Rozdział ósmy

1.8K 114 10
                                    

- Jane

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jane...Niech panienka się obudzi...

Ktoś lekko wstrząsa mną i mam wrażenie, że słyszę jak woła do mnie matka. Jej aksamitny głos zawsze potafił mnie usypiać i budzić. Kasztanowe włosy mamy niemal padają mi na twarz kiedy się pochyla i woła, abym wstała. Jej uśmiech sprawia, że zapominam o wszystkim co mnie w dniu czeka - o ciężkiej pracy, o myśli, że być może dziś nie uda nam się nic zdobyć do jedzenia, że z rodzeństwem będziemy musieli znów wyjść na rynek i zniżać się do poziomu żebraków przed ludźmi z dworu, i łaskawymi handlowcami.

Ale ogarnia mnie zawiedzenie, kiedy otwieram oczy i zamiast swojej mamy widzę Mawen. W pierwszej chwili mam wrażenie, że coś się dzieje, bo jej mina mówi sama za siebie.

- Stało się coś? - podnoszę się gwałtownie i chwytam za ramię, które mnie zaczyna boleć.

- Nie możesz tutaj być, dziecino... - mówi pośpiesznie. - Jeśli ktoś cię tu zobaczy...

Otłumaniona jeszcze snem chcę spytać Mawen, czy wrócili i w tej samej chwili ktoś próbuje wejść do biblioteki szamotając za klamkę.

- Szybko, niech się panienka schowa! - szepcze rozgorączkowana, ciągnie mnie za rękę i niemal wpycha mnie pod solidne biurko. Rozciąga na nim obrus do samej ziemi by mnie przykryć. Z bijącym sercem kulę się i zastanawiam, dlaczego Mawen tak się boi, że ktoś nas tu zobaczy? Może rzeczywiście jest to bilbioteka, do której może wchodzić tylko król i trzyma tu bardzo, bardzo ważne rzeczy? No ale dlaczego w takim razie drzwi były otworzone? Po sekundzie napada mnie druga myśl. To Mawen zostanie przyłapana na obecności tutaj, a mi się upiecze jeśli nikt mnie nie zauważy. - Niech panienka się stąd nie rusza, błagam.

W końcu drzwi otwierają się i nie jestem w stanie zobaczyć kto wszedł.

- Co ty tu robisz, Mawen?

Zastygam w bezruchu. Wstrzymuję oddech nawet tego nie kontrolując.

- Niech panicz wybaczy, ja..Ja tylko...- mam wrażenie, że kobieta zaraz się rozpłacze.

- Co to ma znaczyć? - Liam podchodzi bliżej, widzę jak cień zmierza coraz bliżej aż w końcu zatrzymuje się przy Mawen i trzy metry od biurka, ode mnie.

- Pomyślałam, że trochę tutaj posprzątam, trochę kurzu się tutaj nazbierało...

- I pomyślałaś, że przeczytasz sobie przy okazji trochę Burnett'a? - słyszę w jego głosie nie złość, ale kpinę i niedowierzanie.

- Nie, książę, te książki spadły i właśnie miałam je poprawić...

- Mawen... - wzdycha chłopak. - Dobrze wiesz, że nikt tutaj nie może wchodzić oprócz ojca, nawet matka tu nie zagląda ani ja. Ani też żadne z rodzeństwa. Przez tyle lat przestrzegałaś tego przepisu, a teraz co? Plątasz się tutaj twierdząc, że chciałaś posprzątać. Wiesz co by było gdyby się ojciec dowiedział? Co ty kombinujesz? A może szperałaś tutaj?

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz