Rozdział XII

905 98 9
                                    

Którąś już godzinę z kolei szwendałam się bezcelowo po mieście. Nie miałam ochoty wracać na Baker Street, ani też ponownie do Watsonów. Oni też powinni mieć trochę prywatności, z resztą i tak przeczuwam, że dosyć długo będę u nich jeszcze przesiadywać.

Nadal nie pojmuję, jak Sherlock mógł podnieść na mnie głos? Co się z nim stało? Co z naszą miłością? Zupełnie nie wiem co się z nim dzieje. Już niczego z tego nie rozumiem... Milczy przez dni, a potem robi mi afery, że się niby martwi? Nie chcę takiego życia, szczerze mam teraz ochotę poszukać sobie lotu do Stanów i zniknąć raz na zawsze z Londynu.

W pewnym momencie otrzymałam SMSa.

15:35 Nieznany
Musimy porozmawiać. JM

15:36
Przypomniałeś mi o swoim istnieniu, nienawidzę Cię. AB

\Zmieniono nazwę kontaktu z Nieznany na Przeklęty Pies ./

15:39
Też się cieszę. :* Obejrzyj się za siebie. JM

Poczułam czyjąś obecność za sobą. Wzięłam głęboki wdech, a moje źrenice powiększyły się tysiąckrotnie. Uważnie spojrzałam na miejsce, w którym byłam. Park, w którym nie ma ani żywej duszy. Nikt mi nie pomoże.

Zanim cokolwiek zrobiłam, poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu i przyciska coś do ust. Wyrywałam się, ale po chwili zrobiło mi się niesamowicie sennie, a oczy mi się zamknęły pod wpływem chloroformu. Dalej już była tylko ciemność.

Heartbreak || Sherlock cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz