni. Początki z dzieckiem muszą być boleśnie trudne.- Idźcie spać. - szepnęłam.
- Ale Scottie się zara... - zaczęła Mary.
- Ja się nią zajmę - uśmiechnęłam się. - Nie prędko mi do snu. Idźcie się w końcu wyspać, a Scottie zostawcie mnie.
- Dzięki Alice - John od razu mnie objął. - Jesteś naszą wybawczynią.
- Haha, wiadomo. - Zaśmiałam się i przez chwilę stałam na środku salonu patrząc jak Watsonowie udają się do swojej sypialni. Zerknęłam na zegarek. 23:04.
Nawet nie minęła chwila, a usłyszałam płacz małej Scottie. Westchnęłam i poszłam do jej pokoiku. Ostrożnie wyjęłam ją z kołyski i zaczęłam delikatnie nią kołysać, aby się uspokoiła.
Wiecie, że tuż po chwili umilkła?
Uśmiechnęłam się z tego, że udało mi się ją uspokoić. Sherlock tak samo mną kołysał, kiedy było mi smutno i płakałam jak najęta.
Sherlock...
- Ty też jesteś smutna, prawda? - szepnęłam do Scottie, a ta jedynie spojrzała na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczkami. - Ja też... Chodź, Scottie, opowiem Ci historię.
Trzymając ją na rękach udałam się do salonu, i zasiadłam przy tlącym się kominku.
- Żyła sobie pewna dziewczyna, która zawsze marzyła, aby spotkać swoich rodziców. Aby ich zobaczyć, porozmawiać z nimi, wiedzieć jak to jest mieć matkę i ojca, gdyż jej prawdziwi zmarli, bardzo bardzo wcześnie. Miała młodszą siostrę, z którą zawsze się kłóciła i nigdy nie słuchała jej zdania. Obie mieszkały w miejscu, które było wręcz piekłem. Musiały kiedyś z niego uciec, gdyż tamta dziewczyna popełniła strasznie zły uczynek. Na swojej drodze po tym zdarzeniu poznała, jednego, przemiłego człowieka. Wiekiem mógł być nawet i jej ojcem. Pomógł jej, a przynajmniej tak jej się wydawało. Tak naprawdę, uprowadził jej młodszą siostrę i zaczął szantażować tą starszą. Miała wykonywać jego złe uczynki. Z początku robiła to, gdyż za wszelką cenę pragnęła odzyskać swoją siostrę. Kiedyś otrzymała zlecenie, aby wpierw uwieść, a następnie zabić jednego człowieka, dosyć znanego w całym Londynie. Musiała to w końcu wykonać, aby odzyskać swoją siostrę, prawda? I poznała tego mężczyznę... Zakochała się w nim, wiesz Scottie? Szybko opowiedziała mu jak naprawdę było i prosiła o pomoc. Zbliżyli się do siebie. Były rozłąki, nawet jedna trwała dwa lata, ale to ich jedynie jeszcze bardziej do siebie zbliżyło. Kochali się, byli parą, wiesz? Kto by tak naprawdę pomyślał, prawda? Wspierał ją w trudnych dla niej sytuacjach, gdy ta opłkawiała grób swojej młodszej siostrzyczki... I on nawet jej się oświadczył, dasz wiarę? Ale... Ich szczęście już więcej nie potrwało. Pojawił się demon z jego przeszłości, który zrujnował jej życie, a jego opętał. Wszystko się zakończyło.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam dławić się swoimi własnymi łzami.
Serce mi się łamało.Dlaczego on się ode mnie oddala?
- Nie zostawiaj mnie, Sherlock... - wyszeptałam biorąc głęboki oddech.
Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam.
[...]
- Alice - usłyszałam rozbawiony głos Mary.
Powoli otworzyłam oczy. Rozejrzałam się z nieświadomością w oczach po pomieszczeniu.
Ach, no przecież siedziałam z Scottie. I zasnęłam, jak zwykle.
- Słodko Ci z dzieckiem na kolanach - odrzekł John śmiejąc się przy tym.
Zerknęłam na rozbawioną Scottie na moich kolanach. Również się uśmiechnęłam, po czym chwyciłam ją z powrotem na ręce i wstałam z sofy.
- Ale mnie plecy bolą... - szepnęłam.
- Daj mi ją - Mary posłała mi uśmiech i wzięła swoją córkę na ręce.
- Alice, dzięki Tobie wreszcie się wyspaliśmy - odrzekł radośnie John. - Przychodź do nas częściej. - zaśmiał się.
- Coś czuję, że często będę u Was gościem - powiedziałam ponuro, patrząc na ekran swojego telefonu.
Zero. Sherlock ani razu nie dzwonił. Nie napisał ani jednego SMSa.
- Alice? Co się dzieje?
- Sherlock nie zadzwonił, John. Nawet nie napisał ani jednego SMSa. Jednego cholernego SMSa. Pewnie zabawiał się z Irene i nie miał czasu dla mnie - mruknęłam pod nosem. - No nic! Zbieram się, muszę załatwić jeszcze kilka spraw. Dziękuję Wam bardzo za nocleg i za cudowną Scottie. To anioł, a nie człowiek. - uśmiechnęłam się blado. - Cześć Wam!
I zniknęłam za drzwiami wyjściowymi zanim cokolwiek zdążyli powiedzieć.
Teraz czeka mnie kłótnia z Sherlockiem.
____
Proszę o komentarze i gwiazdki *_*
CZYTASZ
Heartbreak || Sherlock cz. 2
Фанфикreupload dla znajomej, za krwawienie oczu przepraszam dzieciaczki __ Druga część powieści 'Sherlock Holmes'. Niegdyś flirt był grą, a życie jedną wielką intrygą. Upadek w sidło sentymentu była przegraną. A co, jeżeli obydwoje cieszą się z tej przeg...