16| Rozumiem was

246 22 7
                                    

Rozdział 16

***Zuzia***

-Powiedz coś! Nie widzę cię! -zawołałam, lecz dookoła zapanowała cisza, a odpowiedzi brak. -Clara!

-Czuję, że umieram. -jej cicha barwa głosu rozbrzmiała pomieszczenie.

Stawiałam ostrożnie kroki na biało-czarnych kafelkach, które przykryła ciemność, lecz nagle poczułam, że metalowa ręka okryta zimnem chwyciła moją nogę.

-To ty? -szepnęłam. -Jak mogę ci pomóc? -zapytałam i poczułam mocne szarpnięcie, które mnie przewróciło.

-Nie możesz. -stwierdziła wypuszczając gorący oddech w moją bladą od strachu twarz.

-Muszę! Jedyną rzeczą, którą nie mogę to cię tutaj zostawić! -próbowałam wstać, ale uścisk stał się mocniejszy. -Posłuchaj, puść mnie, a pójdę nawet do ojca, który na mnie nawrzeszczy gdy tylko mnie zobaczy, ale bynajmniej cię uwolni z tej pułapki! -zapanowała cisza, lecz czułam, że silny chwyt się poluzował, więc wyjęłam ostrożnie nogę. -Zaraz przyjdę. -zapewniłam.

Błąkałam się po zaciemnionym z powodu braku światła pokoju w poszukiwaniu śnieżnobiałych drzwi. Po paru minutach złapałam za klamkę przekręcając ją w prawą stronę. Wyszłam na korytarz w którym bierny blask dawała słaba żarówka. Spojrzałam w głąb holu, a na jego końcu dojrzałam latające na czarnym tle cztery białe punkty.

-A więc tu ona jest! -usłyszałam niski głos animatronika.

-Mamy ją! -dookoła rozbrzmiał dziewczęcy, lecz zniekształcony śmiech.

Cofnęłam się przełykając ślinę, a z cienia wyłonił się brązowy niedźwiedź wraz z żółtym kurczakiem. Zaczęłam z całych sił uciekać w przeciwną stronę niż stały roboty, ale podczas biegu o moje uszy obijały się ciche szepty, którym towarzyszyły ciężkie kroki oraz głośne oddechy dochodzące z tyłu. Na matowych płytkach widniała zastygnięta ciecz czerwonego koloru, a na szarych ścianach osadziła się ta sama maź. Żarówka dająca mizerne światło zaczęła przygasać oświetlając niewyraźnie drogę, którą podążałam. Zauważyłam przez słaby blask białe drzwi, więc przyspieszyłam dopadając lodowatą klamkę. Odwróciłam głowę, żeby widzieć obszar za mną , a w ciemności ujrzałam dwa animatroniki, które stawiały ciężkie kroki w moją stronę. Spojrzałam w ich puste oczy, a ich wzrok przeszywał czarny kolor w którym świeciły białe źrenice imitujące białe światło.

Wbiegłam do pomieszczenia, a okazało się, że to jest ogromna kuchnia z wieloma stołami nakrytymi kolorowymi obrusami, a obok przyczepione do krzeseł latały balony o różnych barwach. Za mną wydobył się demoniczny śmiech, który stawał się coraz głośniejszy, ponieważ roboty były coraz bliżej. Spojrzałam na drzwi, a one się z dużą siłą otworzyły, a w nich pojawił się brązowy niedźwiedź i żółty kurczak z plamistym śliniakiem. Zamknęłam powieki czekając na swoją śmierć, a po moich policzkach płynęły słone łzy zostawiające za sobą przezroczysty ślad.

Nie wiem co mam teraz zrobić. Znaleźli mnie, więc mogą zrobić mi dużą krzywdę lub nawet zabić co innego gdybym była w ukryciu. Rozpłakałam się, lecz poczułam metalową rękę unoszącą mój podbródek, więc otworzyłam oczy patrząc na potężnego animatronika stojącego przede mną.

-Ej! Chica! -zawołał. -Wygrała!

-Masz rację, Freddy! -potwierdziła jego słowa skinieniem głowy.

-A-ale jak to? -spytałam zdezorientowana wpatrując się w niebieskie tęczówki niedźwiedzia.

-Zaklepywanka jest w kuchni, a właśnie w niej jesteśmy, więc jesteś wolna. -powiedział zniekształconym głosem.

Five nights at Freddy's [PL]Where stories live. Discover now