Rozdział IX - wiesz coś, czego ja nie wiem?

304 18 35
                                    

Isabelle powoli zaczęła się przebudzać. Była dość poważnie ranna. Popatrzyła dookoła siebie, a następnie zrezygnowana schowała w dłonie głowę.
Na swoim ciele czuła pełno ran. Jedyne, co widziała dookoła siebie to krew i ogień. Nic już jej nie uratuje. Od pasa w dół przykryta była blachami i innymi pozostałościami po statku. Znowu jej głowa opadła bezradnie. Nagle jednak usłyszała kogoś w oddali.

- Kim jesteś? - pytanie padło z ust młodej dziewczyny, która pozostawiła trochę dalej swoich towarzyszy.

- Ja... jestem - wyszeptała, ale nie miała więcej siły i padła na ziemię.

- Jest ranna! Aurelia, chodź, pomóż mi ją przetransportować! - krzyknęła Dziewczyna do znanej postaci. Aurelia... ona tu jest! Nieznajoma pobiegła do dwójki ludzi z tyłu i zabrała od nich nosze. Przy okazji przekazała im jakąś informację, po czym tamci poszli w kierunki bazy.

- Dobra, ja ją zabiorę na nosze, a ty spróbuj ją wybudzić - tym razem Aurelia Zabrała głos.

Kiedy Aurelia zaczęła przygotowywać nosze, do Isabelle podeszła ta druga dziewczyna. Kobieta poczuła silny napływ mocy.

- Kim pani jest? Słyszy mnie pani? Halo? - niestety, Isabelle była zbyt słaba, aby odpowiedzieć. Mimo wszystko jednak starała się dać się siebie wszystko i spróbować cos powiedzieć.

- Ja... cię ... słyszę - wyszeptała słabo i zachrypniętym głosem. Dziewczyna popatrzyła na Aurelię.

- Obudziła się! Chodź z tymi noszami! - Aurelia ostrożnie podeszła do na wpół żywej kobiety. Delikatnie, z pomocą drugiej dziewczyny wzięła ją na nosze. Następnie zaczęła ją nieść, w czasie, kiedy ta druga przeszukiwała jej statek. A raczej - to, co z niego zostało.

- Chodź, przemyję ci twarz - powiedziała Aurelia, a następnie wyjęła wacik i zaczęła jej przecierać twarz. Isabelle syknęła, ponieważ, no, wiadomo, bolało. Nagle Aurelia przerwała czynność i spojrzała na ranną kobietę zdziwiona.

- Aurelia? To ty? -Isabelle udawała zaskoczoną.

- M... - dziewczyna zawahała się - ...mamo? To ty? - dokończyła. Spojrzała niespokojnie na dziewczynę przeglądającą jej statek . Ta nie odwzajemniła spojrzenia. - co ty tu robisz?!

- Zdemaskowali mnie. Musiałam uciekać. Najwyższy porządek do mnie strzelał... spadłam i ... jestem tu.

- Ale jak to? Czy to dlatego, że mnie uwolniłaś?

- Nie obwiniaj się. Ważne, że żyję - Isabelle znowu zemdlała. Aurelia po prostu westchnęła. Nawet nie zauważyła, kiedy podeszła do niej Rey.

- No co? Idziemy?

- Tak. Odnieśmy ją do punktu medycznego. - Aurelia westchnęła ponownie.

W czasie drogi to bazy Aurelia rozmyślała. Za dużo. Jeszcze przedwczoraj była wieziona w lochach najwyższego porządku. A dziś? Dziś już jest Jedi, która właśnie ratuje swoją matkę. Właściwie , to nic jeszcze nie wróciło do normalności. Leia nadal jest Jedi, Aurelia nawet nim nie została, A Isabelle... szkoda nawet wysilać się, aby pomyśleć o jej sytuacji. O tym, jak jej życie się zmieni. Och, Arla, nie możesz przestać filozofować?! Cholera , życie się zmienia, nic cię zrobisz! Przestań o tym myśleć! Po tej stronie życie szybko mija. Za szybko. Nim spojrzała, już doszły do bazy. Rey wyciągnęła swój komunikator.

- Ciociu, mogłabyś...

- Tak, już tam weszliśmy. - przerwała jej Leia. w tle słychać było pracę kilku maszyn. -Domyśliliśmy się, że będziecie musieli jakoś wejść. - Leia zaśmiała się. Rey chciała widzieć ciocię szczęśliwą znacznie częściej. - Albo musiały... znacie może płeć ofiary?

Where are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz