Z samego rana do drzwi pokoju Crystal i Conrada zapukała jakaś dziewczyna trzymająca w ręku naręcze ubrań i torbę wypełnioną różnościami od butelek z wodą po super nowoczesne nadajniki włącznie.
- Wszyscy Wybrani są proszeni o zejście do głównej sali o godzinie dziewiątej na krótkie pożegnanie z rodzinami. Następne instrukcje zostaną wam udzielone już na miejscu. - powiedziała cicho, cały czas wpatrując się w Conrada jak w bóstwo, które zstąpiło po nią na ziemię.
- Świetnie, dziękujemy. - rzucił chłopak, nawet nie zaszczycając brunetki jednym, przelotnym spojrzeniem. Uklęknął przy torbie, przeglądając pobieżnie jej zawartość.
Kiedy dziewczyna wyszła z nosem spuszczonym na kwintę, Crystal nie mogła powstrzymać się od rzucenia komentarza.
- Nie mogłeś się chociaż do niej uśmiechnąć? Korona by ci z głowy spadła?
- O co ci chodzi? - zapytał, nie podnosząc wzroku znad jakiejś kartki, która zapewne była instrukcją obsługi jednego z tych skomplikowanych, nowoczesnych sprzętów, które nie wiadomo było nawet, do czego służą.
Crystal westchnęła, wpychając wszystkie ubrania, które dostali, do plecaka. Nie miała z tym trudności, patrząc po tym, ile miała do spakowania - zaledwie jedna para spodni dla niej i dla niego, po jednej bluzce i kilka par bielizny. Na wierzch włożyła trzy butelki wody i kilka batoników energetycznych, które znalazła w torbie foliowej dołączonej do tej, w której w dalszym ciągu grzebał Conrad. Upchnęła tam jeszcze kilka sztyletów i zwój liny, a także aparat fotograficzny, chociaż co do jego zastosowania na wyprawie miała pewne wątpliwości.
Następnie chwyciła drugi plecak i włożyła tam większość gadżetów, kolejne butelki wody i jedzenie, a potem, testując, który z bagaży jest cięższy, rzuciła ten drugi chłopakowi.
- Rusz się, zaraz się spóźnimy. - zarządziła dziewczyna, poprawiając bluzę, w którą ubrała się z rana. - Plecak! Chyba, że nie potrzebujesz wody ani jedzenia, to go sobie zostaw. - rzuciła jeszcze przez ramię, wychodząc z pokoju. Chłopak wrócił, zabrał torbę i z westchnieniem ruszył za swoją partnerką.
Kiedy Crystal, ubrana cała na czarno z plecakiem na ramieniu i nową fryzurą wkroczyła do dużej sali znajdującej się na parterze budynku, jej matce kolejny raz zebrało się na płacz. Mężczyzna stojący za nią od razu począł ją uspokajać, ale na nic się nie zdało. Rudowłosa podeszła do nich, z zamiarem krótkiego pożegnania. Doskonale zdawała sobie sprawę, że im dłużej będzie rozmawiała z rodzicami, tym trudniej będzie jej ich opuścić. Conrad szedł za nią, wcale nie rozglądając się wokół za swoimi bliskimi, co wydawało się dość dziwne ze względu na okoliczności.
- Crystal, złotko, może... - zaczęła kobieta, tuląc córkę do piersi.
- Nic nie da się zrobić, mamo. - szepnęła dziewczyna. - Mogę ci tylko obiecać, że... że postaram się wrócić... - zająknęła się. - W całości.
Mężczyzna z tyłu zacisnął powieki, prawdopodobnie powstrzymując napływające do oczu łzy.
- Uściskajcie ode mnie Helen. - powiedziała jeszcze, unikając spojrzenia zapłakanych oczu matki i ojca jak ognia. Przytuliła ich jeszcze jeden, ostatni raz. Następnie odwróciła się szybko i podeszła do Conrada opierającego się nonszalancko o kolumnę z plecakiem przewieszonym przez ramię.
- Możemy iść? - zapytał, spoglądając na dziewczynę.
- A ty nie... - zaczęła Crystal, rozglądając się po sali w poszukiwaniu jakichś osób patrzących smutno na chłopaka, ale nikogo takiego nie dostrzegła.
CZYTASZ
Kwiat Siedmiu Oceanów
FantasiaMiłość, zdrada, poświęcenie, niebezpieczeństwo. **Świat ma jedno, potężne serce, bez którego nie ma szansy istnieć. Dryfujący po oceanie, niepozorny kwiat lotosu, którego korzenie sięgają najgorętszych stref Ziemi, a pędy, oplatające planetę, utrzym...