Rozdział 0

33 4 3
                                    

Dużo czasu minęło od mojego ostatniego spokojnego dnia. Uczucie, które towarzyszy zmianie swojego statycznego życia w pełne 'przygód' i słodkości jest- uwierzcie mi- bardzo nieprzyjemne. Zaskakująco jednak przyjemne jest przygotowywanie posiłku dla dwóch osób, a nie jak dotychczas- jednej. 

Stoję teraz nad kuchenką i gotuję kolację. Wspomniałam o tym, że teraz przygotowuję posiłki dla dwóch osób. Otóż tą drugą osobą jest moja nowa przyjaciółka (choć odpowiedniejszym sformułowaniem opisującym nasze relacje powinno być 'nowa współlokatorka' lub 'współpracownica')- Saiko. Ile ja się za nią wycierpiałam. Nawet dzisiaj nie mogłam wrócić spokojnie po lekcjach do domu, ponieważ wylądowałam na dywaniku u wicedyrektorki, ponieważ ona znów musiała zrobić coś skrajnie głupiego i niebezpiecznego. Kim ja u licha jestem, żeby tłumaczyć się za jej wyczyny. No właśnie, kim ja jestem? Dokładnie nazywam się Azuka Dasoku, większość ludzi mówi na mnie Azu. Aktualnie uczę się w Wyższej Szkole Magicznej na najwyższym stopniu. Moją główną umiejętnością (nie licząc tych 'abra kadabra')  jest posługiwanie się bronią białą. Mam czternaście lat, więc nauka na najwyższym stopniu w tej placówce jest nie lada wyczynem (oczywiście nie chwaląc się zbytnio). Saiko jest ode mnie starsza o dwa lata. Mimo tej różnicy zachowuje się dużo mniej dojrzale. Póki co nie mam pojęcia czym to jest spowodowane.

A tak właściwie jak to się zaczęło? Był to kolejny, monotonny dzień mojego szkolnego życia. Siedziałam jak zawsze w ławce i wyglądałam raz po raz przez okno, spoglądając na drzewo nieopodal szkolnego boiska. Nagle zza pleców usłyszałam:
- Witam, mogę na słówko?
Była to piękna kobieta. Na oko miała może z trzydzieści lat, piękne blond włosy opadające na barki, grzywka starannie podcięta razem z linią brwi, okulary w prostych oprawkach, ubrana w białą koszulę, czarny żakiet oraz ołókową spódnicę nieco nad kolana. 
- Przepraszam, z kim mam do czynienia?- spytałam ukrywając swoje zaniepokojenie.
- Nazywam się Lisa, ale to nie miejsce na rozmowy, proszę chodź ze mną.- uśmiechnęła się i kiwnęła głową w stronę drzwi.
- Raczej odmówię.- ledwo dokończyłam zdanie, a Lisa chwyciła mnie za rękaw i wyciągnęła mnie za drzwi. Biegłyśmy w stronę wyjścia. Zanim się spostrzegłam byłyśmy pod drzwiami do baru nieopodal mojej szkoły.
- No to wchodzimy!- powiedziała Lisa, otrzepując swoją spódnicę z kurzu.

Pierwszy świat [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz