Rozdział 12

50 4 0
                                    

*Kath*

Pewnie zastanawiacie się, czemu nie było nas przed wejściem do gabinetu dyrektora. Otóż odpowiedź jest prosta.

Złapała nas Weasley, Hermiona Weasley. No dobra, dobra, żeby nie było to pani Weasley.

Na szczęście ona dała nam tylko -50 punktów, ale powiedziała, że pogada sobie z dyrektorem. Na nasze szczęście dyrektor musiał gdzieś pojechać i rozmowa z nim odbędzie się jutro. Ale oczywiście ta baba musiała to powiedzieć synkom dyrka, bo przecież oni muszą wiedzieć o wszystkim. Więc to było takie małe streszczenie tego.

Zaraz po tym "spotkaniu" razem z Naną poszłyśmy w miejsce gdzie dalej powinni się znajdować ludzie, bo przecież impreza nadal trwała, przynajmniej tak mi się wydaje. Zaraz po przekroczeniu progu drzwi, nasi kochani (jak ja uwielbiam używać sarkazmu xd ~ autorka Kath) przyjaciele, a może raczej przyjacwele, zaczeli zalewać nas pytaniami, gdzie Lotta, co tak wcześnie, co macie, itd.

Kiedy my zajełyśmy się odpowiadaniem na tą falę pytań, do salonu wpadli wściekli Potterowie.

- Lotta! - krzykną James.

- Nie ma! - zaśmiałam się udając dziecko oznajmujące brak jakiegoś ucznia na lekcji.

- Haha, bardzo śmieszne. Gdzie ona jest? - zapytał Albus podchodząc do nas.

- A skąd my to mamy niby wiedzieć? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Nana.

- Może stąd, że jesteście jej przyjaciółkami?

- I przez to musimy wiedzieć gdzie ona jest w każdej minucie, każdego dnia, przez całe jej życie? - wybuchłam śmiechem.

- Dobra, nieważne. Annabeth możemy pogadać? - zapytał już spokojniej James, ale nie wydaje mi się, że będzie to spokojna rozmowa skoro powiedział do niej Annabeth, a nie Nana.

- Yyy... tak... - odpowiedziała niepewnie Nana i spojrzała na mnie wzrokiem mówiącym "WTF? Mam się bać?", na co ja się tylko zaśmiałam.

Po chwili śmiania się z Nany, Jamesa i głownie Albusa, bo sama jego morda mnie rozśmiesza, zaczęłam gadać z Mattem, a po kilku wymienionych zdaniach z nim, byłam tak bardzo pochłonięta tą rozmową, a gadaliśmy o takich bzdetach, że nie zauważyłam kiedy Lotta tu przyszła, i skończyła całą tą imprezę.

- Kath, chodź już, bo Lotta kazała już iść. - usłyszałam głos brunetki za plecami, więc odwróciłam się do niej i zobaczyłam, że jest smutna, bardzo smutna. Ta rozmowa z Jamesem ją tak zasmuciła? Nie... przecież to niemożliwe, bo oni się nie lubią. Nana nie mogła być smutna przez takiego idiotę.

Wstałam powoli z krzesła, rzuciłam Mattowi szybkie "cześć " i poszłam za Beth do naszego dormitorium.

Gdy doszłyśmy do naszego pokoju od razu położyłam się na łóżku, a Nana poszła się wykąpać. Pół godziny później szarooka wyszła z łazienki, a ja wstałam i ślamazarnym krokiem udałam się w stronę prysznica. Po zrobieniu tych wszystkich gówien, które robię zawsze wieczorem, wyszłam z łazienki i zobaczyłam czarnowłosą leżącą na swoim łóżku, i wgapiającą się tępo w sufit. Podeszłam jeszcze do wolnego łóżka, wycisnęłam nad nim włosy i usiadłam na swoim łóżku.

- Nana coś się stało? - zapytałam łagodnie.

- Co? Yyy... nie, nic. - odpowiedziała zakłopotana.

- Yhm... ta. Wiesz, przyjaciółki nie oszukasz. Mów co się stało. - teraz już miałam pewność, że jest smutna i dobrze wiedziałam, że to przez to, że dał jej to hasło. Wiecie myślenie pod prysznicem działa cuda. Ale jak można się wkurzać o coś takiego jak użycie hasła. No błagam.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz