Dedyk dla DaughterOfAthena_016 bo mnie nominowała, ale wątpię że chce się wam czytać 15 faktów o mnie, tak więc...
+16 chyba, idk (i tak to przeczytacie mali zboczeńcy)
- Daniel, nie żartuj! To mój znajomy. Chciałem mu pokazać, jak się tu bawimy - powiedział Adrien i uśmiechnął się do mnie zachęcająco. Ten uśmiech mnie nie pocieszył, jedynie jeszcze bardziej przeraził...teraz byłem już w pełni przekonany, że nie powinienem tu być.
A może tym bardziej powinienem? Może przydałaby mi się jedna noc wytchnienia?
Zanim zdążyłem podjąć decyzję i wyznaczyć statystyki dotyczące możliwości ucieczki, Adrien zniknął w tłumie nieznajomych. Cóż, coś było w tym miejscu...niesamowitym miejscu. Zdaje się, że wszyscy ludzie, którzy nie byli zakumanizowani, dzisiejszego wieczoru znajdowali się tutaj. Tak jakby...tylko tu życie trwało dalej.
Nagle poczułem dłonie na moich biodrach. Już byłem gotowy na odwrócenie się i rzucenie jakiegoś ciętego tekstu w stronę Adriena...
Ale to nie był Adrien.- Ty jesteś kumplem Adriena? - spytała nieznajoma. Była trochę ode mnie niższa, miała długie do pasa, niebieskie włosy i krótką, fioletową sukienkę. A jej oczy...były białe.
- Boże, co za oczy... - wypowiedziałem nieświadomie i kiedy zrozumiałem, że te słowa padły, zbeształem się w myślach.
- Uznam to za komplement! - powiedziała nieznajoma i roześmiała się perlistym śmiechem. - Czemu się nie bawisz?
- Ja...tak jakoś...
- Chodź ze mną! Napijesz się, porozmawiamy, od razu poczujesz się lepiej!
Nie wiem czemu to zrobiłem, ale poszedłem z nieznajomą. Może nie do końca poszedłem, bo to ona mnie tam zaciągnęła. Usiedliśmy na stołkach i wsłuchiwaliśmy się w aktualnie lecącą piosenkę.
- Wy...jak często macie takie imprezy? - spytałem nieśmiało. Nieznajoma uśmiechnęła się.
- Zabrzmi to dziwnie i kiczowato, ale...tu impreza nie ustaje. Przy tylu okropnych wydarzeniach...tak łatwiej odetchnąć, odciąć się od tego wszystkiego, rozumiesz?
Wolno pokiwałem głową.
- Co pijesz?
- Weź...cokolwiek.
Dziewczyna wyszeptała coś na ucho barmanowi i usiadła z powrotem na stołku. Po chwili naszej rozmowy (w której dowiedziałem się między innymi tego, że jej imię to Jane), jej oczy nagle rozbłysły. A stało się to za sprawą kolejnej piosenki...
- Nathaniel, uwielbiam Bastille! Idziesz ze mną? - powiedziała i zaczęła ciągnąć mnie za ręce. Roześmiałem się i wstałem ze stołka. Początkowo lekko się zachwiałem (za sprawą wchłoniętych promili?), lecz gdy udało mi się utrzymać równowagę, dziewczyna od razu zaciągnęła mnie na parkiet. W zmieniających się kolorach świateł wyglądała naprawdę...niezwykle. Była bardzo ładna.
- And the walls kept tumbling down in the city that we love... - wyśpiewała dziewczyna i uśmiechnęła się, zawieszając ręce na mojej szyi. Dokończyłem za nią:
- Great clouds roll over the hills bringing darkness from above.
- But if you close your eyes... - wyszeptała i przymknęła oczy, zbliżając się w moją stronę. Cholera, była przepiękna. W sumie co mi szkodziło...
Dotknąłem swoimi ustami jej ust.
Dziewczyna pogłębiała pocałunek, natomiast ja całkowicie poddałem się jej kontroli. To było...to było coś innego. Nie mogłem określić w jaki sposób pocałunek z nią różnił się od moich z Adrienem, lecz...nie czułem tego. Mimo jej całkiem przyjemnych ust to było dla mnie jak całowanie papieru.
CZYTASZ
//Miraculous// Inaczej
FanfictionKiedyś napiszę normalny prolog, przysięgam. *** (W trakcie poprawiania. Wracam w wakacje.)