Rozdział 22

551 46 3
                                    

Harry człapał ze zmęczeniem z powrotem do pokoju wspólnego. Ledwo do niego docierało, że teraz będzie musiał wziąć udział w niezwykle niebezpiecznym Turnieju Trójmagicznym. On, czternastolatek. Kompletnie nie zastanawiał się, co czeka na niego w Wieży Gryffindora. Po prostu chciał pójść do łóżka i zapomnieć o tym fatalnym dniu.

Westchnął i powiedział hasło Grubej Damie, która uśmiechnęła się do niego współczująco, nim odsłoniła wejście do pokoju wspólnego.

Na środku pokoju przodem do siebie stali Ron i Ginny. Oboje wściekli, z czerwonymi twarzami, a reszta przyglądała się temu z zainteresowaniem. Hermiona stała z boku, przyglądając się im badawczo. Fred i George patrzyli z rogu, gotowi interweniować jeśli sprawy wymknęłyby się spod kontroli. Harry widział czubek różdżki, wystający z rękawa George'a.

- On tam nie wrzucił swojego nazwiska! - wrzeszczała Ginny. - Nie zrobiłby tego!

- Skąd wiesz? - ryknął w odpowiedzi Ron. - Pytałaś go?

- Nie muszę! - krzyknęła. - Znam go! I ty też! To twój najlepszy przyjaciel, wiesz przecież, że nie zrobiłby czegoś takiego!

- Wiem?

- Mam nadzieję, że wiesz - powiedział spokojnie Harry.

Ginny i Ron odsunęli się od siebie, a Harry zbliżył się do nich ostrożnie z rękami w kieszeniach. Najpierw popatrzył na Rona.

- Chcesz coś powiedzieć, stary?

Ron otworzył usta, ale zaraz je zamknął.

- Ron! - powiedziała ostro Hermiona. W odpowiedzi posłał jej ponure spojrzenie.

- Nie zrobiłem tego - zapewnił cicho Harry. - Nie chcę być częścią tego Turnieju. Nigdy nie chciałem. Ale ktoś wrzucił tam moje nazwisko i teraz nie mam wyboru.

Hermiona gwałtownie wciągnęła powietrze.

- Zamierzają zmusić cię do uczestnictwa!

- Nie mają wyboru - westchnął Harry. - To magiczny kontrakt.

- Och, Harry...

- A kto miałby wrzucić tam twoje imię? - spytał podejrzliwie Ron.

Harry potrząsnął głową.

- Nie wiem. Chyba ktoś, kto ma coś do mnie.

Ron parsknął.

- Oczywiście. Jak mogłem zapomnieć. Przecież zawsze ktoś czyha na twoje życie, prawda?

- Odwal się, Ron - warknęła Ginny. - Jeśli...

- W porządku - Harry wyciągnął rękę i złapał Ginny za nadgarstek, by powstrzymać ją przed uderzeniem brata. - Nie wierzy mi. Trudno.

- Nie jest w porządku - zaoponowała Hermiona. - Ron, podobno jesteś jego przyjacielem.

Ron nie chciał spojrzeć Harry'emu w oczy.

- Przyjaciel powiedziałby swojemu najlepszemu kumplowi co tu jest grane - burknął. - Idę do łóżka.

Ruszył gwałtownie po schodach. Ginny szarpnęła się, usiłując się wyrwać z uścisku Harry'ego.

- Pozwól mi mu przywalić, chociaż raz - wyrzuciła przez zaciśnięte zęby.

- Odpuść, Furio - poprosił zmęczonym głosem Harry. - Nic nie pomożesz. On już wie swoje.

- Dupek - warknęła Ginny. Odwróciła się do Harry'ego. - Jak on mógł tak o tobie pomyśleć?

Harry uśmiechnął się do niej, a potem do Hermiony.

- Przynajmniej wy dwie mi wierzycie.

- Oczywiście - zapewniła Hermiona. - Co powiedział Dumbledore?

Harry opowiedział co się stało: jak Barty Crouch, urzędnik z Ministerstwa nadzorujący przebieg Turnieju uznał, że Harry musi wziąć udział i jak podejrzliwi byli wobec niego inni zawodnicy i nauczyciele.

Hermiona w końcu poszła do łóżka i Ginny z Harrym zostali sami przy kominku. Harry zamknął oczy i oparł się ciężko o poduszki rozłożone na kanapie.

- Chciałbym móc pogadać o tym z Syriuszem.

- Powinieneś do niego napisać - zaproponowała mu. - Przy okazji napisz mu, że boli cię blizna.

Harry się skrzywił. Nie zdawał sobie sprawy, że Ginny jest taka spostrzegawcza. Ale miała rację. Ostatnio często bolała go blizna. Trącił ją ramieniem.

- W porządku?

Nie mógł zapomnieć wyrazu czystego przerażenia na jej twarzy, gdy Czara wymieniła go wśród zawodników.

Przez chwilę wpatrywała się w płomienie w milczeniu.

- Stanie się coś złego - powiedziała w końcu tak cicho, że ledwo ją słyszał. - Czuję to. Zbyt dużo zbiegów okoliczności: Śmierciożercy na Mistrzostwach Świata, twoja blizna cię boli, a teraz ktoś zgłasza cię do Turnieju, w którym możesz zginąć. I... - zawahała się.

- I co? - spytał Harry.

- Moje koszmary - wyznała powoli. - Są dziwne.

- A bywają inne?

- Masz rację, ale jest teraz w nich coś więcej. Coś, czego w nich wcześniej nie było. Nie do końca potrafię określić o co chodzi.

Harry splótł swoje palce z jej.

- Nie zamierzam zginąć - oznajmił stanowczo.

- Mam nadzieję - odparła, kładąc głowę na jego ramieniu. - Bo już się przyzwyczaiłam, że trzymasz mnie za rękę.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz