D.O POV
Pierwsze dni w pracy zleciały bez większych przeszkód. Musiałem się wkręcić w tutejszy rytm pracy, przez co całą swoją energię poświęcałem na wykonywanie swoich zadań. Po godzinach pracy nie miałem już ochoty na nic, więc głównie leżałem w łóżku i czytałem. Przerwy na lunch czy obiad wciąż nie były najkorzystniejsze dla mojego zdrowia, bo oprócz tego, że mogłem w każdej chwili mieć zawał, to jeszcze Baekhyun najwyraźniej za swój życiowy cel postanowił mnie utuczyć.
Może po czwartym wspólnym posiłku przestałem się co chwilę krztusić, ale to w żadnym wypadku nie oznaczało, że przywykłem do rozmów przesiąkniętych mniej lub bardziej oczywistymi podtekstami.
Key, kiedy akurat nie załatwiał spraw u innych pracowników, przesiadywał u mnie i opowiadał o wszystkich. Wolałem nie wierzyć w te wszystkie historie, bo po prostu mnie to przerastało. Nie było wśród nich oficjalnie żadnej pary. Oczywiście było widać, że jedni bardziej lgną do siebie niż inni, ale to wciąż nie były związki. Czułem, że wylądowałem w jednym wielkim (warto też wspomnieć, że seksownym) haremie. Uznałem jednak, że mnie to nie dotyczy, bo Suho z jakiś niewyjaśnionych przyczyn dbał o moją dupę. Dosłownie i w przenośni.
Raz nawet Kibum zaciągnął mnie na siłownie. Oczywiście żaden z nas nie ćwiczył. Ja, ponieważ nawet nie miałem pojęcia jak tych maszyn używać, a blondyn po prostu był zdania, że jego chude, nieumięśnione ciało jest jego wizytówką i nigdy nie dotknie tych urządzeń.
Czując jednak, że moje serce nie wytrzymuje i chcąc dożyć przynajmniej siedemdziesięciu lat, zaraz opuściłem to śmierdzące potem miejsce.Z niecierpliwością czekałem na piątkową imprezę. Chciałem poznać moich współpracowników od mniej oficjalnej strony. Liczyłem na to, że może w końcu się wyluzuję i dowiem się kim do cholery jest Minho. Ciągle zapominałem zapytać o to Kibuma.
***
W końcu nadszedł upragniony dzień. Poranek miałem luźny, bo przyjechała jakaś grupa krawców, którzy wymierzyli mnie wzdłuż i wszerz. Miałem dostać zupełnie nowiutke ubrania z Exo. Byłem niesamowicie podekscytowany. Wszyscy tutaj je nosili i wyglądali... No wiadomo jak. IDEALNIE. Miałem nadzieję, że ubrania dodadzą mi pewności siebie i w końcu nawiąże większą znajomość z kimś kto nie jest Kibumem.
***
-Baekhyun. - zaczepiłem chłopaka, gdy wracaliśmy z obiadu do naszych apartamentów. Koniec pracy. - W co się ubierasz wieczorem? Wiesz, nie chciałbym przyjść jakoś... - nie zdążyłem, bo Byun pisnął podekscytowany.
-Przyjdę do ciebie i pomogę ci coś wybrać. Zgoda? - widząc jego pełne nadziei spojrzenie nie mogłem odmówić, choć bardzo chciałem. Mogłem o radę poprosić kogoś, kto nie próbował wciskać mi jedzenie i dopasowywać do swoich ideałów piękna.
-No dobra. - odparłem niepewnie. Chłopak był zachwycony.
-Będziesz wyglądał nieziemsko. - cmoknął mnie w policzek. - Wpadnę godzinę przed rozpoczęciem. -Odchodząc, puścił mi oczko.
Dziwne, raz zachowuje się dziwkarsko, a raz jest po prostu uroczy. - pomyślałem ścierając błyszczyk z policzka.
***
BAEKHYUN POV
CZYTASZ
Gay Company
FanfictionWitamy w najbardziej gejowskiej firmie w Korei. Gatunek: Fluff, komedia i smut, który mam nadzieję nie będzie porażką. Pairingi: Wyjdą w praniu. Uwagi: Momentami może być mocno przerysowane, ale czego nie robi się dla ff XD Bohatorwie: Głównie E...