Przez resztę dnia wykonuję jakieś prace na zewnątrz, w porach posiłku wracam na kuchnię i roznoszę jedzenie do jadalni wraz z Mawen i Aleksandrą. Po obiedzie wracam do ogrodu, grabię liście, a potem wracam do pałacu i szoruję podłogę w sali balowej, która okazuje się cudowna. Te wszystkie złote ozdoby i wykończenia zachwycają od pierwszego wejrzenia. Zastanawiam się, ile jedzenia mogłabym kupić za choćby na to małą złotą klamkę przy oknie.
Po chwili z pomocą przychodzi do mnie Mawen, Aleksandra, Sae i Molly.
- Nie znoszę szorowania podłóg. - wzdycham. - Nie znoszę klęczeć.
- Z czasem człowiek się przyzwyczaja. - mówi Mawen wykonując precyzyjne ruchy szmatą po podłodze. - I nabierze doświadczenia.
Bardzo bolą mnie kolana, więc muszę co jakiś czas robić sobie przerwy. Mawen również, no w końcu nie jest już taka młoda. Podczas gdy Sae, Aleksandra i Molly szorują koniec sali, postanawiam szczerze porozmawiać z kobietą. Nie to, że reszcie służących nie ufam, bo wszystkie są bardzo przyjacielskie, ale z Mawen mam bliższy kontakt. Znam ją niecałe dwa dni i już mogłabym ją nazwać swoją znajomą.
- Rozmawiałam dziś z Liamem. - mówię przyciszonym głosem.
- Tak? Doszło do sprzeczki? - śmieje się.
- Och, nie, wręcz przeciwnie. Myślę, że macie racje. On nie jest taki zły. - wzruszam ramionami. - No dobra, nie tak chciałam go określić. Ugh, zabrzmiało to dosyć dziwnie...
- Miły z niego chłopak, prawda?
- To właśnie chciałam powiedzieć. - wzdycham. - Zastanawiam się tylko, dlaczego na początku zachowywał się jak chodzący wściekły pies.
- Liam kiedy do kogoś się przekonuje ukazuje swoje prawdziwe ja. Na początku zawsze jest niepewny i wręcz wrogo nastawiony. No cóż, niestety życie sprawiło, że nie ufa ludziom.
- W takim razie to dziwne, że przekonał się do mnie tak szybko. A ty? Jaki miałaś z nim kontakt na początku?
- W sumie to jestem tutaj od pierwszego roku życia Liama. To było bardzo dawno temu, a jednak wszystko pamiętam doskonale co z nim związane. - rzuca szmatę do wiaderka z wodą i siada na podłodze. Robię to samo. - Opiekowałam się nim niemal codziennie. Królowa była bardzo zajęta sprawami kraju, bo jak może wiesz, dawniej było jeszcze gorzej z Coldwater niż jest teraz. Byłam służącą i nianią w jednym. Kiedy spał, służyłam. Kiedy miałam wolny czas, poświęcałam całą uwagę Liamowi. Księżna Britt była z tego powodu zadowolona, bo jej syn nie był sam przez tyle czasu. Oczywiście królowa i król zajmowali się chłopakiem tak jak i resztą dzieci, ale obowiązki odbierały im wiele czasu. Widziałam jak rośnie z dnia na dzień, jak stawiał coraz pewniejsze kroki i się nie przewracał. Cieszyłam się tak bardzo, jakby to było moje własne dziecko. Dorastał, nabierał wiedzy i byłam pewna, że wyrośnie kiedyś z niego porządny chłopak.
CZYTASZ
Królowa Coldwater
FantasiJane żyje w Coldwater- kraju, gdzie ludzie są podzieleni na rangi: albo jesteś biednym i mieszkasz we wiosce zarabiając marne grosze, albo żyjesz w szlacheckim rodzie w dożywotnim dostatku. Dziewczyna nie ma łatwego życia. Poprzez brak pieniędzy wsz...