Rozdział V: Trudny Wybór

279 16 15
                                    

- Coś Ty najlepszego uczyniła? - usłyszałam, gdy tylko weszłam do wioski. Leliana szła szybkim, zdecydowanym krokiem w moi kierunku.

- Nie rozumiem..

- Pocałunek z Solasem... na prawdę? A gdzie Cullen?

- To jest n i c. Ja i Solas nie jesteśmy związani. To była tylko i wyłącznie wymiana ciepła. Leliano, wybacz mi, ale Ty tego nie zrozumiesz... Ja wciąż drżę z zimna - ruszyłyśmy powoli przed siebie, a szpiegmistrzyni skupiła na mnie całą swoją uwagę - Samotność jest okrutna. Nie da się do niej przyzwyczaić. Nigdy. Wciąż chcę poświęcić swoją całą uwagę Cullenowi, to nie ulega najmniejszej zmianie.. lecz obawiam się, że Solas będzie toczył między nim pewnego rodzaju grę..

- Grę? Solas? Z Templariuszem?

- O mnie. Dziwnie brzmi, prawda? Jednak jego aura jest tajemnicza, a jednocześnie w pewien sposób groźna. Chcę byś Ty oraz Cullen mieli pewność, że oddałam już swoje serce. To się nigdy nie zmieni.

- Rozumiem - przytaknęła mi Leliana - Wiesz, myślę że już czas - gdy zapadła niezręczna cisza, kobieta odchrząknęła - Czas na to, byś pokazała Cullenowi kto jest dla Ciebie najważniejszy..

- Gdzie on jest? - westchnęłam - Wiedziałam, że będę musiała zrobić pierwszy krok - uśmiechnęłam się pod nosem - Nie mogę go stracić - szepnęłam, po czym ruszyłam przodem do Azylu.

Śnieg znów zaczął sypać, mroźne powietrze uderzało od czasu do czasu w moje policzki powodując drżenie całego ciała. Moje wargi wciąż były ciepłe po pocałunku Solasa. Tak na prawdę nie czułam do niego nic, ten pocałunek nie wywołał we mnie jakiś specjalnych emocji. Jednak, gdyby były to wargi Cullena... bardziej miękkie, bardziej delikatne..

- Inkwizytorko? - usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam w górę - moje zamyślenie spowodowało, że uderzyłam w plecy Pięknego Mężczyzny. Teraz jednak patrzył na mnie z góry, a na ustach igrał mu uśmiech. Jego bursztynowe oczy spoglądały na mnie z zainteresowaniem.

- C...Cullen - jęknęłam - Cóż. Właśnie do ciebie szłam - mówiąc to chrząkałam, aby pozbyć się swojego wstydu

- Proszę - wskazał ręką na swój namiot - Tutaj jest cieplej.

Rzeczywiście, pośrodku namiotu miał małe palenisko, które ogrzewało wnętrze. Obok była mała ławeczka, na której Cullen zasiadł, podczas kiedy to ja usiadłam blisko ognia i wpatrywałam się intensywnie w tańczące płomienie.

- Ogień jest piękny - powiedziałam nie odrywając wzroku od płomieni - Ale równie niebezpieczny. Podobnie jest z magią. Można nią wyrządzić wiele szkód..

- Wybacz, lecz nie pojmuję do czego dążysz.

- I ja tego nie pojmuję, choć jestem magiem. Czuję niepokój. Po prostu - westchnęłam ciężko - chciałabym, abyś wiedział że nie czuję nic do Solasa. Chciałam poznać smak pocałunku, bo... bo obawiam się, że nie dasz mi żadnej szansy.

- Co? Nie pojmujesz do czego dążysz? - zaśmiał się pod nosem, a wówczas myślałam, iż spalę się ze wstydu - Dotąd nie walczyłem o żadną kobietę.. - odchrząknął nerwowo, po czym podrapał się po włosach z tyłu. Nagle wzrokiem uciekł w bok -Przepraszam na moment - odezwał się i opuścił namiot.

Powiodłam wzrokiem za nim. Wyszedł przed namiot zwrócić uwagę porucznikowi, aby bardziej przykładał się do szkolenia żołnierzy. Rozumiałam jego troskę o nich: większość z nich było wiernymi, niewyszkolonymi w żaden sposób młodymi chłopcami lub mężczyznami w średnim wieku którzy o wojnie mieli nijakie pojęcie. Nie potrafiłam odwieźć wzroku od niego, gdy stał taki wyprostowany. Tłumaczył krok po kroku jednemu z młodych żołnierzy w jaki sposób unieść tarczę, by zablokować.Kiedy chłopakowi się udało klepnął go przyjaźnie po ramieniu, rozejrzał się nieco nerwowo po czym wrócił do namiotu i zasiadł naprzeciw mnie.

Dragon Age Inkwizycja: Byłam Ci PisanaWhere stories live. Discover now