Rozdział 3

1.6K 111 49
                                    

 Noc jest moją ulubioną porą dnia. Jest cicho , nie musimy się bać , że ktoś nas zastrzeli bo ma taki kaprys. Przeważnie nie śpię.  Nie lubię spać.  To dziwnie brzmi ale tak jest. Za każdym razem kiedy usnę , pojawia się jeden i ten sam koszmar. Widzę moich rodziców martwych  a nad nimi stoi Zimowy Żołnierz i śmieje mi się prosto w twarz , zadowolony ze swojego dzieła.  Zawsze wtedy krzyczę przez sen budząc przy tym moich przyjaciół. Dlatego też wolę oszczędzić tego sobie i im. Ten czas przeznaczam na przemyślenia. Często zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie gdyby nie to wszystko.Czy miałabym chłopaka , narzeczonego albo nawet i męża ?       Czy tata nadal miałby obsesje na punkcie motorów ? Co ja bym robiła ? Studiowała , pracowała ?  Jednak tej nocy nie to zaprzątało mi głowę. Oczy Zimowego Żołnierza.  Ich widoku nigdy nie zapomnę. Są piękne ale puste. Jakby umknęła z niego jego własna dusza a ktoś wsadził inną.       Moje rozmyślanie przerwał dźwięk otwieranego zamka. Szybko zamknęłam oczy. Udawałam , że śpię. Po chwili ktoś wszedł do naszej sypialni.

-To już ostatni pokój.-poznałaś po głosie jednego ze strażników. Miał chyba na imię John. -Znajduje się tu piątka uczniów. W wieku od 23 do 9 lat. Co o nich sądzisz Zimowy Żołnierzu ?

Zimowy Żołnierz. Boże za jakie grzech ty mnie tak karzesz. 

-Ta dziewczynka jest za młoda. Ta dwójka zakochańców też się nie nadaje.-zdziwiło mnie to , że Zimowy mówił z akcentem typowo amerykańskim.  Myślałam , że był Rosjaninem.

-A ten ?-strażnik najprawdopodobniej wskazał na Eda.

-Słyszałem o nim. Błaznów nie potrzebuję.

-Została jeszcze ona.-o nie , nie , nie. Odczepcie się ode mnie. 

John odebrał milczenie Żołnierze jako pozwolenie na kontynuowanie wypowiedzi.

-To Jolene Summers. 21 lat. Trafiła tu 5 lat temu. Nie sprawia żadnych kłopotów. Ma dobrą odporność i wytrzymałość fizyczną.

-Ciekawe. Możesz poinformować Cravea , że skończyłem obchód.

-Oczywiście. A pan nie idzie ? 

-Za chwilę.Idź już.-John wyszedł. Starałam się oddychać miarowo.Jednak nie było to proste w jego obecności. Nagle poczułam metal na moim policzku. Coś metalowego mnie po nim głaskało.

-Wiem , że nie śpisz.-i cały misterny plan poszedł się turlać.-Boisz się. Jesteś cała spięta.

Nie , Jolene. Nie otwieraj oczu. Nie otwieraj oczu.

-Wyładniałaś. Kiedy cię ostatnio widziałem, byłaś przestraszoną nastolatką. Tak pamiętam. Musisz wiedzieć , że ja pamiętam wszystko i wszystkich.

Z całej siły próbowałam zapanować nad łzami , które zbierały się w moich oczach. Na próżno.

-Shh. Nie płacz.-otarł moją łzę.- Nie skrzywdzę cię. Do zobaczenia.

Wyszedł. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeczesałam włosy dłońmi. 

Co to było ?

Bałam się. Jak na nasze "pierwsze spotkanie po latach" był bardzo zuchwały. Nie wiem co siedzi w jego głowie i właśnie tego się obawiam. 

Boję się , że pewnej nocy Zimowy Żołnierz zrobi coś strasznego.


I tak oto mamy następny rozdział. Osobiście nie uważam go za nie zbyt udany. 

Zostawiam go wam do ocenienia.

Do następnego <3


Nie Bój Się, KochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz