Czasami w życiu każdego człowieka nastają takie chwile, gdy zapada ciemność. Całkowita, gęsta ciemność, w której nie migocze nawet najlżejszy promyk światła. Taka właśnie chwila nastąpiła w życiu Feliksa Adama Łukasiewicza. No. Może z małym wyjątkiem. Świeciły latarnie uliczne za oknem jego kawalerki i jedna żarówka... Ale może zacznijmy od początku?
Siedział, jak przystało na porządnego studenta, przed notatkami laptopem. Na ekranie przewijał się serial, w końcu trzeba się do sesji porządnie nauczyć, prawda? Migała też na pasku zadań ikonka komunikatora powszechnie używanego przez gimnazjalną część społeczeństwa, wydając przy tym ten tragiczny, systemowy dźwięk, którego Łukasiewicz nie wyłączył jedynie z przekory. Gilbert szczerze go nie cierpiał (Dźwięku. Chociaż Feliksa momentami też.). Po włączeniu okna "gadulca", jak zwykło nazywać ów program pokolenie lat dziewięćdziesiątych, ukazywała się rozmowa. I to rozmowa z nie byle kim, a z samym Torisem Laurinaitisem - starostą trzeciego roku filologii polskiej na uniwerku Feliksa, a prywatnie jego najlepszym przyjacielem.
Toczyła się właśnie arcyważna debata na tematy tylko tej dwójce znajome, najpewniej rozbijające się o to, jak blondyn przygotowuje się do sesji i dlaczego powinien inaczej. I możliwe, że również o całkiem niebrzydkiej Białorusince z Erasmusa, którą Toris otaczał niemalże czcią. Ale nie to jest przedmiotem dzisiejszej historii, więc pozwólmy tej kwestii pozostać nigdy nierozwikłaną tajemnicą.
I wtedy stało się. Feliks dobrze wiedział, że to kiedyś musi nastąpić, zawsze przecież następuje, ale żeby tak nagle...? Gdy człowiek jest na to zupełnie nieprzygotowany? Gdy się niczego nie spodziewa!? Cóż za okrutny los...
Dwa razy mignęła żarówka na suficie i zgasła. Kiedyś światełka były trzy, teraz tylko jedno rzucało mętne światło na ustawione przy ścianie łóżko i łypiącego niechętnie na lampę chłopaka. To, jak stracił pierwsze źródło światła jest zupełnie inną historią, o której Feliks szczerze wolałby zapomnieć... Jakoś tak mu przez nią uraz do prądu pozostał.
Wstać trzeba. Wymienić. Z takim jednym światłem to nie uchodzi! W takich warunkach się przecież uczyć nie da, a on jest student! W sesji! Wiedzę czerpać musi! I jak ma się skupić na tym, co sie dzieje na Wisteria Lane? Tak więc, z niemałym poświęceniem i cierpieniem wprost wymalowanym na twarzy, podniósł swój zgrabny tyłek. Nawet żarówkę dobrą znalazł, co w panującym w studenckim rozgardiaszu mieszkaniu wcale nie jest łatwe!
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Łejt a sek, Tori, ja generalnie tylko żarówkę zmienię, bo tak jakby poszła...
Obwieścił swoje zniknięcie tak na wszelki wypadek, żeby upewnić swego przyjaciela, że w razie gdyby długo nie wracał, powinien wezwać pogotowie. I wybrać mu ładną trumnę...
I tak oto Feliks Łukasiewicz, szanujący się dobrą imprezę student, skończył na fotelu. Warto dodać, że na kółkach i wyjątkowo niestabilnym i chybotliwym fotelu. Niebieskim, tak dla potomności. A, jak wszyscy wiedzą, łączenie chybotliwych foteli i osób z koordynacją ruchową rozwielitki nie jest zbyt mądre. Ale nie, drodzy państwo! Nie spadł! Ba! Nawet pamiętał, że światło trzeba wyłączyć! Ostatnim razem nie pamiętał... Opierając się nogą o biurko, w wyjątkowo nienaturalnej (A i zapewne szkodliwej dla pleców, ale teraz wszystko jest dla pleców szkodliwe. I raka wywołuje. Pewnie dostanie raka od tego wysiłku.) pozycji podjął męską próbę. I wszystko szło wyjątkowo dobrze do momentu, gdy chwycił owo szklane dzieło szatana! Pokręcił. I nic. Spróbował jeszcze raz - w lewo. Nie drgnęło. Nawet na zmianę próbował! I żadnego rezultatu!
Trzeba było sięgnąć po radykalne środki.
- Gilbeeeeeeeeeeeeert!
Dokładnie tak w tej maleńkiej kawalerce wyglądają radykalne środki. Nie działa grzejnik? Słoik nie chce się odkręcić? Trzeba złożyć meble? Jajecznicę usmażyć? No cóż... To nie tak, że Feliks nie da rady sam. Po prostu Gilbert zrobi to szybciej (Wale nie lepiej! Na pewno nie lepiej!), a i przy tym się potrzebny chłopina poczuje. Tak przynajmniej utrzymywał Feliks. A gdy Gilbert się zajmuje rzeczami...
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Tori, to chyba jednak trochę dłużej zajmie...
...Feliks spokojnie może wrócić do komputera.
PerfekcyjnaPaniDomu:
Wkręcanie żarówki...?
Blondyn wręcz słyszał ten sceptycyzm w pobrzmiewający teraz w głosie jego przyjaciela! Widział to pełne politowania spojrzenie i lekki uśmiech. I czuł poklepywanie po głowie. Uśmiechnął się.
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Wykręcić się nie chce!
PerfekcyjnaPaniDomu:
Ty weź się tam nie zabij, co?
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Nie martw się, Gilberta zawołałem, nie jestem samobójcą
- Gilbeeeert noooooo! Żarówka nie działa! Jak ja się mam uczyć!
Cóż... Nie każdy w tym mieszkaniu dostrzega idealność tego podziału obowiązków w razie sytuacji alarmowych. No i Gilbert to typowy facet, do niego trzeba dwa razy i tyle!
- Gott, Fel, sam nie umiesz? Podobno jesteś mężczyzną - w pokoju pojaśniało, gdy wkroczył do niego albinos. Nie, wbrew wszelkim pozorom, nie od jego blasku. Po prostu Niemiec zapalił boczne światło, ot, cała przyczyna tej nagłej jasności. - A "Gotowe na wszystko" możesz sobie po ciemku oglądać.
Nie, nie mógł, oczywiście, że nie mógł! Jakby mógł, to by nie wołał! No ale wolał się nie kłócić - chciał odzyskać światło w pokoju. Dosłownie i w przenośni.
- To nie tak, że nie umiem. Zepsuło się, jakby się nie zepsuło, to sam bym zrobił! Patrz, nawet żarówkę wyjąłem! - rzeczywiście wyjął. Z dumą wyciągnął dłoń z trzymaną niczym kwiat szklaną banieczką.
Gilbert westchnął. Głośno i ostentacyjnie. I nawet przewrócił oczami, mamrocząc pod nosem, że żyje z idiotą. No ale idiota był jego, a że chciał mieć światło, to co on mógł biedny zrobić? Nie był bezduszny, a Feliks miał oczy jak cholerny Bambi. Więc wdrapał się na ten cholerny fotel. I, cholera, pchła rację miała.
- Zepsułeś.
Znaczy się pewnie nie Feliks zepsuł, ale wina zawsze musi być czyjaś, a on się ostatni dotykał do tego, prawda?
- Wcale nie! To samo się! Ale ten, wykręcisz?
Gilbert by nie wykręcił? To by godziło w jego honor jedynego mężczyzny w tym domu. Narzekając więc pod nosem zaczął majstrować coś przy suficie, a Feliks z ulgą mógł obwieścić, że wrócił.
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
JJ~
Gi wymienia żarówkę
PerfekcyjnaPaniDomu:
Tylko niech nie zbije...
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Gi zbił żarówkę
PerfekcyjnaPaniDomu:
Feliks...
Boże. Żyjecie tam!?
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Jolo~
PerfekcyjnaPaniDomu:
A, to ok, bo już myślałem...
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Tylko Gi krwawi ^ ^"
PerfekcyjnaPaniDomu:
CO!?
HusariaPrzyjdzieDoCiebieWNocy:
Z palca.
A ja światła nie mam!
:C
CZYTASZ
Radykalne Środki
FanfictionDobra, to teraz, wy śmieszki orzeszki moje, możecie sobie kisnąć. To historia oparta na faktach! Mam dowody w postaci archiwum gg i zbitego obrazka. Nową lampkę już mam, więc ten dowód zniknął. Ale no! Na faktach! PrusPol - klasycznie. Lekkie tot...