Rozdział 27

1K 70 6
                                    

*Selly*

Kiedy przebudziłam się musiało już być późne popołudnie. Byłam trochę otumaniona tym spaniem w ciągu dnia, ale nie tak bardzo by niezauważyć, że Thorina nie ma w komnacie. Nie zdziwiło mnie to. Jako król pewnie już od dawna wykonuje swoje obowiązki.
Usiadłam ziewając. Rozglądając się po pokoju powoli się rozbudziłam. I wtedy coś do mnie dotarło: że jestem w jego komnacie, w jego łóżku i że w każdej chwili może tu wejść ONA...

Zerwałam się na równe nogi, czego skutkiem pojawiły mi się mroczki przed oczami. Opierając się o stolik nocny odczekałam aż zniknął. Wtedy, dość krzywym krokiem, opuściłam pokój uważając, by nikt mnie nie zobaczył.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy korytarzu nie było żywej duszy. Mogłam spokojnie odejść od drzwi bez cienia podejrzeń.
Dopiero później pojawił się tłum krasnoludów. Pod koniec dnia mogli zwolnić tempa pracy i nie było już efektu pracowitych mrówek w mrowisku.
Ale zdziwiło mnie coś innego. Wszyscy tworzyli kilka grup lub pary i cicho szeptali między sobą. Byli tym tak zajęci, że nie zwrócili na mnie uwagi, mimo iż wyglądałam jak po walce z tornado.

- To wspaniale, że ustalili już datę ślubu..- usłyszałam przechodząc obok dwóch starszych kobiet.- Tylko co tak późno?

Stanęłam wryta wyostrzając zmysł słuchu.

- Ciekawe tylko, dlaczego ta wiadomość nie ucieszyła naszego króla. Gdy go minęłam na schodach nie wyglądał najlepiej...

Czy ja dobrze rozumiem? Wiadomo kiedy Thorin i Isabella się pobiorą? O co tu chodzi? Dlaczego do tego dopuścił?

- Selly?

Obok mnie pojawił się Bilbo. Przyglądał mi się uważnie.

- Gdzie ty byłaś cały dzień? Szukaliśmy cię wszędzie! Co się z Tobą dzieje?

Nie mogłam mu odpowiedzieć. Byłam doszczętnie pogubiona w swoich myślach.

- To prawda?- te słowa z trudem przeszły mi przez usta.

Hobbit spojrzał na mnie z żalem. Objął mnie ramieniem i poprowadził z nieznanym kierunku. Pozwoliłam mu się prowadzić, bo mu ufałam. Ufałam jak nikomu innego. I on doskonale o tym wiedział.

Kiedy znów znaleźliśmy się w opustoszałych korytarzach Bilbo w końcu się odezwał.

- Nie ty jedyna jesteś szokowana tą wiadomością. My też jesteśmy.- rzekł ponuro.

- Nie mogę tego zrozumieć. Obiecał mi, że do tego niedopuści...- szepnęłam trochę do niego, trochę do siebie.- I jeszcze nasza tajemnica.. co z nią będzie?

Poczułam zdziwione spojrzenie Niziołka na sobie.

- Jaka tajemnica? Jest coś o czym nie wiem?

- Długa historia, później ci o niej opowiem.- westchnęłam.- A mogę wiedzieć gdzie idziemy?

- Zaraz zobaczysz..- uciął.

Zeszliśmy schodami w dół i moim oczom ukazały się znane mi drzwi do jadalni. Bilbo właśnie tam się udał. Jednak nikogo tam nie było. Zaczęłam się zastanawiać, po co mnie tutaj przyprowadził.
Wtedy skierował się i pchnął podwójne ciemne drzwi na końcu sali. Drzwi bez klamek. Domyśliłam się, że prowadzą do kuchni. Tylko po co tam ja?

Królewska kuchnia była urządzona w kolorach bieli i szarego. Meble stanowiły wiszące szafki, blaty i metalowe stoły. Na hakach wisiały kawałki mięsa a w powietrzu unosił się zapach ziół i przypraw.
Kilku kucharzy chrzątało się przy piecach i blatach powoli przygotowując kolację. Wcale nie wyglądali na zdziwionych naszą obecnością na ich terenie. Jakby byli przyzwyczajeni do takich wizyt. To trochę dziwne, zazwyczaj kucharze w takich sytuacjach wyganiają nas z wałkiem w dłoni, żebyśmy nie kradli niczego ze spiżarni.

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz