rozdział 46

671 52 13
                                    

Derek

Dziwnie jest obudzić się sam z siebie, kiedy do sypialni nie wparowuje Cler i nas nie budzi. Zegar tykający na ścianie nad drzwiami do łazienki wskazuje godzinę dość późną niż zakładałem, że wstanę. Powieki, jak klejem sklejone, bez przerwy zamykają mi się, a włosy lepią do czoła. Odgarniam je na drugi bok i zaciśniętymi pięściami przecieram zaspane powieki. Nie chcę sprawiać wrażenie zmęczonego. Wystarczy mi, że obudziłem się ostatni. Nowicjusze poddenerwowani siedzą na łóżkach, niektórzy trzymają w rękach kubki z kawą i herbatą. Zastanawiam się czy nie zrezygnować ze śniadania na rzecz dłuższego snu.
-Królewicz się już obudził!- woła ktoś- prawdopodobnie Harry, a wszyscy się śmieją. Jedyne czego nauczyłem się od swoich rówieśników, to mieć do siebie dystans. Śmieję się razem z nimi, potem znów opadam głową na poduszczkę.
-Nawet nie próbuj zasnąć, Derek- karci mnie aksamitny, ale ostry głos Hazel. Jest dla mnie jak siostra, której nie mam i prawdopodobnie mieć nie będę. Rodzice z pewnością nie będą chcieli czwartego dziecka, nawet jeżeli mam samych braci: starszego o cztery lata i młodszego o rok. Choć nie wiem, czy mogę nazwać ją siostrą. Nasze relacje są dość nietypowe, ale nam w zupełności odpowiadają. Nie mamy przed sobą tajemnic, pomagamy sobie nawzajem i dajemy rady na temat płci przeciwnych. Ale też dajemy sobie przyjemność. Przyjacielski seks, który trwa między nami już od blisko dwóch lat. Nic poza tym. Niektórzy czasem twierdzą, że jesteśmy w sobie zakochani, ale to nigdy nie będzie prawda. Hazel ma upatrzonego chłopaka i zarywa do niego, a ja próbuję zwrócić na siebie uwagę Sześć, co niestety mi nie wychodzi. Łączy nas jedynie przyjaźń po grób i dobry seks. Mi to odpowiada, jej też.
Otwieram jedno oko i patrzę, jak czarnowłosa odgarnia grzywkę na bok, po czym krzyżuje nogi na łóżku. Włosy kaskadami opadają do jej ramion.
-Dlaczego mam nie spać?- pytam zmarnowany.- Przecież jest wolne, symulacje są dopiero jutro, więc daj się człowiekowi wyspać.
-Czyli mam ci nie mówić, co przekazał nam Cztery?- uśmiecha się szelmowsko i rzuca we mnie poduszką. Zawsze byłem zwinny, ale tym razem ktoś odciął mi zasilanie. Przyjmuję poduszkę na twarz, przez co mój śmiech staje się zduszony.
-A coś on w ogóle mówił?- udaję nieświadomego, za co obrywam pościelą zwiniętą w kłębek. Przekomarzanki z Hazel poprawiają mi humor. Niespodziewanie rzucam się na nią i przerzucam sobie przez ramię. Rękami bije mnie w plecy, a nogami próbuje kopnąć mnie w krocze.
-Jesteś za niska, skarbie.- mówię żartobliwie i niosę ją do łazienki. Za nami zebrał się tłumek chichoczących gapiów, którzy w głównej mierze dopingują mnie, bo dobrze wiedzą, co zamierzam zrobić.
Rzucam Hazel pod jedną z kabin i odkręcam zimną wodę. Dziewczyna piszczy i śmieje się jeszcze głośniej, podkula nogi, oraz chowa twarz w dłoniach. Wygląda komicznie. Jak zawsze, kiedy moczę ją pod prysznicem. Starannie ułożone włosy, teraz są mokre i lepią się, a ubrania, no cóż, są w tym samym stanie.
-Mógłbyś wymyślić lepszy dowcip- wypluwa wodę nagromadzoną w ustach. Zakręcam kurek i poprawiam włosy.
-Mogę cię rozebrać i nieść po całej Jamie. I niech wszystkich pały staną- rzucam jej ręcznik, ale dalej się śmieję. Nie tylko ona jest mokra. Ja również mam mokre ubrania.
Wszyscy nagle jakby rozpłyneli się w powietrzu. Gdzieś wyszli. Dziewczyna korzysta z okazji, że nikogo, oprócz mnie, nie ma w sypialni i zrzuca z siebie mokre ubrania. Stojąc przede mną w bieliźnie, szuka w swojej szafce suchych ubrań. Widzieliśmy się już bez ciuchów i nie czujemy skrępowania. Pomimo swojego dość niskiego wzrostu, ma kobiece krągłości.
-Jak byłam na stołówce, rozmawiałam z Leną o erudycie, który wczoraj rozmawiał z Sześć- zaczyna dziewczyna, kiedy spina czarne włosy w wysoką kitkę.
-I czego się dowiedziałaś?- zmieniam T-Shirt na czarny z kołnierzem po samo gardło, bez rękawów.
-Powiedziała mi, że to był Caleb Prior- zatyka mnie.
-Sam przywódca pofatygował się do nieustraszoności w środku nocy?- wydymam wargi mi mocno ściągam brwi.
-Najwyraźniej- odpowiada krótko i przybliża się do mnie. Wkłada rękę za pasek moich spodni i maca mojego przyjaciela. Wydaję z siebie jęk rozkoszy. Przez kilka sekund masuje go, a ja czuję napięcie w spodniach.
-Stanął ci- szepcze Hazel i wybucha śmiechem, po czym odsuwa rękę.
-Sama dobrze wiesz, co zaraz się stanie.- szepczę uwodzicielskim tonem i wpijam się w usta dziewczyny, brutalnie wpychając język do jej ust. Pozwala mi na to, przy czym dłonią łapie za mój kark. Ściskam dłońmi jej pośladki ukryte jedynie czarnymi spodenkami, których szybko się z niej pozbywam.

Wieczorem podchodzę do przepaści i opieram ręce na balasturze. Próbuję ułożyć sobie wszystkie informacje. Wczoraj tym erudytą był Caleb Prior- sam przywódca erudycji. Sześć nazwała go swoim bratem i mówiła coś o tym, że poświęciła się dla niego z nadzieją, że stanie się kimś, kim jednak nigdy nie będzie. Może myślę zbyt absurdalnie, bo Sześć nie może być Tris Prior. Jest inna, niż mówiło wiele osób, które ją znały. To na pewno nie może być ona. Jest przecież wiele osób o imieniu Beatrice, a zdrobnienie tego imienia to Tris. To musi być jakieś nieporozumienie.
Moje rozmyślanie przerywa mi czyjaś dłoń na moim ramieniu. Kiedy się obracam, widzę swojego kuzyna, który od urodzenia mieszkał poza miastem, a poznaliśmy się dopiero po otwarciu miasta.
-Siema, stary...

CDN😘

Oto ciemniejsza strona Dereka... 😘😏😏
Komu ona się podoba?

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz