XXV

3K 195 56
                                    

Jessica:

Tak, jak Courtney obiecała, już w weekend jedziemy do Nami. Ja, ona i Kendall. Proponowałam nawet Charlie'mu, żeby spotkał się z Leo, ale on stwierdził, że Leo na pewno będzie chciał pojechać do Port Talbot, bo dużo czasu spędza w Bridgend. Właśnie tam jedziemy, bo Nami tam mieszka. Courtney umówiła się z mamą Nami. Nawet nie widziałam, że utrzymują kontakt, a tu okazuje się, że rozmawiają ze sobą całkiem często. Podobno Tessa jest bardzo zadowolona, że przyjeżdżamy, że w zobaczy Kendall. Podobno mnie już widziała, ale kompletnie nie kojarzę tej kobiety, ani jej nazwiska. Wiem tyle, że chodziłam z Shavaną Flower do szkoły, ale ona nawet nie była z mojego rocznika. Do tego już nie żyje...

Biorę swoją torbę i zawieszam sobie na ramieniu. Jestem gotowa, więc schodzę na dół. Stoi tam już Kendall, a Courtney jeszcze coś robi.

-Cieszysz się, że poznasz rodzinę Nami?-pytam swojej siostry, a ona dosłownie podskakuje ze szczęścia.

-Oczywiście, że tak!

-Tylko się nie popisuj-proszę ją ze śmiechem.

Twarz Kendall wygląda teraz bardzo poważnie.

-Chodzi ci o to, że mam nie mówić, że twierdzenie Pitagorasa oznacza, iż w dowolnym trójkącie prostokątnym suma długości przyprostokątnych jest równa kwadratowi długości przeciwprostokątnej tego trójkąta?

Otwieram buzie ze zdziwienia. Wiem, co to twierdzenie Pitagorasa, ale nie umiałabym tego tak idealnie powiedzieć, bez żadnej pomyłki i zacięcia.

-Właśnie o to mi chodzi-przyznaję.

-Nie ma sprawy, mogę mówić coś innego.-Kendall się uśmiecha, a ja wzdycham i już chcę powiedzieć, ale na dół schodzą Phil z Courtney.

-Dasz sobie radę, prawda?-pyta mamcia.-Nie musisz chodzić do pracy, bo wolne, chodźcie na obiady z Davem do jakiejś restauracji. I...

Phil łapie Courtney za ręce.

-Tney, kochanie, jestem dorosły, David też, damy sobie radę, uwierz mi.

-Wiem, ale dla pewności wolę ci wszystko przypomnieć-stwierdza i całuje tatę w usta.

Zasłaniam Kendall żartobliwie oczy, a ona jęczy poirytowana, na co patrzą się nasi rodzice i cicho śmieją.

-Jedziemy tylko do Walii, nie do Ameryki-zauważam.

-No tak-przyznaje Courtney, ponownie się uśmiecha, całuje Phila w policzek i wtedy w końcu wychodzimy.

-Którym autem jedziemy?-pytam.

-Możemy jechać moim, ty w jedną stronę, ja drugą, wybierz sobie, kiedy chcesz prowadzić-mówi, a ja kiwam głową.

-Chcę mieć to już za sobą-tłumaczę i biorę od niej kluczyki.

-Czemu nie możemy lecieć samolotem do Cardiff?-pyta Kendall, wsiadając na swoje miejsce.

-Bo ostatnim odejściu na drugi krąg to ja podziękuję-przyznaję, zasiadając za kierownicą.

-Mamciu, co to odejście na drugi krąg? Bo ona nie chce mi powiedzieć-oburza się moja siostra.

-Uwierz mi, Kendie, że to nic ciekawego i wartego uwagi-stwierdza Courtney, kiedy odpalam auto.

Kendall poirytowana wzrusza ramionami i już się nie odzywa, a reszta długiej drogi na drugi koniec Walii. Często jeżdżę sama z Kendall do Szkocji, do naszej rodziny, więc nie boję się jeździć autem, pomimo tego, że prawo jazdy mam dopiero od dwóch lat. A do tego Courtney ma do mnie zaufanie.

find me • ch.lOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz