Plaża

1.1K 66 24
                                    

[Time skip] trzy tygodnie później

*Dipper

Mabel, nic nie wie. Nie powiedziałem jej o moim spotkaniu z Billem. Nie wie także dlaczego Pacifica wybiegła z chaty bez pożegnania. W końcu, nie odzywa się już trzeci dzień... Trzeci dzień od tamtego koszmaru. Boje się że Mabel, mnie znienawidzi za to że ukrywałem takie rzeczy. Boję się sam siebie, a tak dokładniej swoich uczuć...

Kolejny dzień. Upał że marzysz tylko o samobójstwie. Ale nawet gdybym się chciał ciąć, to żyletka jest za daleko. Nie jestem w stanie się ruszyć. Boję się że zaraz się roztopie. Nie myślę o niczym poza szklanką zimnej wody. Ale jestem zbyt leniwy żeby zejść do kuchni. Natomiast Mabel tryska energią. Nie wiem skąd bierze jej aż tyle, zwłaszcza w taki upał. Skacze, dzisiaj cały ranek odkąd wróciła z kuchni. Ja oddałem się przemyśleniom o upale, lecz po chwili Mabel je przerwała:

- Dip-dip-dip-dip! A -||- Idę, dzisiaj na plaże z wujkami!

- Od kiedy to w Wodogrzmotach jest plaża? -zapytałem podejrzliwie

- Wuj Ford mówi że nas zaprowadzi, a poza tym jest niedaleko! Bardzo się ciesze bo dzisiaj mamy wyjątkowo upalny dzień

- Tak, mogę się z wami zabrać?

W jej oczach pojawiły się iskierki - Oczywiście! Szybko, ja się przebiorę spakuje nas, ty będziesz niósł torbę, i za godzinę idziemy! Świetnie!

- Widzę że masz już wszytko zaplanowane

- Ależ oczywiście! Nawet strój już przerobiłam! Będzie z pyszczkiem Naboki! Ach, jedyna pamiątka jak mi po nim pozostała...

- Twoja, wina. Nie trzeba było umawiać się z rzeźnikiem -zaśmiałem się cicho

- Och, weź już nie przypominaj, myślisz że dlaczego zostałam wegetarianką!? ugh...

Tylko cicho się zaśmiałem. Moja siostra, miała taki okres, że umawiała się z każdym. Ja mniej więcej pamiętam, a więc tak: Ten nieszczęsny rzeźnik, lekarz, gimbusy, studenci, licealiści, kominiarz, sprzedawca, aktor w teatrze, i paru muzyków od siedmiu boleści. W końcu złożyła obietnice że do studiów nie będzie miała chłopaka. Już to widzę, choć na razie dobrze jej idzie. Ubrałem biały podkoszulek i granatowe kąpielówki. Mabel już nas (wszystkich) spakowała, i mi przypadło być osłem bagażowym. Na szczęście plaża nie była daleko, piętnaście minut drogi z chaty. Kiedy dotarliśmy na miejsce, plaża była tak zawalona ludźmi że nie było jak przejść, ale mamy Mabel. Podeszła do grupki facetów siedzących najbliżej morza, zaczęła trzepotać rzęsami, po czym "magicznie" zwolnili dla nas miejsce. Oczywiście Stanek pochwalił Mabel za "zaradność życiową". Rozłożyłem koce i postawiłem parasol, wujkowie już dawno byli w morzu, za to Mabel krzywo na mnie patrzyła:

- Kiedy zamierzasz, ściągnąć podkoszulek? -zapytała ewidentnie rozgniewana

- Mam zdejmować podkoszulek bo ty tak chcesz?

- Dipciu. Stan and Ford, ściągnęli koszulki choć na prawdę lepiej by było gdyby tego nie robili. Ale ty, ty masz ściągnąć tą koszule... Po chuj ćwiczyłeś, jak nadal wstydzisz się siebie!

- Mabel, nie zrobię tego

- Dipciu, daje ci 10 sekund, albo sama ją z ciebie zedrę. 1-2-3

- Dobra, dobra! -ściągnąłem koszulkę -Zadowolona?!

- Żebyś wiedział

- Idź już pływać, zaraz dołączę...

Mabel pobiegła w stronę oceanu. Siedziałem skulony na kocyku, to że inni nie wstydzą się tak chodzić nie znaczy ze ja należę do tej grupy osób... Patrzyłem na to piękne morze i w końcu nie wytrzymałem, tak bardzo chciałem popływać... Powoli wstałem, szedłem przed siebie. Piasek nie miłosiernie parzył w stopy, ale nie przejąłem się tym. W tej chwili myślałem tylko o tym że prawi wszyscy patrzyli się na mnie kiedy szedłem przez plaże. Poczułem się bardzo nieswojo. Usłyszałem jakiś głos:

Kiedyś jej nienawidziłam...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz