Światła na skrzyżowaniu Siedemnastej i Broadway'u jeszcze nie zdążyły zmienić się na zielone, gdy horda małych, przesadnie pewnych siebie taksówek, z rykiem pomknęła naprzód. "Sprzęgło, bieg, gaz" powtarzał sobie Eric w myślach- niczym mantrę, co dawało niewielką pociechę i jeszcze mniejsze wsparcie pośród ruchu ulicznego. Samochód wykonał dwa dzikie susy, zanim niepewnie opuścił skrzyżowanie. Serce podeszło chłopakowi do gardła. Niespodziewanie bryknięcia się skończyły i pojazd zaczął nabierać prędkości. Poważnej prędkości. Chłopak zerknął w dół, chcąc się upewnić iż na sto jeden procent jedzie dopiero na drugim biegu. Z wątpliwą gracją, brązowooki położył gwałtownie stopę na pedale hamulca. Z ulgą chłopak zorientował się, iż zaczyna zwalniać, po czym pojazd zatrzymał się zupełnie. Miał kilka sekund- spokojnych, jeśli ktoś potrafiłby przeoczyć wściekłe trąbienie i rozmaite formy słowa "spierdalać", którymi obrzucano go ze wszystkich stron. Eric nie miał o co wytrzeć spoconych ze stresu dłoni, no chyba, że zrobiłby to o spodnie od Gucciego, które tak opinały jego uda, oraz biodra, że po dopięcia guzika zaczął czuć mrowienie. Tak, to był dobry pomysł. Palce zostawiały mokre ślady na materiałowym okryciu jego tyłka. Omijanie wszystkich przeszkód pozostawionych w tej dżungli zwanej jezdnią- wymagało zapalenia papierosa. -Rusz się ku*wa!- wrzeszczał ciemnoskóry kierowca tira. Dywan na jego klatce piersiowej, skutecznie próbował wydostać się z ciut przyciasnego bezrękawnika- Myślisz, że co to jest? Nauka jazdy? Zjeżdżaj!- zakończył swoje jakże elokwentne upomnienie. Chłopak podniósł drżącą dłoń, by pokazać tirowcowi swój wyprostowany środkowy palec, poczym skupił uwagę na zadaniu- jak najszybszym wprowadzeniu nikotyny do swojego krwiobiegu. Światło zmieniło się na zielone, akurat wtedy, gdy brązowooki zdołał przytknąć ogień do końcówki papierosa, i był zmuszony pozwolić mu zwisać z ust podczas prób uporania się z tymi zawiłościami: "sprzęgło, bieg, gaz". Niefortunnie, tuż przy punkcie docelowym jego podróży, popiół ze zwisającego papierosa, runął w dół na mokre od potu spodnie chłopaka. Próbując uratować sytuację- tylko ją pogorszył, plamy na spodniach były teraz widoczne z dużej odległości. "Nawet perfumy od Boss'a nie pomogą mi przez to przejść..."- pomyślał, po czym wyrzucił niedopałek papierosa przez okno samochodu, następnie zamknął pojazd i ruszył w kierunku miejsca, w którym miała czekać następna ofiara jego nieudolnego flirtu.
CZYTASZ
Love Is A Bitch.
Short StoryEric ma 17 lat, przeprowadził się z Polski do Nowego Jorku. Mimo, że jest przystojnym i inteligentnym chłopakiem- nigdy nie miał szczęścia w miłości. Czy usilne próby zakochania się, zakończą się sukcesem, i co ważniejsze- czy podejmowane przez głów...