Rozdział 4

322 29 6
                                    

- Karolina, umiesz grać w badmintona ? - zapytał Carter, zauważyłam, że wszyscy oprócz Daniela, Camerona i Nasha śmiesznie wymawiają moje imię.

- No umiem, ale w domu ? - odpowiedziałam

- A co to przeszkadza ? - zapytał.

- No niby nic. - mruknęłam, a Nash rzucił w moją stronę paletką.

- Ty zaczynasz. - powiedziałam do Cartera.

- Okey, u nas gramy tak, że po prostu liczymy ilość odbić. - przytaknął.

- Czyli tak samo jak u mnie. - powiedziałam.

- Pięćdziesiąt osiem, pięćdziesiąt dziewięć, sześćdziesiąt, sześćdziesiąt jeden, sześćdziesiąt dwa, sześćdziesiąt trz... a jednaj sześćdziesiąt dwa. - liczył Nash.

- No nieźle młoda, z tobą to przynajmniej można pograć, a nie jak z nim. Z Nashem to nawet do piętnastu nie dochodzę. - zaśmiał się.

- Nash, aż tak słabo ? - zapytałam patrząc na niego.

- Słabo, słabo, ja ci dam słabo ! - krzyknął i zaczął czochrać mnie po głowie, plątając jednocześnie moje włosy.

- Dobra... już... już... wystarczy ! - krzyczałam, jednocześnie próbując się wyrwać.

- Ale kto jest najlepszy w badmintona ? - zapytał, na chwilę przestając.

- Carter ! - dopiero wtedy spostrzegłam, że wszyscy się nam przyglądają, a teraz jednocześnie wybuchli śmiechem.

- Carter ?! Ja, to ja jestem najlepszy ! - krzyknął.

- Wmawiaj sobie ! - krzyknęłam i wreszcie udało mi się uciec.

- Ona to ma cięty język. - powiedział Taylor.

- Właśnie zauważyłem - przytaknął Nash, a ja stanęłam obok Camerona i próbowałam coś zrobić z moimi włosami.

- Czekaj, odwiążę ci tą chustkę. - po chwili Shawn zaczął coś tam robić przy moich włosach, aż wreszcie mi ją ściągnął.

- Dziękuję, ja idę się ogarnąć. - powiedziałam i już postawiłam nogę na pierwszym schodku, ale przypomniałam sobie, że ja nawet jeszcze nie wiem gdzie jest mój pokój, a sama raczej go nie znajdę.

- Boże... Cameron idę się ogarnąć, ale nawet nie wiem gdzie. Pokażesz wreszcie gdzie jest mój pokój ? - zapytałam, a on tylko przytaknął. 

- Chodź. - powiedział i poprowadził mnie na górę.

Wskazał mi trzecie drzwi po prawej.

- Oto twoje królestwo, księżniczko. - powiedział.

- Nie księżniczkuj mi tu, bo i tak mi się nie podliżesz . - powiedziałam, a on tylko parsknął.

- Kurde, przejrzałaś mnie. - powiedział, uśmiechając się. 

Wreszcie otworzyłam drzwi. Ujrzałam cholernie wielki, biały pokój z ciemną podłogą i czarnymi meblami.

- Wow... - powiedziałam.

- Wyobraź sobie, że masz największy pokój z nas wszystkich. Chyba każdy z nas chciał się zamienić pokojem na ten, ale Paul cały czas nam mamrał, że nie wolno, bo bla, bla, bla. Teraz to przynajmniej wiemy, dlaczego nikt nie mógł tu mieszkać. - powiedział.

- Widzisz, jednak najmłodsza ma najlepiej. - powiedziałam.

- Tsaa, a najstarszy ma najgorzej. - powiedział.

I want You | D.S ✒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz