Rozdział 2

142 37 15
                                    

- NIEEE!
Mój krzyk rozniósł się po całym mieszkaniu, jak nie po całym bloku.
Siedziałam w łazience, a dokładnie stałam przy lustrze oparta o umywalkę.
Moje włosy nie przypomniały dzisiaj spaghetti jak zwykle. Dzisiaj przypomniały gniazdo utkane z siana ze stajni.
Nie wierzyłam w to co widzę!
Pryszcz?!
Na czole?!
Dzisiaj?!
Nie mógł wyskoczyć jutro, oczywiście, jak zwykle pod górkę.
Dzisiaj cała szkoła ma zdjęcia klasowe.
No nic, będę musiała użyć korektora, czego nie znoszę. Choć nakładam ledwo krople, czuje się jak tapeciara.. Tak jestem walnięta.
-Co się stało Jenn?! - No i masz, obudziłam mamę, słyszę pukanie w drzwi.
Złapałam się za głowę patrząc na swoje odbicie.
-Nic mamo, poprostu coś mi się włamało na czoło - Westchnęłam nakładając pastę do zębów na moją niebieską szczoteczkę.
Szybko umyłam zęby, i związałam włosy w wysoki kucyk.
Podeszłam do suszarki z ciuchami, zastanawiając się co dzisiaj złożyć.
Hmmm...
Ostatecznie założyłam niebieską koszulkę z napisem "I'm hungry " i czarne rurki z dziurami, uprzedzam, nosiłam je jeszcze przed erą "Tumblr girl".

* * *
- Cześć!
Wysiadłam z autobusu i przytuliłam na powitanie moją najlepszą przyjaciółkę Julie.
Jest to wysoka brunetka z zadartym nosem i inteligentnym spojrzeniu, nic się przed nią nie ukryje, dosłownie...
- Hej. Got...- przerwała patrząc się perfidnie na moje czoło, po czym parsknęła głośnym śmiechem.
Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale przypomniałam sobie poranek przed lustrem.
Dałam jej kuksańca w bok również się śmiejąc.
- Odwal się!
Weszłyśmy do szkoły ciągle szydząc z pryszcza .
W szatni jeszcze nikogo nie było, więc puściłyśmy sobie muzykę i zaczęłyśmy rozprawiać o ostatnich dniach.
* * *
-Jenn ?
Właśnie trwała lekcja polskiego. Jak zwykle nudna i ciągnąca się w nieskończoność.
Kolejne zmarnowane 45 minut mojego życia.
Połowa klasy leży na ławkach udając, że słuchają z otwartymi buziami, gdzie tak naprawdę marzą tylko o dzwonku na przerwę obiadową.
- Słucham? - Zapytałam ocierając szybko oczy, by lepiej wiedzieć panią Konecką.
- Odpowiesz mi na pytanie?
Spojrzałam głupio na Julie obok, która patrzyła na mnie, próbując się nie zaśmiać.
-Jestem nie przygotowana do lekcji! - Krzyknęłam radośnie najgłupszą odpowiedź jaką tylko mogłam wymyślić.
Niestety, zbyt głośno i zbyt radośnie, widząc reakcje mimiczną nauczycielki.
-Ja znam odpowiedź. - Zabrał głos Scott, siedzący ławkę dalej ode mnie.
Wdzięczna spojrzałam na chłopaka.
Ahhh Scott.
Od 2 klasy się w nim podkochuję, i od 2 klasy staram się jakoś do niego zagadać, jak widać bezskutecznie.
Pani Konecka spojrzała na niego wzrokiem jastrzębia, i machnęła ręką dając znak, że nie było żadnego pytania.
Pod koniec lekcji, zabrałam się na odwagę by zagadać.
Teraz przynajmniej miałam jakąś wymówkę.
Podziękuję mu za uratowanie tyłka na polskim.
Tak, Jenn zrób to, mówię sobie.
Dzwonek!
Wszyscy się zerwali jak na strzał. Jeden, Fred, nawet przewrócił krzesło, ale był tak zajęty perspektywą rosołu w szkolnej stołówce, że nawet się nie zatrzymał.
Ogarnęłam szybko włosy, wygładziłam koszulkę, założyłam plecak i wyszłam z sali, oddychając głęboko.
Już miałam podejść, już miałam zagadać, już był na wyciągnięcie ręki, kiedy jakiś palant wpadł na mnie nagle przywalając mi łokciem w nos.
Upadłam.
- Auuu!
Złapałam się za nos, z którego momentalnie polała się krew.
Wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
Jedni się śmieli, drudzy mówili sobie coś na ucho pokazując palcem na chłopaka, a inni patrzyli się zdziwieni.
- Przepraszam - Chłopak odwrócił się w moją stronę, zbierając książki, które mu wypadły. - Jenn? - zdziwił się.
- Artur? - Przyłożyłam sobie rękaw bluzy, żeby zatamować krwotok. Uśmiechnął się wyciągając rękę ku mnie.
Nie chciałam dać sobie pomóc, ale zaczęło mi się kręcić w głowie, a iść samej, o własnych siłach do łazienki nie bardzo mi się widziało.
- Na co się gapicie?!
Warknęłam, wstawiając oparta o jego silne ramię.
Ludzie natychmiast zajęli się własnym życiem.
Artur pomachał kolegom dając tym znak, żeby szli bez niego, po czym podniósł mój telefon który wypadł mi przy upadku.

- Przepraszam? Stary złamałeś mi nos! - Krzyknęłam, patrząc się na bruneta, który zdawał się, nic sobie z tego nie robić -Trzymaj - podał mi zgubę. Spojrzałam na niego spod byka i zabrałam komórkę. - Idziemy do damskiej- rozkazałam, zabierając rękę spod jego ramienia i idąc już o własnych siłach. Otworzył mi drzwi, zapraszając teatralnie do środka.

Weszłam, przywracając oczami. Rzuciłam plecak pod zlew, spoglądając w lustro.
- Jezu, co ty mi zrobiłeś - Tym razem ja teatralnie złapałam się za głowę. Nagłą ciszę przerwał równie nagły wybuch śmiechu, nie wiem kto się głośniej śmiał, ja czy on.
Zaczęłam zmywać zaschniętą krew z twarzy wodą z mydłem.

-Kurwa, boli - Jęknęłam, dotykając kość nosową. Artur w tym czasie stał na czatach, obserwując czy jakaś nauczycielka przypadkiem nie przechodzi obok. 

- Przesadzasz - Spojrzał się nam mnie, ale widząc moją skrzywioną minę, zaraz odwrócił głowę - Albo nie.

- Nadal krwawi - Powiedziałam do zlewu, bo głowę miałam opuszczoną na dół, tak jak kazał nam na lekcji BHP nauczyciel.

Chłopak wstał raptownie . 
- Mam pomysł- wybiegł szybko z łazienki - Zaraz jestem! -Krzyknął przez ramie.
Już się bałam co wymyślił, ale nie zmieniałam pozycji mając nadzieję, że zaraz krwawienie ustanie.
Po trzech minutach wrócił z paczką w ręce.
No nie...
Wybuchłam po raz kolejny śmiechem .
-Żartujesz?
Artur spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie? Wkładaj.
Rzucił mi paczkę tamponów.
Patrzyłam na niego przez chwilę myśląc, że jednak żartuje.
-Nie ma mowy! - Krzyknęłam ze śmiechem - Nie będę chodzić z tapmponem w nosie!
Chłopak podszedł bliżej.
- Wkładaj
- Nie!
- Już!
- Wal się!

-No i masz babo placek. 

Wyjął tampona z saszetki i siłą wcisnął mi go w nos.
Przez chwilę czułam czułam ból lecz zaraz minął i było całkiem znośnie.
Spojrzałam w lustro.
Tym razem Artur zaczął się śmiać.

-Jak ja wyglądam! - Zaczęłam się drzeć. - Za godzinę są zdjęcia! - Spojrzałam się na lustro, odetchnęłam cztery razy i gwałtownie odwróciłam się do Artura, opierającego się o suszarkę. - Jak wyglądam?

- Dobrze jest. Chociaż krew nie leci - Wzruszył ramionami.
- Zaraz tobie może polecieć - zagroziłam, pakując resztę tamponów do plecaka - Musiałeś wpaść akurat wtedy.
- Kiedy? - Zapytał wychodząc z łazienki.
-Właśnie miałam zagadać do kandydata na mojego przyszłego męża - Wysyczałam zakrywając twarz dłońmi - a tak wogóle skąd wziąłeś te tampony?

-Jenn!

Odwróciłam się. Julia z Fredem podbiegli do mnie zmartwieni.
- Nic mi nie jest - uprzedziłam ich następne pytanie.
Oby dwoje zatrzymali się przede mną.
- Co ty... - i zaczęli się śmiać, jakby nigdy nie widzieli dziewczyny z tamponem w nosie.
Śmiejąc się razem z przyjaciółmi obejrzałam się przez ramię na korytarz. Artur zniknął, w tłumie nastolatków czekających na nauczycieli. 

- Chodźcie - Powiedziałam do Julii łapiąc ją za rękę by nie spóźnić się na wychowawczą na której mają robić nam zdjęcia.

Nigdy nie pożyczę mu już cukru, pomyślałam uśmiechając się sama do siebie.

--------------------------------------------------------
Cześć :))
Mamy i drugi Rozdział.
Na wstępie chcę wam podziękować za 107 wyświetleń! jesteście wielcy!
Rozdział trochę długi, ale obiecuję, że następne będą krótsze.
Postanowiłam do.każdego rozdziały dawać jakąś fajną nutkę, dla uprzyjemnienia wam czytania.
KAŻDA GWIAZDKA I KOMENTARZ to znak dla mnie, że to co robię ktoś docenia i się wam podoba.
Będę wdzięczna za wasze opinie.
Pozdrawiam cieplutko, dobranoc! :))

Boy - Friend?  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz