Sto.

1.1K 133 18
                                    

Kiedyś pewien mężczyzna rzekł: "Ptak jest znany ze swojej pieśni, mężczyzna z jego słów"; lecz gdy świat został zmieniony w piaskownicę dla mniejszości ludzkości, inny odnowił jego myśl... " Mężczyzna może być znany z jego kłamstw jeśli nie z prawd które wypowiada" i tak zaczyna się historia...

Na pewnego Informatora spadło nieszczęście, kiedy w pewne, zupełnie normalne, popołudnie żartował, że jest błogosławiony posiadaniem tak wspaniałej sekretarki jak Yagiri Namie, humorzastej kobiety nienawidzącej wszystkich, prócz jej własnego brata. Zaraz po tym, niemalże wyskoczył ze skóry, na dźwięk słodkiego i damskiego tonu.

[ Masz tyl- sto -łams- do powie-.]

Głos w jego głowie rozbrzmiewał niczym osobisty asystent podczas przerywającej rozmowy przez telefon.

Wyglądał jak ktoś kto desperacko szuka źródła światła. Tak, w jego głowie coś zaczęło wirować, szukał wielkimi oczami pary ruszających się ust, lub jakiegoś niezauważonego klienta który rozmawiał z kimś... tylko po to, by nic nie znaleźć.
Po kilku chwilach szoku, Izaya złożył, że musiał śnić na jawie, zwłaszcza, że gdy zapytał Namie czy usłyszała coś dziwnego, ona tylko spojrzała na niego jak na pięciolatka mówiącego o swoich wyimaginowanych przyjaciołach.

Kilka minut później, zostawiła go samego w jego domu i zatrzasnęła głośno drzwi, po tym jak pokpiewająco życzył jej miłych snów o jej bracie.

Wtedy ten sam głos powrócił do życia.

[Masz tylko dziewięćdziesiąt dziewięć kłamstw do powiedzenia]

Izaya podskoczył z kanapy jak gdyby siedział na czyimś dziecku. Jego twarz pobladła, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Tym razem słyszał to głośno i wyraźnie. w jego głowie był głos, odliczający jego kłamstwa!

Na początku, jego mózg był okupowany przez rozmyślania, jak można zrobić taki żart aż tak realnym. Nawet następnego dnia kobieta powiadomiła go:

[Masz tylko pięćdziesiąt kłamstw do powiedzenia.]

Zamarł pośrodku chodnika, gdy liczba uderzyła w niego zupełnie jak automat prosto z nieba. Nie mógł uwierzyć, że zmarnował pierwszą pięćdziesiątkę w zaledwie połowę dnia. Natomiast w jego umyśle pojawiały się wszystkie sytuacje lub słowa w których okazał się złudny, na to głos za każdym razem odpowiadał:

[Masz ... kłamstw do powiedzenia.]

Uczciwość była koniecznością dla jego pracy jako informator. Ale teraz, każde z jego kłamstw jest liczone. Lecz nie chodzi tylko o to. Mógł się uśmiechnąć się do staruszki i powiedzieć: " jaki piękny dzień ", gdy w rzeczywistości tak nie uważał, a głos będzie odliczać.

Ale najgorsze jest to, że zauważył niezdolność do mówienia o jego miłości do ludzi, bo gdy tylko otworzył usta, liczba się zmniejszała. To było fundamentem jego myślenia przez lata, więc trudno mu było się od tego odzwyczaić. Nie był więc sam pewien czy mówi prawdę, czy kłamie.

Odwołał większość spotkań, dał Namie jakąś wymówkę; choć posłała mu podejrzane spojrzenie, gdy unikał jej wzroku i bezpośredniego nie odpowiadania na pytania. Lecz było mu tak ciężko zachować zamkniętą buzię, że po tygodniu dotarł do dwóch ostatnich cyfr:

[Masz tylko dziesięć kłamstw do powiedzenia.]

Głos kobiety był monotonny jak zawsze.

Zamknął się w apartamencie i zawiesił pracę na pewien czas. Nadal, nie zajęło mu miesiąca, by zmniejszyć liczbę o dziewięć, a ten dźwięk oznajmił pojedynczy numer:

[Zostało ci jedno kłamstwo.]

Izaya nie mógł uspokoić drżących rąk. Co się z nim stanie?

[Zostało ci jedno kłamstwo.]

W odróżnieniu od innych numerów, ten był powtarzany, w kółko i w kółko niczym jakiś alarm. Komu powie swoje ostatnie kłamstwo?

[Zostało ci jedno kłamstwo.]

Tracił swój umysł jak jakby znajdował się na krawędzi szaleństwa. Jakie kłamstwo to będzie? Myślał i myślał, aż jego zmęczony mózg domagał się odpoczynku i powtarzał ciągle: jedno kłamstwo, jedno kłamstwo.Nie był nawet pewien, co go czeka , aż pewnego dnia odpowiedź przyszła sama.

Idąc przez ulicę Ikebukuro zauważył blondyna odzianego w strój barmana. Ten mężczyzna, potwór w ludzkiej skórze, sprawiał ze robiło mu się niedobrze. Na jego widok usta Izayi wykrzywily się w uśmiechu. Ten który zazwyczaj trzymał automat na swym ramieniu, jakby to była najoczywistrza rzecz w życiu i popatrzył się na niego z chęcią mordu w oczach.
W ręce informatora pojawiłl się ostrze pokazują na niego z dystansu.

To co powiedział, było niesłyszalne dla innych

- Shizu-chan jest okropnym monstrum, nienawidzę go tak bardzo, ale nic na to nie poradzę~.

Zaraz po tym nadal z śmiechem na twarzy usłyszał w jego głowie:

[Nie pozostało ci ani jedno kłamstwo.]

Ostatni kęs kłamstwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz