Zdjęcia klasowe wyszły super.
Pomijając fakt, że musiałam być sfotografowana z tamponem.
Widziałam jak Artur stojący ze swoją klasą podśmiewał się, szczerząc przy tym te swoje białe zęby.
Niedoczekanie.
Podziękowaliśmy fotografowi i rozeszliśmy się do klas. Przy okazji kopnęłam chłopaka w kolano.
Uśmiechnęłam się, słysząc jego syczenie.
Szłam z Julią u boku, za Scottem i jego przyjaciółmi.
Boże jakie on ma seksowne plecy...
Tak jestem walnięta.
Reszta lekcji minęła bez niespodzianek.
* * *
Wychodząc ze szkoły, miałam zamiar spełnić swoje dzisiejsze wyzwanie, w którym przeszkodził mi Artur.
Przygładziłam lekko włosy, zarzuciłam ramionami, odchrząknęłam i ruszyłam.
- Jenn, czekaj! - Julia krzyknęła za mną, zawiązując lewego buta.
- Zaraz wracam! - Odkrzyknęłam patrząc na cel.
Spojrzałam pewnie przed siebie i podeszłam do garażów, gdzie stał Scott, wraz z paczką.
Przerażona przypomniałam sobie o tamponie, jednym ruchem wyjęłam go z nosa i rzuciłam do pobliskiego śmietnika.
Teraz stałam już przed nimi.
- Hej, możemy pogadać? - Zapytałam, patrząc wymownie na jego kumpli.
Od razu zaczaili, zabawnie poruszając brwiami.
- Pogadamy potem - przybił grabę wysoki brunet.
- Pamiętaj o gumkach stary - zaśmiał się niższy szatyn z aparatem na zębach.
Odeszli pogwizdując.
- Przepraszam za nich - Scott podrapał się po głowie.
Boże jakie on ma śliczne oczy...takie głębokie, pełne uroku, niebieskie jak morze...
- Co ty, są spoko - Nabrałam głęboki wdech. - chciałam Ci tylko podziękować za uratowanie tyłka na polskim, gdyby nie ty pewnie postawiłaby mi jedynkę - Zaśmiałam się, zstąpując z nogi na nogę.
Czemu mi tak gorąco?
Blondyn się uśmiechnął.
- Koleżeńska przysługa - Ukłonił się teatralnie.
Myślałam, że mój środek eksploduje.
Tak ślicznie się uśmiechał.
Nigdy się tak nie zachowywałam, przy żadnym chłopaku! Serio.
Zaproś go gdzieś, mówił głos w mojej głowie.
Przez ten czas wymieniliśmy się numerami telefonu.
- Wiesz... bo..- Nie mogłam dokończyć, bo ktoś zawołał Scotta.
Chłopak obejrzał się razem ze mną w tym samym momencie.
Oczywiście.
Artur wesoło podskakiwał, machając rękami jak debil.
- Scott, zaraz mamy nogę! - Krzyknął, tym razem tańcząc zboczone ruchy.
Już miałam odkrzyknąć żeby sobie poszedł, kiedy...
- No to pogadamy innym razem - Uśmiechnął się blondyn, biegnąc szybko w kierunku Artura, zostawiając mnie samą.
Byłam rozczarowana, oczywiście wiem, że to była zwykła rozmowa, ale głupie pa mógł powiedzieć.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wkurzona zaczęłam schodzić po schodach.
Za plecami słyszałam jak zaczynają się śmiać, przybijając żółwia.
Faceci...
Ughhh
Zabije go, jak tylko go zobaczę.
Czemu zawsze musi mi przeszkodzić w takich momentach!
* * *
Siedziałam na przeniesionym z kuchni na korytarz, taborecie, zajadając czekoladki znalezione w górnej szafce w kuchni.
Wsłuchiwałam się w najcichszy szmer na klatce schodowej.
Przysięgłam sobie, że jak tylko go zobaczę przez wizjer otworzę drzwi i powiem mu co o nim myślę!
Tak, doskonały pomysł, zamruczała moja połechtana inteligencja.
- Koniec, fuj - przełknęłam ostatnią czekoladkę odkładając pudełko na szafkę z butami.
Podbiegłam szybko do drzwi, kukając w Judasz.
Bogu dzięki moi rodzicie są w pracy... Pewnie pomyśleliby, że jednak jestem podmieniona.
Pamiętam jak kiedyś już tak myśleli.
Myśleli, że nie wiedziałam, jak ganiali po szpitalach domagając się sprawiedliwości.
Wszystkim mówili " Ona nie jest podobna do żadnego z nas, no śmiało, niech pan spojrzy "
Gdy lekarz wysłał ich na badania genetyczne, i wyszło w nich, że jednak jestem ich córką, od razu zmienili swoje nastawienie.
"Patrz Tom, ona ma przecież twój nos! Jak mogłam nie zauważyć, że nasza mała Jenn ma moje oczy..."
Zaczęłam się śmiać na to wspomnienie.
Nagle usłyszałam czyjś głos.
Zerknęłam szybko przez wizjer, niczym FBI, waląc niechcący kolanem w szafkę.
Nie...
To sąsiadka z mieszkania obok.
Zauważyłam, że w lewej ręce trzyma klatkę dla kota.
Wyczuła, że ktoś ją obserwuje. Spojrzała na moje drzwi.
Przerażona szybko skuliłam się, próbując nie oddychać.
Siedziałam tak niecałą minute, kiedy usłyszałam, jak weszła do mieszkania, od razu nabrałam świeżego powietrza.
Uffff... Mało brakowało.
Postanowiłam pójść po jakąś poduszkę pod tyłek, bo zrobiło się twardo.
Przy okazji złapałam książkę, którą wczoraj kupiła moja mama w promocji, "Zanim się pojawiłeś", może być fajne.
Usiadłam wygodnie na krześle opierając się o metalowe drzwi.
Otworzyłam książkę i zatopiłam się w czytaniu...
...
-NIE !
Aż podskoczyłam.
Przetarłam szybko oczy...No masz! Zasnęłam!
A co jeśli przegapiłam, i chłopak dawno jest w domu?
Wstałam szybko, rozciągając się.
Zaczęłam rozglądać się, za źródłem tego krzyku.
Odwróciłam się szybko w stronę drzwi, wyglądając ostrożnie przez judasz.
Tak!
Artur!
Poznałam go po brązowych włosach i czarnej, skórzanej kurtce.
Wchodził po schodach, rozmawiając z kimś przez telefon.
Otworzyłam zamaszyście drzwi przywracając stojący przed chwilą za nimi taboret i wyleciałam.
Echo rozniosło się po całej klatce.
-(...) tak, właśnie nie wi...- przerwał zaskoczony, widząc mnie stojącą przed nim z założonymi na piersi rękami.
Moje brązowe włosy, nie czesane od rana, wyglądały dość upiornie, co pewnie tylko potęgowało jego zdziwionie. Zamrugał parę razy i przyłożył telefon do ucha - Pogadamy potem, mała.
- Artur?
Zamruczałam teatralnie, mając na względzie laskę po drugiej stronie słuchawki.- Z kim rozmawiasz? - Podniosłam głos, patrząc się bezczelnie na Artura, który widząc co robię, rozłączył się, nawet nie żegnając.
- Co ty do chuja robisz? - Wszedł na piętro, i również założył ręce na piersi.
Prychnęłam.
- Hmmm - udawałam zamyślenie, stukając się w podbródek. - A wiem! To co ty mi, przez cały dzień! - Wskazałam na niego oskarżycielsko palcem.
Artur rozłożył ręce.
- Już Cię przeprosiłem za tą akcje na korytarzu, po za tym, ty też mogłabyś patrzeć jak chodzisz.
Podszedł do swojego mieszkania, wyjmując klucz z kurtki.
Ty mały cichy skurwysynie, pomyślałam, kiwając głową.
- Aaaaa, czyli to moja wina, że oberwałam w nos, że dwa razy przerwałeś mi rozmowę ze Scottem i, że przez cały dzień musiałam chodzić z tamponem w nosie?!
- Nie drzyj ryja, sąsiedzi wszystko słyszą - Próbował mnie uciszyć brunet.
- I co z tego niech słyszą! TAAAAMPON, TAAAMPON TAMMMMPOOOOON! - Drę się z całych sił waląc ze złości nogami w ziemię.
Artur pokręcił głową wycierając buty i otwierając drzwi.
- Jesteś walnięta.
Podeszłam do niego, nadeptując przy okazji na jego czarnego buta.
- Następnym razem gdy widzisz, że rozmawiam ze Scottem, lub mam zamiar do niego podejść - z każdym słowem, waliłam go w klatkę piersiową wskazującym palcem, patrząc mu gniewnie prosto w oczy.- Odejdź na kilometr, i nie waż mi się przeszkadzać, bo nigdy go przez ciebie, nigdzie nie zaprosze!
Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
-Dupek... - Mruknęłam przez ramię, na tyle głośno żeby słyszał.
- Wariatka - Prychnął równie "cicho" jak ja. I też wszedł do mieszkania.
Oboje trzasnęliśmy w tym samym momencie.--------------------------------------------------------
Mamy i 3 rozdział!
Co myślicie o zachowaniu tych dwojga?
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj :)))
Przepraszam również, jeśli pojawi się jakiś błąd.
GWIAZDKUJCIE I KOMENTUJCIE - to dla mnie duża motywacja do dalszego pisanka i radość.
Przy okazji, dziękuję Wam za ponad 220 wyświetleń!
Jesteście wielcy!
Ps.Polecam nutkę - The lazy day /Bruno Mars "
Miłego :)
CZYTASZ
Boy - Friend?
Ficção AdolescenteNazywam się Jenn. Mam 17 lat, mimo że nie zawsze zachowuje się jak prawie pełnoletnia dziewczyna.Już wkrótce opowiem wam całą historię, o tym jak w moim sercu pojawił się ktoś kto od zawsze w nim był, tylko musiały zajść pewne wydarzenia, abym w koń...