Rozdział 13

53 2 6
                                    

*Nana*

Po śniadaniu Kath gdzieś zniknęła, więc poszłam do dormitorium. Przebrałam się w rzeczy do Quidditcha, ubrałam ochraniacze i wzięłam moją miotłę, gdyż dziś o 13 miały się odbyć eliminacje do drużyny, w których, swoją drogą, Kath i Lotta obiacały mi towarzyszyć.

Mówiłam brązowookiej, że chcę jeszcze poćwiczyć i pójdziemy trochę wcześniej, ale ja czekałam, a ona nie wracała. Po jakiś 15 minutach stwierdziłam, że pójdę jej poszukać.

Tak, więc razem z moją miotłą ruszyłyśmy w stronę Gryffindoru, bo stwierdziłam, że może dziewczyna poszła do Lotty.

Po kilku minutach drogi na rozwidleniu, w prawym korytarzu usłyszałam głos Katherine i... Albusa. Że co?! Co oni tam robią w dwójkę?! Jedyna możliwość jaka mi przyszła do głowy to taka, że się zabijają, ale to raczej odpadło, więc schowałam się za ścianą i słuchałam, przy okazji nie wychylając się, żeby mnie nie zauważyli.

- Nie twoja sprawa. Dalej chcesz ciągnąć tą beznadziejną rozmowę czy po prostu powiesz mi gdzie on jest i dasz sobie spokój. - usłyszałam głos przyjaciółki.

- Jest w... za Tobą. - odpowiedział Potter. Na co ja ze zdziwieniem wychyliłam lekko głowę i zauważyłam, że za brunetką stał James, przez co od razu cofnęłam się o krok.

- Czyżbyś mnie szukała, Malfoy? - spytał starszy Potter.

- Taa, musimy pogadać...

- O czym? - zdziwił się James.

- O Nanie. - o cholercia - I to w tempie natychmiastowym.

- A dokładniej?

- Poczekaj... Albus wypierdalaj! Dorośli gadają.

- Ta, bo ty jesteś dorosła przecież. - powiedział Albus.

- Wypierdalaj, bo nie mogę patrzeć na twoją mordę! Chyba, że chcesz żebym tu skisła ze śmiechu.

- Dobra, dobra już idę.

- Musimy porozmawiać o twojej kłótni z Naną. Dlaczego jesteś na nią zły? - zaczęła Kath po chwili przerwy.

- Bo mnie wykorzystała.

- O Merlinie, straszne. Trzeba było pomyśleć zanim dałeś jej to hasło bo raczej tak z dupy to by go nie chciała. - usłyszałam jak dziewczyna się śmieje. - Dobra nieważne..., a co się takiego wielkiego stało?

- Powiedziała hasło Lottie, a ona się włamała do gabinetu ojca.

- I co w związku z tym?

- No nic.

- No to o co masz wonty?!

- O to, że mnie wykorzystała. - usłyszałam odgłos plaskacza. Pewnie Bad zrobiła Facepalm'a. - Czekaj... w ogóle po co gadasz o niej ze mną?

- Bo mogę? I bo mnie wkurwia to, że przez twoje fochy Nana jest smutna, i mi płacze w pok... yyy... to znaczy..., i mi... jęczy, tak jęczy w pokoju... - co ona gada?

- Yhm... tak. Czekaj... Nana jest przeze mnie smutna?

- Tak! I płacz..., to znaczy jęczy.

- Tak, tak, jęczy. Czekaj...

- Ugh... skończ z tym czekaj! - cicho się zaśmiałam na te słowa.

- Dlaczego Nana miałaby być przeze mnie smutna?

- Bo... może... yyy... no ten... Cię tak trochę...

Nawet nie zauważyłam, że w tym momencie miotła wypadła mi z ręki i uderzyła w posadzkę z głośnym trzaskiem.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz