Gdy wiosłował do portu nastał już wieczór. Wróciłby wcześniej, ale nieszczęście chciało, że zasnął z butelką wina w ręku. Z jego połowu, przynajmniej tego, co nie uciekło z łodzi gdy spał, pozostały tylko dwa małe dorsze i potężny szczupak który ocucony wpadającą przez burtę wodą zaczął podrygiwać w przypływie sił.
Fale biły o burty łajby a chmury zaczęły zbierać się nad jego głową
-Byle nie lało – burknął do siebie
Minęła chwila nim spośród uderzeń wioseł o wodę wyłapał niepasujący dźwięk. Był to głos, kobiecy, słodki i kojący dla ucha. Zdawał dobiegać zewsząd i znikąd jednocześnie. Namierzenie go pośród zbierającej się mgły i szumu morza, wydawało mu się niemożliwym. Rozglądał się dookoła poszukując jakiegokolwiek śladu po tajemniczej kobiecie. Nie widział nic, a mgła coraz mocniej gęstniała. Słaba latarenka ze świecy i szklanej obudowie, mimo iż znajdowała się tylko metr o niego zdawała się być coraz ciemniejsza.
Nagle coś otarło się o dno łodzi. Szurnięcie poczuł prawie natychmiast a zareagował jeszcze szybciej. Pociągnął wiosła do siebie i założył na łódź.
- Co to było? – Kontynuował monolog
Rozejrzał się, ale mgła była za gęsta by zobaczyć cokolwiek.
-Czego szukasz? – Uderzył go dźwięk cudzego głosu
Obrócił głowę na rufę łodzi i zobaczył kobietę. Albo coś co kobietę przypominało. Miała mokre, posklejane, rude niczym rdza włosy i wisiała na burcie z założonymi o nią rękoma. Reszty jej nie widział gdyż skryta była z burtą. Morze uspokoiło się znacząco.
- Na miłosierną matkę - Wymamrotał
- Stało się coś, co warte jest wzywania twego bóstwa?
Milczał spoglądając na nią. Czuł jak jej zielone niczym algi oczy przeszywały go na wylot
- Może potrzebujesz pomocy? – Zapytała głosem, który słyszał wśród mgieł.
- Czeeego chcesssz – wyparł z ust na siłę
- Towarzystwa. Zbliż się do mnie.
Usłuchał. Ale czuł że jego ruchy są wymuszone. Czuł, że to nie on rusza rękami i nogami tylko ona. Ona ciągnęła go ku sobie, ciągnąc za niewidzialne dla niego nici. Klęczał tuż przy jej twarzy
-Pocałuj mnie
Słowa niczym rozkaz popłynęły o jego głowy i zbliżył swe usta do niej, lecz ona odsuwała się coraz to dalej, w dół, prosto pod ciemną wodę. Gdy przestała, dyndał już przez burtę z twarzą w wodzie. Wstrzymują powietrze czekał na pocałunek. Ona zagłębiając się w wodę zmieniła się, znikało powoli jej piękno, ustępując bladej skórze. Nim zrozumiał, że jej białe niczym perły ząbki zmieniły się w zębiska ostre niczym brzytwy, było już za późno.
W jednej chwili wpadł do wody i zniknął nie pozostawiając nawet śladu na wodzie po upadku. Pozostała tylko łódź z dwoma małymi dorszami i martwym już szczupakiem.
CZYTASZ
Rybak
FantasyOstatnią rzeczą jaką chcielibyście zobaczyć zaraz po przebudzeniu się, jest wszechobecna mgła i fakt, iż jesteście sami w niewielkiej łódce.