Rozdział 7

2.1K 109 1
                                    

- Corinna! - usłyszałam krzyk Simona, na co podskoczyłam.

- Co? Co się stało?

- Znalazłem ślady.

Nie minęła chyba nawet sekunda, a już znalazłam się przy boku chłopaka, patrząc w miejsce, które wskazał mi palcem. Były to odciski butów na ziemi.

- Wiesz dokąd idą? - zapytałam, zerkając na towarzysza. Byłam szczęśliwa, że jesteśmy coraz bliżej odnalezienia Justina.

- W stronę lasu. Myślę - przerwał, wzdychając głośno - Nie będziemy teraz go szukać. Jest późno, ciemno jak w umyśle połowy dziewczyn w liceum. Jest niebezpiecznie teraz chodzić po lesie, nigdy nie wiadomo, jakiego szaleńca możemy tam spotkać. Poza tym, tamci ludzie mogą wciąż tam być.

Simon skończył swoją przemowę, kiedy ja ciągle mu przytakiwałam w zrozumieniu. Miał rację. Wyciągnęłam telefon i napisałam smsa.

23:43
Do: Justin
Znaleźliśmy ślady.

Nie zdążyłam schować telefonu i już dostałam odpowiedź. Jak zwykle. Męczy go siedzenie tam i nic nie robienie. Ma czas na przemyślenie swojego zachowania. Jeśli została w nim resztka człowieczeństwa...

23:43
Od: Justin
Serio? To cudownie!

23:44
Do: Justin
Tylko nie zrobimy dzisiaj już nic więcej.

23:44
Od: Justin
Jak to? Mam 2 dni, Corinna. Musisz zdążyć mnie znaleźć! Błagam...

23:45
Do: Justin
Spokojnie, wszystko będzie w porządku. Simon zadzwonił na policję. Oni zajmą się śledztwem, a my dołączymy jutro po szkole.

23:45
Od: Justin
Okej.

Policja przyjechała w miarę szybko. Cieszę się, że nie wzięli tego za jakiś żart. Opowiedzieliśmy im wszystko, co wiemy i pokazaliśmy ślady.

Pożegnałam się z Simonem i wsiadłam do swojego samochodu, udając się do domu. Jutro czeka mnie naprawdę ciężki dzień. Och, zapomniałabym. Mam sprawdzian z biologii, na który się nie uczyłam. Przede mną tylko 6 godzin snu... Dzięki, Bieber, dziękuję za wszystko.

***

Ledwo weszłam do szkoły na własnych nogach. Byłam wyczerpana. Nawet poranna kawa mało mi pomogła.

Poszłam do klasy, wymijając przypadkowych uczniów. Niestety, w końcu trafiłam na Alice. Nie miałam ani ochoty, ani siły na rozmowę z nią.

- Cori! - zawołała, machając w moją stronę. Szybko znalazła się przy mnie i widząc moją minę, znikł uśmiech z jej twarzy. - Wyglądasz okropnie. Stało się coś?

C&J: Help me, please [ZAKOŃCZONE] 1/3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz