Rozdział dedykuję TicciTimeSweet, bo to dzięki niej jest tu wzmianka o Dianie. Gdyby nie jej postać, to opowiadanie nie miałoby zapewne zakończenia :* i afterstory xD
...............................
Kiedy Olivia wbiegła do lasu w poszukiwaniu Kiki i długo nie wracała, rodzice poszli tam jej szukać. Małego Olivera zamknęli w domu i powiedzieli że niedługo wrócą. Nie wrócili już nigdy. Kiedy minał od ich wyjścia jeden dzień i jedna noc, chłopak wybił szybę w oknie od środka i wyszedł nią na zewnątrz. Był to wrzesień i na krzaczkach maliny były już owoce. Pozbierał to, co zostało po zbiorach matki i jeszcze to co było w domku schowane do przetworzenia. Spakował potrzebne rzeczy, już nawet nie pamięta co to było, bo wszystko zostawił w późniejszym schronieniu, w tym maliny i udał się do pobliskiego miasteczka. Tam przyjęła go pod swoje skrzydła pewna rodzina z synem paragnomenikiem, o imieniu Raffael. Jego niedorozwój był ciężarem dla rodziców, ale i tak go kochali. Kiedy jednak chłopiec znajdował się w pobliżu Olivera, umiał myśleć racjonalnie. Najprawdopodobniej inteligencja chłopca dobroczynnie działała na mózgowie Raffy.
W późniejszym czasie, Oliver poznał znajomych Raffy, którzy mimo przypadłości chłopaka dalej byli przy nim. David, Gabriell, Ourell i Micheall. Młody David już wtedy miał dwie osobowości, wliczając w to seksoholika. Taki ot zboczony dziesięciolatek. Nic nadzwyczajnego. Gabryś i Ourell znali się długo i byli dobrymi kumplami, w sumie na zasadzie takiej, że Gabryś napastował Ourella, a on miał na to wyjebane...
A Micheall w tamtym czasie miał wrażenie że cały czas są obserwowani. Wtedy nie była to jeszcze schiza, ale tak zwany szósty zmysł. Dopiero z upływem lat i doświadczeń jakie przeżyli ich choroby rozwinęły się i jego również.
Doświadczenia...
Cóż...Micheall miał rację. Pewnego dnia, kiedy chłopcy bawili się na dworze zostali porwani przez grupę ludzi. W czasie ich przewozu do miejsca w którym byli przetrzymywani byli nieprzytomni i nie wiedzieli dokąd ich wieziono.
U samych porywaczy spędzili w sumie 7 lat. Byli tam szkoleni na żołnierzy do wojska niemieckiego, na maszyny do zabijania. Wszyscy oprócz znanej gromadki ulegli praniu mózgu, a co dopiero Raffa, który miał wyjebane na wszystko. Jedynie udawanie posłusznych zagwarantowało im przeżycie.
Kiedy KZU odbiło wszystkie dzieci miejsce w którym byli dotychczas zostało spalone.
W samym KZU dzieci były przepytywane o porywaczy, nikt jednak nie znał ich tożsamości i nikt nie umiał powiedzieć kto jest szefem. Nie pokazywał się im na oczy ani razu, a podczas napadu KZU udało mu się uciec i owy człowiek nigdy nie został znaleziony.
Podczas badań kontrolnych w KZU, Oliver dowiedział się że choruje na raka i niedługo umrze, gdyż na terapię było za późno. Co więcej w wieku 14 lat przestał się starzeć. Kiedy umarł, obudził się po 24 godzinach. Nie wiadomo było co wywołało u chłopaków nieśmiertelność.
Część dzieci odesłano do rodzin zastępczych lub pozostałych przy życiu członków rodziny, ale Oliver i reszta nie mieli tak dobrze.
Pewna dziewczyna, imieniem Maria, prawdopodobnie miała układy z naukowcami w KZU. Przez bardzo długi czas udawała przyjaciółkę chłopaków, a później sama uczestniczyła w przeprowadzaniu na nich morderczych tortur naukowych.
Wśród wspomnień Olivera, które Olivia widziała przed oczami umysłu, znalazła się pewna luka pod tytułem „Diana". Postanowiła nie wnikać w problem, skoro była to podświadomie skrywana przez Olivera tajemnica. Skupiła się na dalszych wspomnieniach i pozwoliła temu odpłynąć w dal. W końcu sama ukryła pewne tajemnice przed swoim bratem. Nie chciała go tym obarczać.
Trzy lata przed przyjazdem Ewy do Norwegii, Maria zniknęła, a dokładniej zginęła w wypadku samochodowym. Nie wiadomo jak to się stało, skoro była nieśmiertelna, ale fakty były takie że odeszła. Była doskonałą manipulatorką i świetnie wiedziała jak dostać to czego chciała. Kiedy ktoś jej się sprzeciwiał, groziła srogą karą. Nie wiadomo czy miała cos konkretnego na myśli, ale jedno było pewne. Z nią nie było żartów. Jej reżim trwał, aż do momentu jej pogrzebu. Tak jak za jej życia, panował wtedy w Niflheim (bo już wtedy tam mieszkali) jeden temat na ustach chłopaków, a mianowicie, jak do tego doszło, że odeszła.
Trzy lata potem temat był już zamknięty i za zgodą wszystkich domowników dawno ustalonym tematem tabu. Wtedy zjawiła się ona. Piękna i zjawiskowa Eva Monroe, łudząco podobna do Marii. Zdobyła serce Davida, zarówno Berialla jak i Ciuciusia, Micheall przeżył nawrót schizofrenii, Gabriell i Ourell opowiedzieli się za całkowita chęcią pomocy dziewczynie w rozwikłaniu zagadki nieśmiertelności. Raffa został sobą, a jedyną osobą która podchodziła do osoby Evy ze sporym sceptyzmem był Oliver. Przez te wszystkie lata stał się cyniczny, opanowany, rzadko się uśmiechał, często cichy.
Kilka dni po tragicznym w skutkach spotkaniu Evy z księdzem Alexem, przyjechała Olivia.
..........................
Olivia
Kiedy mnie i Olivera znów otoczyła pustka, staliśmy chwilę w kompletnej ciszy. Jej natłok był ogromny i doprowadzał do skraju wytrzymałości.
- Powinniśmy wracać – powiedział Oliver i odwrócił się przodem do czegoś za moimi plecami – Nie powinniśmy przebywać tu zbyt długo. Chyba już to zauważyłaś, nie?
- Tak – powiedziałam i ruszyłam za nim w kierunku dziwnego tunelu, zakończonego światłem.
.................................................................................
Niedługo poznacie ten ukryty rozdział w życiu Olivera. Mam nadzieję, że pokochacie go tak jak ja <3
Do nexta <3
CZYTASZ
Zimny Błękit
FanfictionZaginiona siostra bliźniaczka Olivera przyjeżdża do Norwegii po latach rozłąki z bratem. Jak to się zakończy? http://whenilookedinyourbrightblueeyes.blogspot.com/2015/10/na-wstepie.html ^adres bloga, na którym także jest umieszczone to opowi...