Miyake słysząc słowa Kanekiego omal serce nie wyskoczyło jej z piersi. Chłopak mówi bardzo poważnie. Obserwuje jej wyraz twarzy, który jest kamienny, choć szkliste oczy mówią wiele. Ona nie potrafi odpowiedzieć teraz. Nie potrafi przy nim pisnąć słowa. Milczy niczym zaklęta księga. Krew spływa z ciała Kanekiego prostą linią i kapie do wody. Potem druga, trzecia, następnie czwarta. Odsuwa się od niego, raptem łapie ją z powrotem zbliżywszy do siebie. Patrzy jej w oczy, dość głęboko, lecz nie może nic dostrzec. Dziewczyna mruży oczy. Wychodzi z wody, jakby straciła chęć na kąpiel. Bierze biały szlafrok, po czym okrywszy nim ciało, wiąże popielate włosy w niechlujny warkocz. Kaneki wychodzi zaraz potem i staje za ukochaną, usta przykłada do kosmyków włosów, jednocześnie stykając się z bladym, wręcz zimnym policzkiem.
– Nie chcesz, nie odpowiadaj, ale wiedz, że nie zrezygnuję z ciebie, choćby nawet musiała nas rozłączyć śmierć, rozumiesz? Już nigdy nie pozwolę, żebym cię raz jeszcze stracił – mówi stanowczo chłopak. – Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nasze życie takie będzie, obiecuję ci to.
Miyake wyobraża sobie widok ich z gromadką dzieci. Szczęśliwych, spokojnych o przyszłość i o dobrą śmierć. Zaraz potem ten obraz przemienia się w pustkę; martwą próżnię, gdzie jest cicho, nie ma życia, tylko śmierć i zapomnienie. I to ma go spotkać, lecz nastaje pytanie, czy ona tego chce? Chciałaby. Chciałaby wrócić do życia, gdzie nie musi walczyć, śmieje się do ludzi, wraca do domu bez myśli, że ktoś mógłby ją śledzić, bądź obserwować. Ciąży jej życie ghula, toteż bardzo chciałaby zmienić. Zapomniała smaku smakołyków z bufetu szkolnego Kamii, zapomniała smaku ludzkiego jedzenia. Tego jej brakuje, ale czy Kaneki byłby jej do tego potrzebny? Zdaje się, że owszem.
Odwraca się do białowłosego, staje na palcach i całuje go czule. W jaki sposób na nią patrzy, jak się z nią obchodzi, jak bardzo ją kocha, pragnęłaby każda normalna dziewczyna. Kaneki po Rize sądził, że miłość dla niego to nic ważnego, jednak gdy ją spotkał, wiedział, że te wszystkie uczucia kryły się w nim dość długo, poza tym chciał, aby nauczyła go tego normalnego życia, które posiadał przed przeszczepem. Głaszcze ją po głowie, po czym odsuwają się niechętnie od siebie. Kaneki rozumie; stara się zrozumieć jej milczenie. Jest za wcześnie.
Słyszą pukanie do drzwi, a potem jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. I tak na zmianę. Fusako lekko sięga za klucz i przekręca w lewo, a potem dostrzega twarz lokaja.
– Przepraszam, że przeszkadzam, jednakowoż, panicz Tsukiyama, wzywa Mima do siebie.
Kaneki słyszy to zza pleców, aż mu włosy jeża stanęły, po co Shuu miałby wzywać Miyake i to w jakiej sprawie.
– Niech zaczeka – mówi niskim, wyniosłym tonem dziewczyna. – Nago przecie nie wyjdę.
– Ach, tak. Niech Mim się nie denerwuje, zaczekam tutaj, aż panienka się ubierze – kłania się dość nisko.
Miyake zamyka drzwi, po czym ściąga szlafrok, stając zupełnie nago. Kaneki wychodzi z ukrycia i również ubiera czarne spodnie. Dziewczyna standardowo ma na sobie śnieżnobiałą koszulę z perłami na makietach, czarne, obcisłe spodnie, czarne czółenka na koturnie. Wzdycha z rozgoryczenia. Nakrywa Kanekiego na przyglądaniu się, wówczas podchodzi do niej i bez słów przytula.
– Racz być łaskaw nigdzie dziś nie wychodzić. Nie chciałabym znowu ci zrobić krzywdę, jak ostatnim razem – wzdycha niechętnie Fusako.
– Masz bardzo twardą rękę, twardszą od tej, którą miał Jason, ale tylko twoją rękę mogę powstrzymać. Głupie, prawda?
CZYTASZ
Tokyo Ghoul: Quinx
FanfictionSłynna Fusako Miyake złamała obietnicę daną Jednookiemu Ghulowi. Chłopak z rozdartym sercem wyczekuje swojej miłości do ostatniego tchu, wszakże wreszcie granica jego cierpliwości mija się z celem i postanawia jej szukać. Słuchy o niej, które panują...