Usiadłam na parapecie i zaczełam przeglądać notatki z obrony. Jest po 23 a w pokoju wspólnym jestem aby ja. Cóż huncwoci mają tysiąc innych pomysłów niż nauka, na przykład takich jak rzucanie zimnych, mugolskich ogni do pokoju Ślizgonów . O wilku mowa. Weszli do pokoju wspólnego rozbawieni, jakby przed chwilą zrobili komuś najlepszy kawał na jaki by było ich stawać w życiu.
-Kujonka jak zwykle coś zakuwa-James jak zwykle wszedł do pokoju i od razu chce zacząć kłótnie.
-Za to ja Potter nie będe zakuwała wszystkiego na ostatnią chwile.-Uśmiechnełam się i wróciłam do czytania notatek.
-Ja kujonko korzystam z życia a ty... Ty całe życie spędzasz nad książkami...Wzruszyłam ramionami, zresztą słowa kogoś takiego jak Potter były jedynie nic nie znaczącą gadaniem, podobnie jak gadanie Lucjusza Malfoya. Merlinie czy on jest taki naprawde czy udaje?
Obok mnie na parapecie usiadł Syriusz Black, który przeczesał swoje ciemne włosy palcami a jego spojrzenie padło na moją twarz. Tylko tego brakowało mi do towarzystwa.-O Justine... Nowy kolczyk? Bardzo ładny-puścił mi oczko i ręke położył na udzie zagryzając swoją dolną wargę. Na co on na Merlina liczył?!
-Spierdalaj Black. Mam ciebie dość.-zdjełam jego ręke ze swojego uda.-Wiem, że na ciebie leci ¾ dziewczyn ze szkoły ale niestety ja zaliczam się do dziewczyn które nie lecą na ciebie.
-To smutne co mi mówisz, moja droga Death-zszedł z parapetu i usiadł na fotelu rozwalając się na nim jakby to było jego małe królestwo.
-Naprawde nie wiem co Lily w tobie widzi Potter.-Spojrzałam się z powagą na Jamesa, który wydawał się zbywać każde jedno moje słowo albo przekręcać je na takie jakie jemu odpowiadało.-Wiesz jestem przystojny, szarmancki, zabawny i uwielbiany przez nauczycieli. A kujonki nikt nie chce.
-James daj jej spokój. To że woli nauke od zabawy to dobrze o niej świadczy.-Do pokoju wspólnego wszedł Remus, który schował do kieszeni swojej peleryny czekoladę jaką zapewne przemycił z Miodowego Królestwa z Hogsmeade. -Cześć Justine.
-Cześć Remus. Powiedz swojemu przyjacielowi... Tak Syriuszu mam ciebie na myśli...-popatrzyłam się na Blacka krytycznym spojrzeniem, odrzucając włosy do tyłu.
-Luniaczku nie słuchaj jej!!! Ona kłamie!!-Black wyskoczył z fotela i zaczął drzeć się na cały pokój wspólny podbiegajác do przyjaciela, któremu uwiesił się na ramieniu.
-Syriusz przymknij się.-Remus miał opanowany głos, rzucając spojrzenie na swojego czarnowłosego przyjaciela.-Justine co chciałaś powiedzieć?
-Już nic. A gdzie zgubiliście Petera?-Popatrzyłam się swoimi szarymi oczami na trójke huncwotów.
-Został w kuchni.Przyczepił się do nas.Jak by nie mógł ktoś inny.-James nie był zadowolony z tego, że wszędzie za nim chodzi Peter.
Wzruszyłam ramionami. Akurat to, że Glizdogon podążał za nimi krok w krok nikomu nie odpowiadało. Przypomniałam sobie o eseju dla McGonagall, który mamy oddać w następnym tygodniu. Wyciągneła z plecaka pergamin,pióro i kałamaż. Zrzuciłam ze stolika rzeczy należące do Jamesa i Syriusza na podłogę na lewą stronę szybkim ruchem ręki. Zaczełam pisać tytuł gdy Black usiadł obok mnie i zrobił szczenięce oczka. Znowu pewnie zapomniał napisać eseju i będzie prosił o napisanie tej pracy za niego. Naprawde myśli, że napisze za niego ten esej?-Czego Black?-Warknełam pisząc trzecie zdanie.
-Napiszesz za mnie esej?-Nadal miał oczy szczeniaka, którymi starał się mnie przekonać do zmiany zdania.
Zaśmiałam się. Prosiłam go kilka razy o coś to udawał, że mnie nie zna. Teraz ja biorę odwet.
-Przepraszam czy my się znamy?-Nie odrywałam wzroku nad książki, przekręcając co jakiś czas strony podręcznika od transmutacji.
-Tak. Prosze Justine napisze za mnie ten esej? Ja będe pisał go do rana.
-Nie Black. Esej jest na stope, do tego temat dla ciebie bardzo prosty bo o animagach.-Popatrzyłam się na Syriusza obojętnym wzrokiem, wracając do dokańczanie eseju, swoją drogą jedynego, który uważałam za naprawdę dobry.-Proszę..
-Wal się Black. Któraś z twoich panienek nie może za ciebie tego napisać?
Black przemienił się w psa i skoczył na mnie rozlewając atrament na pergamin. Spojrzałam na esej, który tonął w ciemnym płynie a w moich oczach pojawiły się łzy. Spędzenie pół... Pół godziny poszło na marne a ten musiał dodatkowo odcisnąć ślady łap na pergaminie. Rozpłakałam się przez to że zniszczył jedyną pracę jaką uważałam za wartą uwagi a Black przemienił się w człowieka i popatrzył się na mnie a później na mój esej. Podszedł do mnie i usiadł obok mnie kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
-Przepraszam nie chciałem zepsuć ci twojego eseju.-Black miał nienaturalny głos. Jakby płakał co było do niego niepodobne, wręcz nieprawdopodobne.
-Łapa już dość narozrabiałeś.-Remus popatrzył się na swojego przyjaciela wzrokiem 'na co ci to było?'. Podszedł do mnie i wyjął z kieszeni czekoladę.-Zjedz. Najlepsza na wszystkie problemy.
Wzięłam tabliczkę i ugryzłam jej kawałek delektując się nim przez chwilę. Musiałam przyznać Remusowi racje. Najlepsza na wszystkie problemy. Jeszcze raz popatrzyłam się na esej. Muszę go napisać od nowa.
-Dzięki Remusie.Naprawde pomaga.Lupin uśmiechnął się i schował czekoladę do kieszeni. Potter poszedł do dornitorium razem z Blackiem. Tyle dobrze, że nic nie narozrabia. Wyjełam nowy pergamin i zaczełam pisać od początku słowo w słowo z tego co mogłam jeszcze przeczytać a czego nie dało się czerpałam z podręcznika.
******
Po godzinie pierwszej w nocy mój esej był skończony. Schowałam go do plecaka zamykając go aby mieć pewność, że nikt (typu Black lub Potter) nie wyciągnie tej pracy. Nie chciałam, żeby dostał się w ręce Blacka. Spojrzałam się na Remusa, który zasnął w fotelu. Nie mam serca go budzić. Poszłam do dormitorium chłopaków i wzięłam koc z łóżka Lupina. Wróciłam na dół i przykryłam go kocem.
Wzięłam plecak i poszłam do dormitorium. Grace, Julliet i Lilly spały w najlepsze nieświadome. Przebrałam się w piżame, rozczesałam włosy, które rano będę wyglądać jak szopa i położyłam się spać zmęczona całym dniem. Sen nadszedł szybko, zadziwiająco szybko nawet jak na mnie.
CZYTASZ
Innymi oczami Justine Death: Huncwoci-rok piąty [zakończone] [korekta]
FanfictionNazywam się Justine Death i jestem czarownicą mugolskiego pochodzenia.Mam 15 lat i należe do Gryffindoru. Z huncwotami mam niewiele wspólnego.No może poza Remusem.Huncwoci to:James Potter,Syriusz Black,Remus Lupin i Peter Pettigrew.Nie będe wam o ni...