Rozdział 25

6.3K 322 4
                                    

Holly Minight

Ali na swoje trzecie urodziny zaprosiła kilka osób. Zrobiłam jej mały tort, gdy mała brała kąpiel. Założyła sukienkę w kwiaty, a włosy związałam jej w lekkiego warkocza. Na siebie włożyłam granatową, skromną sukienkę, zrobiłam lekki makijaż, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Potem zjawił się Mike, pocałował mnie i podał prezent naszej jubilatce. Następnie przyjechali Laura, Thomas i Louisa. Gdy wszyscy już byli zaczęliśmy śpiewać jej "Sto lat".
- Pomyśl życzenie, skarbie. - poinstruowałam.
- Już. - powiedziała i zdmuchnęła świeczki.
- Możemy poznać twoje życzenie? - zapytał Jace.
- Nie mów, bo się nie spełni. - zażartowałam.
- Chciałabym, żeby tatuś tu z nami był i, żeby został już na zawsze. - nerwowo spojrzałam na Jace'a.
Nagle w pomieszczeniu zrobiło się bardzo cicho. Niezbyt miły nastrój przerwała Alice mówiąc:
- Mamusiu, kroimy tort?
- Tak, tak. - porozdawaliśmy ciasto i zasiedliśmy przy stole.
Po jakiejś godzinie zabrałam brudne talerze, a rozdałam nowe. Włożyłam je do zmywarki i zabrałam się za przygotowanie kolejnej potrawy.
- Wszystko okay? - zapytała Laura.
- Tak.
- Zrobiło ci się przykro.
- Nie, to całkiem normalnie, że dziecko potrzebuje ojca, a ja jej go nie zastąpię. - oznajmiłam zdenerwowana i załamana przebiegiem zdarzeń.
- Ale za to jesteś super mamą. Jesteś dla niej wzorem.
- Wzorem? Laura, daj spokój. Dziewiętnastoletnia dziewczyna w ciąży? To raczej nie jest wzór.
- Nie chodzi o to ile miałaś lat, ale jak ją wychowujesz. Na jaką osobę.
- Nie jest mi łatwo.
- Nie dziwię się, a nawet podziwiam... jak ty dajesz radę to wszystko ogarnąć? Jak robisz kilka czynności na raz. Wychowanie dziecka, studia, praca.
- Kochanie, może ci... - do kuchni wszedł Mike. - Przerwałem wam?
- Nie. Jeśli chcesz pomóc to to zanieś. - powiedziałam. - Kiedy indziej dokończymy tą rozmowę. Chodźmy do gości.
Po kilku godzinach wspólnych rozmów kilka osób pojechało do swoich domów. Mama i Laura pomogły mi z lekka posprzątać. Ali i Lou bawiły się w pokoju.
- Gdzie są Ali i Lou? - zapytał Jace.
- Są w pokoju. - odpowiedziałam. - A co?
- Ciepło jest na dworze, pobiegają trochę, pobawią się.
- My tak trochę ogarniemy i też wyjdziemy.
- Jasne.
Po kilku minutach powiedziałam:
- Mamo, ty idź już na dwór. Odpocznij, bo ty i tak mi dziś już dużo pomogłaś.
- Dobrze. Ale jak coś to wołajcie.
- Okay. My też już kończymy.
Ustawiłyśmy naczynia w półce, ja starłam brud z szafki, a Laura wyglądała przez okno.
- Holly... chodź tu na minutę.
Wytarłam dłonie o ściereczkę i zamarłam. Jace podniósł moją córkę do góry, a ta śmiała się głośno. Przytulił ją i zaczął delikatnie łaskotać. Potem zaczęli biegać i ganiać się. W moich oczach zebrały się łzy. Zamrugałam kilkukrotnie i odeszłam.
***
- Mike. - upomniałam go. - Alice jest w pokoju.
- Ale śpi. - powiedział i kontynuował całowanie mojej szyi. - Mike.
- No dobra, ale dzisiaj wieczorem idziemy na kolację.
- Pamiętam. Poproszę panią Marię, żeby została z Alice.
***
Po wykwintnym jedzeniu piliśmy wino i nagle w jednym z kwiatów zobaczyłam pierścionek z ogromnym zielonym brylantem.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał Mike, a mnie wbiło w ziemię.
- Mike...
- Myślałem o tym od tygodnia... od urodzin Alice. Chciała mieć ojca.
- Dobrze, wyjdę za ciebie.
***
Przywiozłam dziewczynki z przedszkola, a przy okazji wstąpiłyśmy do Laury na herbatę.
- Oświadczył ci się? - powiedziała zdziwiona Laura.
- No. Chciała mieć tatę, więc...
- Zgodziłaś się tylko ze względu na twoją córkę? Czyli nie zamierzasz mu powiedzieć?
- Jace musi dowiedzieć się, że Ali jest jego córką, ale nie teraz.
- Wujek jest moim tatusiem?!- krzyknęła ucieszona Ali.
- Kochanie... Nie mów o tym nikomu.
- Dlaczego?
- Na razie to musi zostać między nami, bo Mike bardzo chce zostać twoim tatą.
- Ale ja nie chcę. Chcę, żeby wujek był moim tatusiem. - moja córka wbiegła do domu, więc poszłam za nią. Siedziała na schodach. Usiadłam obok i powiedziałam:
- Skarbie, to wszystko nie jest takie proste. Obiecuję, że porozmawiam z tatą.
- Ale dlaczego nie powiedziałaś mi, że to on?
- Wujek, znaczy tata gdyby dowiedział się, że ma taką piękną córkę to rzuciłby wszystko i przyjechał do nas. Chciałam, żeby był szczęśliwy.
- Babcia mówi, że jak chce się kogoś uszczęśliwić to znaczy, że się go kocha.
***
Może nie jest romantycznie, ale dla Holly dużo emocji.

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz