Moja młoda Jedi, nie płacz, proszę. Wstań, zaciśnij zęby i zakończ tę wojnę, albo chociaż ten etap. Znajdź siłę. Wiem, że potrafisz. Wiem, że możesz. Na żałobę będziesz miała wiele czasu, ale to dopiero w bazie, po wszystkim. Teraz musisz wstać. Wiesz, że musisz.
Faktycznie, dziadku. Wiem, że muszę.
Wstałam i wyprostowałam się. Odsunęłam z twarzy włosy i wytarłam łzy. Razem ze mną wstał Hayden. Popatrzyliśmy sobie w oczy. Cieszyłam się, że znowu mogę spojrzeć na jego twarz, idealne stalowoszare tęczówki, zmierzwione włosy i kilka piegów, które było widać tylko przy dobrym świetle.
- Tato - odezwałam się głośno, zachrypniętym głosem. - Musimy iść.
Tata wstał, jakby nigdy nic. Nie miał na policzkach śladów łez, jego oczy nie były czerwone ani mokre. Był przerażająco spokojny, tak spokojny, jak jeszcze Han Solo nigdy nie był. Ten widok przyprawił mnie o dreszcze, aż poczułam ukłucie silnego bólu w kikucie prawej ręki, który trzymałam przeciśnięty mocno do ciała.
- Tak, masz rację, Padme - usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się, to był wujek, trzymający na rękach bezwładne, martwe ciało Amtees'a. - Powinniśmy iść. Zabierzmy też zwłoki Anakina. Gdy wrócimy, zrobimy pogrzeb dla naszych synów - ostatnie słowa wypowiedział patrząc na tatę.
Max i tata podnieśli Anakina, jeden z nich na nogi, drugi na tułów i ruszyli do wyjścia. Ja z Haydenem szliśmy za nimi. Hay chciał złapać mnie za rękę, ale odsunęłam jego dłoń, choć bardzo potrzebowałam teraz jego dotyku. Jednak w mojej jedynej sprawnej ręce musiałam trzymać miecz, tak na wszelki wypadek. Hayden położył dłoń na moim ramieniu, jednocześnie opierając się na nim, gdyż miał jeszcze trochę trudności z chodzeniem. Utykał. Na nami szedł wujek z Amtees'em na rękach, a później Shaak i Max, trzymając się za ręce, jednak dziewczyna nadal czujnie trzymała miecz, a chłopak blaster. Nasz pochód zamykali Lando i generał Tosh, rozglądający się uważnie dookoła.
Wyszliśmy z pomieszczenia, chlupiąc wodą. Przeszliśmy kilka długich, krętych korytarzy i znaleźliśmy się w obszernym pomieszczeniu, nad którym nadal wisiały Gwiazda i Sokół, a także Jenjij, Rush i Mark w X-wingach.
Dłuższą chwilę nam zajęło wejście na dach, a później na statki. Gdy wszyscy znaleźliśmy się na statkach i klapy zamknęły się za nami, wreszcie poczułam względny spokój.
- Dom, jestem w domu - szepnął Hayden. - Wreszcie.
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech, pełen radości z powrotu do miejsca, które kochał, z powrotu na własny statek.
- Hay, Pad, ja odpalę statek - odezwał się Max, podchodząc do nas. - Idźcie się opatrzyć, mi nic nie jest, więc mogę wystartować.
- Dzięki, Max - poklepałam przyjaciela po ramieniu, a on odszedł.
Poszliśmy z Haydenem do pomieszczenia na tyłach statku, gdzie znajdowały się wszelkie rzeczy do opatrzenia ran.
- Daj, pomogę ci - powiedział Hay, gdy usiadłam na krześle, przyciskając kikut do ciała.
Pozwoliłam mu obwiązać moją rękę bandażem, chciał też podać mi leki przeciwbólowe, ale odmówiłam. Walki nie skończyły się jeszcze na dobre, nie mogłam być otumaniona, a byłam w stanie wytrzymać ten ból.
- Bardzo cię torturowali? - zapytałam, gdy razem szukaliśmy po półkach odpowiednich opatrunków do ran Haydena.
- Trochę - westchnął chłopak. - Na początku bardzo, kilka razy do utraty przytomności. Później było tylko tak na odwal, żeby zostawały rany, bardziej na pokaz dla was niż dla mojego bólu.
CZYTASZ
Star Wars - Córka legendy
FanficPadme jest córką legendarnych Hana Solo i Lei Organy. Prowadzi normalne, spokojne życie z rodziną na Coursant, gdy nagle w jej głowie odzywa się tajemniczy głos... Dziewczyna nie wierzy w moc. Słyszała opowieści wujka Luke'a, ale - jak niegdyś jej o...