Opadłam zmęczona na swoje łózko w moim pokoju. Dzisiaj był ciężki dzień. Musiałam siedzieć z grupą Avengersów i wysłuchiwać suchych żartów Starka, co cholernie mnie denerwowało i z tego co zauważyłam, to nie tlko mnie. Każdy miał miny, jakby w myślach planował jkaby tu zabić Tony'ego. Na szczęście w tej rzeczy nie jestem do niego podobna, choć dlaje nie wierzę, że on jest moim ojcem, potwierdzić to mogą jedynie testy na ojcostwo, które mam zamiar przeprowadzić w najbliższych dniach. Jeśli to okaże się prawdą, to nie wiem co ja wtedy zrobię. Cały czas mama mi wmawiała, że mój ojciec nie żyje, że umarł dla kraju, a teraz? To wszystko jest po prostu jakieś dziwne.
Zamknęłam oczy i odetchnęłam u lgą. Jeśli ma być więcej takich posiedzeń, to zbuduję sobie urządzenie, które będzie zapobiegać dotarcie głosu Starka do mojego ucha. Jego nie da rady słuchać! Otworzyłam oczy gdy usłyszałam jakiś trzask. Nie był zbyt głośny i dochodził z mojego pokoju, w którym obecnie się znajdowałam.
- Cholera jasna- usłyszałam warknięcie i od razu wiedziałam kto to jest.
- Co ty tutaj robisz?- spytałam i podeszłam do włącznika światła. Pokój oświetlił blask żarówki i ja mogłam zobaczyć Lokiego leżącego na podłodze. Gdy zobaczył, że jest jasno, szybko wstał przywołując się do pożądku. Na moich ustach pojawił się mały uśmiech.
- Przyszedłem w odwiedziny i z tego co pamiętam, to pudło tutaj nie leżało- powiedział i kopnął je, ale od razu tego pożałował. W pudle były częći do mojego skafandra. Syknął lekko z bólu, ale zaraz znów się opanował. Mimo tego gryms niezadowolenia widniał na jego twarzy.
- Jak wyszedłeś z celi?- spytałam, patrząc na niego uważnie. Uśmiechnął się lekko i siadł na fotelu, który był chyba jego ulubionym, bo zawsze na nim siadał. Rozsiadł się wygodnie i położył ręce na podłokietnikach. Wyglądał jak... Król na swoim tronie. Uśmiechnęłam się lekko i spoczełam na swoim łózku.
- Przyszedł do mnie Fury z kilkoma strażnikami i przenieśli mnie do poprzedniej celi. Wiem, że maczałaś w tym palce, bo sam z siebie by tego nie zrobił- powiedział i rozejrzał się dookoła.- Na prawdę mogłabyś zmienić kolory tych ścian. Chicaż ścian, ten kolor mnie denerwuje!- dodał i spojrzał w moje oczy.
- To mój pokój, a jeśli nie podoba ci się kolor niebieski to możesz stąd wyjść- przechyliłam głowę lekko w bok i patrzyłam na niego jak poprawia się w fotelu. Wiercił się przez chwilę aż w końcu wyciągnął spod siebie śrubokręt. Zaśmiałam się cicho i zakryłam usta ręką, aby się powstrzymać. Cóż, lubię śmiać się z czyjegoś nieszczęście, taka już jestem, ale to nie było wielkie halo. Na pewno nie takie poważne, aby patrzeć na mnie morderczo. W ogóle nie rozumiałam chłopaków, o bylo co się rzucają, szczególnie ci bogowie mitologiczni... Dobra, to trochę głuie, ale taka prawda. O dkąd znam Lokiego to on zawsze patrzy na mnie morderczo, jeśli zaśmieję się z tego, co dla niego nie jest śmieszne. Zazwyczaj jest to jego cierpienie lub coś w podobie, ale to nie moja wina, że wygląda kat przekomicznie.
Fury jednak mnie posłuchał. Chociaż jeden. Teraz tam mogę "pracować". Spojrzałam na chłopaka.
- Super, że tak to wszystko się potoczyło, ale ja jestem strasznie zmęczona, więc chcę odpocząć- powiedziałam i położyłam się na łóżku. Loki wstał i podszedł do półki z moim książkami. Znów chce mi jakąś ukraść? Jeszcze poprzedniej mi nie oddał. Stanłą koło mojego łóżka, bo półka znaljdowała się obok posłania, abym miała blisko do książek. Wygoda przede wszystkim.
- Idź spać, ja zaraz stąd zniknę, tylko poszukam sobie wartej mojej uwagi książki- mruknął i przeglądał wszystkie po kolei, czytając opis na tylnej okładce.
CZYTASZ
Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY]
RandomNie pamiętam swojego taty. Mama nigdy mi o nim nie opowiadała, jedyne co wiem, to to, że zmarł na wojnie. Przeprowadziłyśmy się z Nowego Jorku do Londynu, bo mama nie mogła znieść miasta, w którym się urodziłam, i w którym mieszkał mój ojciec. To za...