America bujała się na huśtawce powieszonej na drzewie. Gdy się odpowiednia rozbujała, zamknęła oczy i wyobraziła sobie, że jest ptakiem dryfującym pośród chmur przy akompaniamencie wiatru i romantycznym blasku księżyca.
- America! - zawołała mama siedemnastolatki.
- Tak, mamo? - Niebieskooka szatynka zeskoczyła z huśtawki. Jej miodowa sukienka powiewała na wietrze, a bose stopy Americi stąpały po mokrej od wieczornej rosy trawie. Księżyc świecił wysoko nad nią, rzucając na nią światło tak, że wyglądała jak z obrazka.
- Mamy gościa. - Zza ściany żółtego domu wyłoniła się mama Am. Patrzyła na nią z prośbą, żeby nic nie mówiła czarnymi oczami. - Przyjechała ciotka Frett.
- Już idę. - Dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie, ukazując dołeczki. Wyglądała jak anioł, każdy jej to powtarzał. Ale w środku chciała iść na miasto i porozmawiać z kimś. Z kimkolwiek.
- Witaj ciociu Frett.
- Och, witaj, słoneczko! - Starsza rudowłosa kobieta przy kości rzuciła się na Americę i uścisnęła ją najmocniej, jak tylko umiała.
- Ciociu, też się cieszę, że cię widzę. - ledwo co powiedziała nastolatka.
- Usiądźcie. - Mama Am wskazała na kanapę i położyła zestaw do herbaty na małym stoliczku z drewnianych palet.
Pokój, w którym się znajdowały nie był duży, ale bardzo przytulny. Biel, żółcień i błękit idealnie do siebie pasowały. Na białej komodzie przy dużym lustrze poukładane były zdjęcia, a na ścianie przed błękitną kanapą wisiał nowoczesny telewizor. Na podłodze leżał żółty futrzasty dywan, a sufit przedstawiał gwiazdy. Wszędzie było pełno kwiatów i świeczek zapachowych.
- America ma rewelacyjne oceny w szkole, jest bardzo grzeczna i spokojna. Córka na medal. - oznajmiła mama.
- Betty, w takim razie nie obrazisz się, jeżeli America dostanie nagrodę? - Ciotka Frett wyjęła z różowej torebki pudełko wiśni w czekoladzie. Jak zwykle przeterminowanych. Wręczyła je Americe, czekając na konfetti i podziękowania.
- Dziękuję. - powiedziała dziewczyna.
- Jak zwykle dostałaś pudełko przeterminowanych wiśni w czekoladzie? - zapytała Betty.
- Mogłaby się chociaż raz postarać. - America usiadła na łóżku.
- Idź spać. - Kobieta zgasiła światło. - Dobranoc.
Kiedy Betty wyszła z pokoju, Am wstała z łóżka i podeszła do okna. Patrzyła się na niebo, które znowu ją zaskoczyło. Tym razem gwiazdy ułożone były w inne gwiazdozbiory, a księżyc był w całkiem innym miejscu.
- Chciałabym przestać udawać. - szepnęła, nie spuszczając wzroku z nieba - Chciałabym nie być cichą i spokojną dziewczynką. Delikatną księżniczką. Chciałabym być wojowniczką, silną kobietą, która poradzi sobie w życiu. Chciałabym, tak jak inne nastolatki, mieć normalne życie. Przyjaciół, chłopaka, hobby... Ale ciągle muszę udawać. Nie mogę z nikim rozmawiać. - Łzy zaczęły tworzyć szlaczki na jej twarzy. - Nie mogę mieć hobby. Mam się tylko uśmiechać, dobrze uczyć i siedzieć cicho. Bo mojej wspaniałej rodzinie tak się podoba. Bo mój ojciec, który był jedynym normalnym człowiekiem pośród tych wariatów, nie żyje. - Rzuciła się na łóżko. - Chciałabym to zmienić. - szepnęła, zamknęła oczy i zaczęła płynąć do Krainy Morfeusza.
Podobało się? Nie obrażę się za komentarz albo gwiazdkę :)
CZYTASZ
Tajemnice Nieba
FantasySiedemnastoletnia America chce żyć normalnie. Pragnie tego, co każda nastolatka, ale nie może tego dostać. Pewnej nocy ktoś spełnił jej życzenie, ale nie do końca tak, jak wyobrażała to sobie Am. Żeby żyć normalnie, musi przetrwać.