11

6K 112 7
                                    

Rok później

Ciężko było dostać się do centrum miasta w samo południe.
-Pieprzone korki!- mówię sama do siebie. Akurat dzisiaj kiedy mi się śpieszy, korek jest większy niż zwykle. Wybieram numer do Hany.
-Cześć Judi, co tam? Załatwiłaś?- Hana od razu przechodzi do rzeczy.
-Daj spokój. Stoję w korku już ponad pół godziny, nie wiem kiedy dotrę na miejsce. - mówię spokojnym głosem. - Dlaczego sama nie chcesz tego załatwić?-pytam.
-Może jestem tchórzem. Judi ja siebie nie widzę w tej firmie. Fakt trochę nawywijałam i też nie chce się tam pokazywać. - głos przyjaciółki jest spokojny. No tak, jak nie ta praca to inna. Dla niej takie wszystko jest proste.
-Gdybyś nie była moją przyjaciółką to miałabym Cię gdzieś. Pamiętaj. Przez Ciebie nie wyrobię się do fryzjera. -
-Odwdzięczę się. - Hana rozłącza się niespodziewanie.
Odkąd zamieszkała w Rzeszowie z Piotrem zmieniła się nie do poznania. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej brakuje mi starej przyjaciółki, jeszcze z czasów liceum.

Kiedy dojeżdżam pod podany przez Hane adres deszcz zaczął padać coraz mocniej.
-Takie rzeczy to tylko mi się przytrafiają. - mówię sama do siebie.
Naciskam przycisk od windy. Wnętrze biurowca jest zimne, a zarazem eleganckie. Drzwi otwierają się, wsiadam i naciskam numer 7. Przeglądam się w lustrze. Wyglądam nawet nieźle.

Ciepłe i bogato urządzone biuro pachnie jeszcze świeżością.
-To mówi Pani, że Hanna nie chce tutaj pracować? Znalazła coś lepszego?- pyta mnie prezes.
-Tego nie wiem. Na razie sytuacja nie wygląda dobrze i musi się zwolnić z Pana firmy. - mówię zdecydowanym głosem.
-Szkoda. Fajna z niej asystentka była, ale to jej decyzja. Swoją drogą dziwne, że nikogo nie ma. -
-Przecież ma chłopaka, a w ogóle co Panu do tego? To jej życie prywatne. - co Hana kombinuje?
-Ma? Nie odbiera ode mnie telefonu, chciałem z nią porozmawiać. -
-Nic mnie to nie obchodzi. Tyle? Trochę mi się śpieszy. - wstaje z fotela.
-Tak. Proszę pozdrowić ją ode mnie i powiedzieć, że po imprezie firmowej było fajnie z nią spędzić czas.- uśmiecha się szyderczo.
-Do widzenia.- wychodzę i zamykam drzwi.
Co ona kombinuje? Czeka mnie z nią poważna rozmowa.

Wpadam do Hany mieszkania jak tornado.
-O cześć Judyta, świetna fryzura. - Hana niepewnie mnie wita.
-Co to wszystko ma kurwa znaczyć ?- rzucam dokumentami z jej firmy.
Milczy.
-Po imprezie firmowej coś się wydarzyło?- pytam wściekła.
-Tak wyszło. - wybucha płaczem. - Boże ja tego nie chciałam, przecież ja kocham Piotra, byłam wstawiona. Szef to wykorzystał no i tak wyszło. - łkała.
-Co wyszło? Piotr wie ? - nie mogę się opanować i zaczynam krzyczeć.
-Nie wie, ale Judyta ja przysięgam nie chciałam. Nie chciałam tego seksu.- wybucha ponownie płaczem.
-To po co lazłaś z nim do hotelu czy gdzie tam ? - siadam i łapie się za głowę.
-Ty też spałaś ze swoim szefem!- zarzuca mi.
-Ale Marek nie ma 52 lat idiotko!- zamilkła i za chwilę płakała jak małe dziecko, które nie dostało czekolady.
-Nie mów Piotrowi. Proszę. - oczy Hany są opuchnięte.
-Nie powiem, ale to był ostatni taki numer, więcej nie uratuje Ci dupy rozumiesz ? Jestem na Ciebie wściekła.- biorę torebkę, całuje Hane w policzek i wychodzę.

Słońce zaczyna się przebijać przez deszczowe chmury, co sprawia, że pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Nie mogę być w kiepskim nastroju. Nie dziś. Impreza zaczyna się za 4 godziny.
Kiedy dojeżdżam pod hotel, Kasia nasza recepcjonistka macha mi na powitanie.
-Cześć. Wszystko gotowe?- pytam z uśmiechem.
-Dzień dobry Pani Judyto. Prawie tak. Nie mogę się doczekać. - uśmiecha się.
-Ja też. Dużo przez ten rok się działo. Najważniejsze, że hotel odżył i jest dużo klientów. - zamykam samochód i wchodzę do hotelu.
-Pani Judyto. Nigdy tutaj nie było tylu ludzi i to takich bogatych! Dziękuję, że mnie Państwo nie wyrzucili z pracy. -bierze mnie za rękę.
-Jest Pani uczciwą osobą, dlatego Pani została. To się ceni w pracownikach. Marek u siebie ? - pytam z uśmiechem.
-Tak. - odpowiada Kasia i idzie na swoje stanowisko pracy.

Niebezpieczne pożądanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz