Następnego ranka wstałam o świcie, ubrałam wygodne ciuchy i cicho wyślizgnęłam się z domu. Słońce dopiero wyłaniało się znad wodnej powierzchni, a ja już biegłam na łąkę sąsiadującą z lasem i naszym mieszkaniem.
Rozejrzałam się wokół i z ulgą stwierdziłam, że oprócz mnie nie ma tam nikogo. Spokojnie zabrałam się za ćwiczenia. Przysiady, pompki, pajacyki, skłony, próby wykonania gwiazdy. Po dwóch godzinach miałam dosyć, ale nie odpuściłam tak łatwo. Szybko się zebrałam i ruszyłam do lasu pobiegać.
1,5 kilometra.
1500 metrów.
Gdy przybiegłam na podwórko myślałam, że wypluje płuca. Ktoś mógłby to rzucić w cholerę, ale nie ja. Przecież moim celem jest lepsza kondycja. Nie mogę się poddać prawda?
Cichutko weszłam do domu, a następnie do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w miarę normalne, wygodne ciuchy. Zbiegłam ze schodów, a w kuchni czekała już na mnie cała ekipa w piżamach.
- Ty już ubrana? - Tony z głupim uśmiechem zadał jakże głupie pytanie.
- A wy nie? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dziewczyno dzisiaj sobota! - Thor wykrzyknął szczerząc się jak opętany.
- Rzeczywiście... Pewnie nie ma dziś "lekcji"?
- Nie. - Wszyscy zgodnie odpowiedzieli.
- Czyli jem śniadanie i już mnie nie ma. - Odparłam z chytrym uśmieszkiem i zwinęłam z pod nosa Tony'ego cieplutkie tosty.
- Ejj, to moje! - Nasz playboy chyba się wkurzył.
- Wybacz. - Zaszczebiotałam i zniknęłam w drzwiach na zewnątrz.
Moje śniadanie, a raczej śniadanie Tony'ego zjadłam na schodach, a talerzyk zostawiłam na parapecie w kuchni. Na razie lepiej żebym nie pokazywała się tej latającej puszce.
Truchtem pobiegłam w stronę lasu, a gdy się tam znalazłam bieg zamieniłam na spacer.
Długo wędrowałam, aż znalazłam mały strumyk wypływający ze skał. Kucnęłam przy nim i obmyłam swoje dłonie. Woda była krystalicznie czysta i zimna. Przyjemnie chłodziła moją rozgrzaną skórę. Ochlapałam nią swoją twarz i przeciągle ziewnęłam.
Czas wracać do domu.
Powolnym krokiem udałam się w stronę budynku. Ciekawe czy się o mnie martwili. Mel co ty gadasz? Znasz ich dopiero od czterech dni, a już zebrało cię na martwienie? Obudź się dziewczyno. Pomyśl jak zagadać do Thor'a. Nic o nim nie wiesz, a tym bardziej o sobie. To twój priorytet. Skarciłam się za swoje myśli. Najważniejsza jest dla mnie rozmowa z blondynem, który jest moim bratem.
Jak to dziwnie brzmi... "Jest moim bratem..."
Gdy dotarłam na podwórko obiekt moich myśli siedział oparty o dom i z uwielbieniem wpatrywał się w małą karteczkę. Podeszłam niepewnie i usiadłam obok niego. Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że nie wiem co mam mu powiedzieć. Nerwowo przygryzłam wargę i spojrzałam na karteczkę w dłoni Thor'a.
To było zdjęcie.
Zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą kobietę.
- Kto to jest? - Cicho wyszeptałam i dopiero wtedy dotarło do mnie, że nie mam prawa o to pytać. Na szczęście blondyn uśmiechnął się do mnie i odpowiedział.
- To Jane Foster. Niesamowita kobieta. Astrofizyk. Bardzo mądra i piękna. - Opowiadał z czułością.
- Chciałabym aby kiedyś jakiś mężczyzna patrzył na mnie tak jak ty patrzysz na zdjęcie swojej ukochanej. - Westchnęłam.
- Skąd wiesz? - Mężczyzna ożywił się.
- Domyśliłam się. Kobieca intuicja. - Puknęłam się palcem w głowę. - Wiesz, bo ja mam do ciebie jakby taką sprawę. - Co chwila zerkałam w oczy mojego brata. - Nic o tobie nie wiem, a chciałabym i to bardzo. Uchyl mi rąbek tajemnicy wielki władco burz. - Ostatnie zdanie wypowiedziałam z lekką kokieterią.
- Dużo do opowiadania, ale jeśli chcesz to co mi szkodzi. - Thor spojrzał na mnie z braterską miłością. - Tak jak wiesz ja i ty jesteśmy dziećmi Odyna i Friggi, władców Asgardu. Miałem kiedyś adoptowanego brata Lokiego, ale on jest mało ważny.
- To on chciał zniszczyć Nowy Yourk? - Niegrzecznie wtrąciłam się Thor'owi w zdanie.
- Tak, ale on nie ma większego znaczenia. Wracając do tematu, nasze miejsce jest w Asgardzie. - Chłopak zrobił krótką pauzę. - W dodatku miałem być koronowany na króla. Koronacja się nie udała, a teraz nie chcę być królem, nie pragnę tego. Gdy przez moją głupotę i próżność ojciec zesłał mnie na Ziemię jako śmiertelnika i poznałem Jane Foster moje życie się zmieniło, a teraz odnalazłem ciebie - moją mała siostrzyczkę. Czy to nie zabawne? Gdyby wtedy Loki nie zakłócił mojej koronacji nigdy nie poznałbym dwóch kobiet mojego życia.
Blondyn skończył, a ja powoli wszystko przyswajałam do swojej świadomości.
- Wytłumacz mi proszę jak mnie znalazłeś?
- Widzisz każdy Asgardczyk w wieku dwudziestu lat osiąga pełne moce, którymi włada. Razem z Kapitanem, Czarną Wdową i Iron Man'em obserwowaliśmy ciebie od dłuższego czasu. W dzień twoich urodzin utwierdziłem się tylko w swoich przekonaniach, że to ty.
- Wszystko rozumiem, ale dalej nie wiem skąd wiedziałeś na pewno, że ja to niechciana córka Odyna? - Powiedziałam z prędkością światła starając się nie zdradzić swojego podirytowania.
Obserwowali mnie. Nie no, po prostu bomba.
-Poznałem w tobie prawdziwego Asgardczyka. - Thor uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
Ciekawe co ja mam o tym wszystkim myśleć. Takiego wytłumaczenia się nie spodziewałam.
- Możemy zmienić temat? - Zadałam to głupie pytanie aby przerwać panującą wokół ciszę. - Nie wiedziałam, że mieszkacie razem. No wiesz, wy jako Avengers, ale przecież do tej grupy należały jeszcze dwie osoby. - To pytanie także mnie nurtowało.
- Hulk woli ciszę i spokój, a Hawkeye mieszka ze swoją rodziną. My zamieszkaliśmy razem tylko ze względu na ciebie, ale gdy będziesz już jedną z nas będziesz tu mieszkać sama albo w Asgardzie.
Ciekawe co "mój tatuś" powiedziałby gdybym tam zamieszkała. Pewnie by mnie wyrzucił. Wolę nie ryzykować.
Oczywiście nic nie powiedziałam mojemu rozmówcy tylko sztucznie się uśmiechnęłam. Zaraz po tym podniosłam się i udałam do swojego pokoju.
Wzięłam długą kąpiel w wannie przez co zablokowałam łazienkę reszcie domownikom na godzinę. Gdy z niej wyszłam agentka Romanoff najchętniej by mnie udusiła.
Położyłam się spać, ale długo nie mogłam zasnąć. W głowie ciągle miałam słowa Thor'a. Moje myśli szczególnie nawiedzał tajemniczy Loki, o którym praktycznie nic nie wiedziałam, a mój brat specjalnie o nim nie wspominał.
Witam, witam.
Tak jak obiecałam, rozdział jest długi jak nigdy.
Niestety mam dla was znowu złe wiadomości.
Wyjeżdżam, ale tym razem na tydzień. Rozdział znowu się nie pojawi, ale co zrobić.
Tak jak wszyscy mam wakacje i czerpię z nich całymi garściami :)
CZYTASZ
Mroczne Zakątki Duszy~Loki
FanficMyślisz, że wiesz coś o życiu? Mylisz się. Życie Melanii Sharp było pozornie normalne, ale jedna chwila całkowicie je zmieniła. Na jej drodze stanęli superbohaterowie i nordyccy bogowie. Czy dziewczyna odnajdzie się w nowej sytuacji? Czy znajdzie sp...