Głęboka cisza całkowicie oplotła stary, dziewiętnastowieczny budynek, otoczony ze wszystkich stron stromym wzgórzem. Raz na jakiś czas pohukiwała sowa, a echo niosło te dźwięki po tajemniczej posesji. Nagle ciszę przerwał szum, który po chwili przerodził się w warkot samochodu. Był to stary Bentley o ciemnoszarym kolorze. Pojazd zatrzymał się przed bramą starej willi. Silnik cały czas pracował, ale nikt nie wychodził ze środka. Po około czterech minutach nieustannego warkotu auta, wysiadła z niego chuda, pomarszczona kobieta o niebywale przyjaznej twarzy. Ubrana była w czarną jesionkę oraz kremowy kapelusz pasujący do jej cery. Mimo,że jej krok był dostojny, biło od niej ciepło. Gdy podeszła pod drzwi willi, obejrzała się za siebie i wzrokiem odprowadziła samochód, który zniknął za wzgórzem. Wielkie, mosiężne drzwi otworzyły się, a przed kobietą pojawił się barczysty i wysoki mężczyzna.
- Witam pani Dumbledore, jak dobrze, że pani wróciła – rzekł głębokim basem lokaj.
- Richardzie mi również miło cię widzieć – dama odpowiedziała z urokiem.
- Dużo panią ominęło, mamy nowych rezydentów, ale to nieważne. Jak minęły wakacje? - spytał zauroczony Hagrid.
- Musisz wiedzieć, że dyrektorka nigdy nie ma wakacji, a to była niestety podróż służbowa, jedna z wielu, jak pewnie zauważyłeś.
- No tak... Powinienem się domyślić.
- Czy masz dla mnie jakieś nowe wieści?
- Oczywiście, podczas pani nieobecności madam McGonagall wspaniale się spisała. Poradziła sobie z wszelkimi papierkowymi robotami. I wyjątkowo obyło się bez nieporozumień, czy skarg na dyrekcję. Czasami miała chwile zwątpienia, ale przecież miała nas i to poczucie wsparcia na pewno bardzo jej pomogło.
- Hmm, to rzeczywiście spore osiągnięcia, jak na tak krótki okres. Nie było mnie przecież tylko dwa tygodnie.
- Chodźmy zatem z nią porozmawiać. Na pewno ucieszy się z pani powrotu. Wszyscy bardzo za panią tęskniliśmy.
Po tych słowach oboje ruszyli ciemnym korytarzem, prowadzącym do nieco mniejszych, dębowych drzwi. Korytarz, mimo że był ciemny, nie był zwyczajny. Większość powierzchni jego ścian obwieszona była niezliczoną ilością fotografii dawnych i obecnych rezydentów tego gmachu. Nie da się ukryć, że dzieci widoczne na tychże zdjęciach były uśmiechnięte. Wyglądały na rozbawione tym, że ktoś robi im zdjęcia. Lokaj nacisnął na klamkę, a ich oczom ukazał się niemalże owalny pokój ze wspaniałymi obrazami i eksponatami znanych artystów, wielkim biurkiem oraz drobną osóbką siedzącą za tym właśnie meblem. Była to kobieta o posiwiałych włosach, lekko przygarbionej postawie oraz równie pomarszczoną twarzą, co pani Dumbledore. Słysząc nadchodzące głosy podniosła głowę i już całkowicie wybudziła się ze snu, który jeszcze przed chwilą ją ogarniał. Kiedy zobaczyła wchodzących do pomieszczenia ludzi, z nienaturalnym wigorem doskoczyła do nich i uścisnęła z całych sił kobietę.
- Albino, jak dobrze cię widzieć! Jak podróż, czy wszystko się udało? Nie było żadnych komplikacji?
- Na szczęście, wszystko poszło zgodnie z planem. Ciebie również dobrze widzieć, Mandy!
- Musimy porozmawiać, trochę cię ominęło...
- Dobrze, ale pozwól mi się rozebrać. Gorąco mi w tej jesionce.
Hagrid uśmiechnął się ukradkiem, a Albina zwróciła się ku niemu, zdejmując wierzchnią część garderoby.
- Dziękuję Ci za powitanie, ale wróć lepiej na swoje stanowisko. Aha, mam do ciebie małą prośbę. Przekaż wszystkim, że wróciłam oraz, że chciałabym zwołać coś na wzór posiedzenia.
- Rozumiem, a kiedy to spotkanie miałoby się odbyć?
- Najlepiej za dwa dni, we czwartek po południu. Do tego czasu powinnam się wyrobić ze wszystkimi sprawami.
Lokaj kiwnął głową, odwrócił się i pewnym krokiem ruszył w kierunku drzwi, po chwili za nimi znikając.
- Albino, usiądź lepiej, na pewno jesteś zmęczona po swej podróży.
- Skoro nalegasz... - rzekła siadając na jednym z foteli, ruchem dłoni prosząc o to samo Mandy – Co chciałabyś wiedzieć?
- Chciałbym wiedzieć, czy cel wyprawy został osiągnięty? Udało się odroczyć decyzję pana Malfoya?
- Nie do końca... - westchnęła Albina – Wiesz przecież, jak trudny ma on charakter. Sytuacja naszego sierocińca jest niejasna. Nasze zarobki znacznie się obniżyły, kiedy straciliśmy wsparcie pana Stanforda. Na niego zawsze mogliśmy liczyć w kwestii wynagrodzeń.
W tym momencie dyrektorka wykonała ruch ręką, który strącił gazetę leżącą na biurku. Podniosła ją i zawiesiła wzrok nad datą dwudziestego trzeciego października 1991 roku. Następnie spojrzała na nekrolog, który zajmował połowę strony. Brzmiał on następująco:
Z głębokim żalem zawiadamiamy, że 21 października bieżącego roku na wskutek wypadku samochodowego zmarli James i Lily Potter, bogate i szanowane małżeństwo mieszkające w Dolinie Godryka. Para osierociła swojego 11-letniego syna, który aktualnie poszukuje domu. Pogrzeb odbędzie się 24 października o godzinie 16:OO na cmentarzu w Hogsmeade.
Pogrążeni w smutku
Przyjaciele rodziny
Albina przeczytała tekst trzykrotnie, wpatrując się w każde słowo. Nastała niezręczna cisza, którą Mandy postanowiła przerwać.
- Znałaś tych ludzi? Sprawiasz wrażenie oszołomionej.
- Nie, nie znałam...
- A więc wróćmy do poprzedniego tematu.
- To już jutro...
- Co takiego?
- Jutro...
Blada Albina wyszła niepewnym krokiem, nie zważając na zdumioną jej zachowaniem Mandy. Kobiety znały się długo, ale ich charaktery były zupełnie inne, jakby odwrotne. McGonagall zdążyła się przyzwyczaić do tego typu zachowań, ale tym razem nie było jak zawsze. Przeniosła wzrok na drzwi, którymi przed chwilą wyszła jej przełożona, i po chwili nostalgii, wzdrygnęła się i wróciła do swoich obowiązków.
CZYTASZ
To nie tak jak myślisz, Harry
Fanfiction,,To nie tak jak myślisz Harry'' jest opowieścią o losach młodego Harry'ego Pottera. Haczyk polega na tym, że Harry żyje w prawdziwym świecie, Hogwart natomiast jest fikcją stworzoną w jego umyśle. Jakie zamiary będzie miała wobec niego madam Dumble...