MAM SZCZERĄ WOLĘ...

385 39 3
                                    


11 czerwca 2016, drugi dzień biwaku kończącego rok harcerski 2015/16. Dla pozostałych członków mojej drużyny, był to zwyczajny dzień, ale nie dla mnie.

Tego dnia miało odbyć się przekazanie zuchów z bratniej gromady zuchowej. Cały dzień był przeznaczony głównie dzieciakom. Oczywiście, najpierw o godzinie 8.00 było śniadanie, potem zajęcia, przerwa, kolejne zajęcia. Był to biwak o Harrym Potterze ozdabialiśmy swoje różdżki koralikami i gorącym klejem. Pisaliśmy też listy do samego siebie, o tym co najbardziej podobało się na w tym roku harcerskim. Były pisane specjalnym szyfrem, atramentem i gęsim piórem. Wszystkie listy po zwinięciu w rulon zostały zalakowane i oznaczone pieczęcią lilijki. Potem był obiad. Zupa pomidorowa z ryżem, kotlet schabowy, ziemniaki, mizeria, kiszona kapusta. Po posiłku kadra drużyny kadra drużyny poszła na odprawę związaną z zuchową grą terenową. Następnie drużynowy podzieli dziewczyny na dwuosobowe grupy do pilnowania zuchów podczas gry. Szedł z nami jeszcze jeden druh jako pełnoletni opiekun. Niestety na grę było przeznaczone zbyt mało czasu, więc dotarliśmy tylko na dwa punkty kontrolne. Ale było to też spowodowane zachowane zachowaniem dzieci, które jak to dzieci nie zawsze chciały współpracować.

Wróciliśmy do przedszkola, w którym odbywał się biwak. O godzinie 18.00 było świeczkowisko z udziałem rodziców zuchów. Wspólnie wspominaliśmy ten rok oglądając zdjęcia. Trzy zuchy złożyły Obietnicę Zucha. Po świczkowisku, około godziny 20.00 rozpoczęły się przygotowania do przekazania. W naszym tymczasowym pokoju rysowaliśmy mapy i wycinaliśmy zdjęcia funkcyjnych. I teraz zaczeły dziać się dziwne rzeczy. Do pomieszcenia weszła zastępowa, mówiąc że chce ze mną porozmawiać. -Ktoś mi mówił że masz problemy z sercem, czy to prawda?-zapytała

-Nie mam i nigdy nie miałam!? A kto ci tak powiedział?

-A tak słyszałm...ale wszystko ok?

-Tak

Byłąm bardzo zdziwiona tym pytaniem. Nigdy z nikim nie rozmawiałam o takich rzeczach.

Około godziny 21.00 zajrzał do nas drużynowy, oznajmiając, że mamy przebrać się w mundury i drużynowe bluzy. Wyszliśmy. Ciemna, gwieździsta, zimna noc. Psy szczekały, przejeżdżały samochody. Doszliśmy prawie do granicy miejscowości. Jakiś druh gdzieś dzwonił. Drużynowy chodził dookoła, jakby bardzo intensywnie nad czymś myślał. I kolejna dziwna rzecz. Nasz drużynowy przeszedł przez pło na pobliskie pastwisko. Świecił latarką, deptał trawę, rozglądał się. A później od tak, wrócił na asfalt, wyjął telefon i też gdzieś dzwonił. Po 30 minutach stania, zawrócili nas i prawdę mówiąc cofnęliśmy się o połowę tego co przeszliśmy. Znaleźliśmy się na oświetlonym, wybrukowanym placu. Ustawiliśmy się w obszernym półkolu. Kolejno wyczytywane zuchy, podchodziły do drużynowego, który nakładał im na głowę tzw. "Tiarę Przydziału". Ona "mówiła" nazwę drużyny lub gromady. Osoby które usłyszały "Skorpionki" wracały na swoje miejsce. Natomiast po słowie "Skorpiony" przechodziły na naszą stronę, stronę harcerzy. Gdy wszystkie imiona zostały wyczytane, zuchowa drużynowa odczytała rozkaz. Zuchy stojące z nami otrzymały chusty harcerskie. Stały się harcerzami i harcerkami. Kiedy zuchy żegnały się z gromadą, w oddali było widać jak drużynowy i ktoś biegnie w stronę przedszkola.

Przyboczny kazał ustawić się w dwuszeregu. Podeszła do mnie zastępowa mówiąc:

-Ty jesteś jedną ze starszych. pomożesz nam pilnować dzieci.

Pytała jeszcze czy mi nie zimno. Nie było mi zimno, w środku czułam coś co mnie ogrzewało. Poszłam za nią. Po prawej stronie parami szli harcerze. Tak sobie idziemy, aż tu nagle zatrzymuje się samochód. Na samym początku pomyślałam że będzie skręcał. I nagle otwierają się drzwi. Wybiegają dwie osoby. . Ktoś pewnie będzie miał Przyrzeczenie. Chwilę potem zorientowałam się że... O mój Boże, oni biegną na mnie! Ktoś chwycił mnie w pasie, zarzucił koc, gruby koc na głowę. Nic nie widziałam. Ciągnęłam nogami po asfalcie. Później ktoś mnie podniósł. Poczułam że jestem w samochodzie. Słyszałam tylko: "teraz schowaj nogę, taraz drugą". Wykonywałam po omacku polecenia.

-Wiesz że to my?

-Tak.

-Werka, podsuń się trochę, teżmuszę się tu zmieścić-rozpoznałam głos Marcina

Zamknęły się drzwi. Chyba z przodu i tuż pod moimi nogami. Słyszałam tylko: "Co zachciało się harcerstwa, co ta za łażenie po nocy itd.". Ale taraz przypomniała mi się istotna rzecz.

-Będzie śmiesznie jak się zrzygam.

-To nie rzygaj -powiedział z lekkim niepokojem drużynowy

Samochód zatrzymał się. Później zostałam sama. W ciszy myślałam o tym co się stało. czułam taką radość. To niesamowite. po chwili otworzyły się drzwi. To był Bartek. Pomógł mi wysiąść. Poczułam silny uścisk na rękach. Wolnym krokiem szłam tak jak prowadził.Wpadłam w płytki dołek. Zatrzymaliśmy się.

-Już zdejmować?-nie dotarła do mnie odpowiedź

Po chwili nie miałam już nic na głowie. Za drużynowy, rozciągało się niebo, pełne gwiazd. Piękny sierp księżyca. Odczytał rozkaz.

Teraz wystąpił przyboczny i zadał mi pytanie:

-Czy chcesz przystąpić do złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego?

-Chcę!

-Podejdż do ognia, wyciągnij dwa palce prawej ręki i powtarzaj za mną. Mam szczerą wolę...

-Mam szczerą wolę...

-Całym życiem...

-Całym życiem...

-Pełnić służbę Bogu i Polsce...

-Pełnić służbę Bogu i Polsce...

-Nieść chętną pomoc bliźnim...

-Nieść chętną pomoc bliźnim...

-I być posłuszną Prawu Harcerskiemu.

-I być posłuszną Prawu Harcerskiemu.

-Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.

-Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.

-Po Przyrzeczeniu-opuściłam rękę. Podszedł drużynowy.

-Trzymaj mundur, a ja pomogę ci zdjąć bluzę.-było to niewykonalne, ale jakoś wyszło.

-Zdejmuj lilijkę.

Drżącymi rękami zdjęłam skuwkę z chusty. Odpięłam guziki. Odczepiłam srebrną lilijkę.

-Jaką masz lilijkę?

-Taką na szpilkę.

-Będzie ciężko ma ktoś latarkę?

Druhna wyjęła telefon i włączyła latarkę.

-Jaki masz piękny widok...

Spojrzałam w niebo. Przypomniałam sobie co napisałam w swoim liście:''Dziękuję za to ze, jestem tu gdzie jestem. Chciałam bym kiedyś dostać Krzyż." Dziękowałam Bogu za tą noc. Cały czas drżącymi rękami zapinałam guziki. W dłoni cały czas trzymałam lilijkę i skuwkę. Dopiero teraz poczułam chłód tej pięknej nocy.


~Napisałam to opowiadanie by podzielić się moimi wrażeniami. Celowo imiona zastąpiłam nazwami funkcji lub określeniem druh/druhna.~


Mam szczerą wolę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz