Rozdział 70

506 40 0
                                    

Tak jak Ron podejrzewał, Ginny nie pamiętała szczegółów ich rozmowy. Czuła, że powiedziała coś żenującego. Ron ciągle uśmiechał się domyślnie i patrzył to na nią, to na Harry'ego.

Harry nie chciał jej spuścić z oka. Powiedział, że to jej kara za zniknięcie bez słowa. Oczywiście zignorowała go, a że egzaminy się skończyły, to robiła sobie co jej się żywnie podobało. Zmieniło się to w rodzaj gry między nimi. Ginny robiła co w jej mocy, żeby mu uciec, a on ją znajdował. Miał nieuczciwą przewagę w postaci Mapy Huncwotów, więc Ginny zwędziła ją którymś razem. Kiedy Harry wreszcie ją dorwał, odbył się wspaniały pościg korytarzami na pełnej prędkości i oboje niemal zarobili szlaban.

W pewnej chwili Dean podszedł do niej i niezręcznie przeprosił za swoje zachowanie i zapytał czy mógłby pisać do niej przez wakacje. Zgodziła się, ale nie była przekonana, czy chce naprawiać ich związek. Dobrze się z nim bawiła i zależało jej na nim, ale czegoś między nimi brakowało.

Zanim się obejrzała nadszedł czas na pakowanie kufra i wyjazd Ekspresem Hogwart. Przerażała ją myśl o pożegnaniu z Harrym. Musiał zostać tego lata z ciotką i wujem, ale tylko do dnia, w którym skończy siedemnaście lat. Wtedy ochrona, którą zapewniła mu mama zniknie i będzie musiał znaleźć inne miejsce do życia. Poczyniono już plany, by wzmocnić ochronę Nory. Ginny wiedziała, że jej brat Bill i bliźniacy pracują nad naprawdę złożonymi osłonami rozciągniętymi na dom i otaczające go tereny. Sam Dumbledore pracował nad zapewnieniem bezpieczeństwa ziemi jej rodziców i uczynił dom nienanoszalnym.

Ginny westchnęła i patrzyła jak krajobraz ucieka za oknem na drodze do Londynu. Ona i Harry siedzieli w przedziale we dwójkę, bo Ron i Hermiona patrolowali wagony. Harry zasnął z głową złożoną na jej kolanach pół godziny po tym, jak wyjechali z Hogsmeade.

Ona też już niemal zasnęła, gdy nagle Harry krzyknął coś cicho przez sen. Zaskoczona zerknęła w dół i ujrzała jego twarz wykrzywioną niepokojem. Rzucał głową, a jego dłonie zwinęły się w pięści. Krzyknął jeszcze raz. Wiedziała, że musi go obudzić.

- Harry! - położyła mu dłoń na ramieniu i potrząsnęła łagodnie. - Harry, obudź się!

Obudził się, gwałtownie wciągając powietrze i usiadł nagle, niemal uderzając czołem w szczękę Ginny. Na szczęście odchyliła się w samą porę. Usiadł do niej plecami i wziął kilka głębokich oddechów, usiłując się uspokoić. W końcu ostrożnie położyła mu dłoń na plecach.

- Harry? - zesztywniał, kiedy go dotknęła.

- Nic mi nie jest - rzucił krótko.

Ginny opuściła rękę.

- Świetnie. Cieszę się, że nic ci nie jest - odparła sarkastycznie.

Harry obrócił się do niej.

- Przepraszam.

Popatrzył na nią, a Ginny nie miała pewności co oznacza to spojrzenie. Jego oczy błyszczały jak nigdy wcześniej. Wziął ją za rękę, a Ginny przełknęła ciężko ślinę, bo nigdy wcześniej nie patrzył na nią tak intensywnie.

- Ginny, ja... - przerwał.

- Tak? - zachęciła go. - O co chodzi?

Złapał ją mocniej za rękę i wziął głęboki oddech.

- Muszę... - przerwał i zaśmiał się, ale to nie brzmiało, jakby coś go rozbawiło. - Nieważne, idę się napić wody. Zaraz wracam.

Puścił jej rękę i wypadł za drzwi. Ginny usłyszała jak mamrocze „nie mogę tego zrobić", nim drzwi przedziału zamknęły się za nim.

Oparła głowę o siedzenie i zastanawiała się co zobaczył w tym śnie, że zachowywał się tak dziwnie.

Po powrocie Harry'ego podróż mijała szybko. Wkrótce dołączyli do nich Ron, Hermiona, Neville i Luna. Cała resztę trasy do dworca King's Cross grali w Eksplodującego Durnia.

Ginny uśmiechnęła się szeroko na widok mamy, która machała szaleńczo, gdy wychodzili na peron. U jej boku stał Bill. Zaraz nastąpiła seria potężnych uścisków i zanim się zorientowała wyszli na peron, gdzie stanęli twarzą w twarz z ponurymi Dursleyami.

Harry westchnął na ich widok.

- Chyba lepiej już pójdę.

- To tylko miesiąc - pocieszyła go Hermiona. - Będziemy do ciebie codziennie pisali.

- A muszę codziennie odpisywać? - spytał podejrzliwie.

Wywróciła oczami, a potem mocno przytuliła. Odwzajemnił uścisk i wyszeptał jej do ucha coś, co sprawiło, ze się zarumieniła i pocałowała w policzek. Potem podszedł do Rona. Ginny obserwowała z rozbawieniem, jak obaj młodzieńcy udają, że nie będą za sobą tęsknić. Ich uścisk pożegnalny składał się głównie z mocnego poklepywania po plecach i kuksańców w ramię, ale widać było wyraźnie, że nie chcą się rozstawać.

Kiedy skończyli ten dziwny męski rytuał, Harry odwrócił się do Ginny, a Hermiona zaciągnęła Rona, żeby przywitał się z jej rodzicami.

- Do bani, że musisz iść - powiedziała ze smutkiem.

- Zgadzam się, ale to tylko miesiąc. Będę w Norze zanim się zorientujesz - powiedział z czułością.

Podeszłą jeszcze bliżej i objęła go za szyję. On w odpowiedzi objął jej talię. Uniósł ją nad ziemię, a ona owinęła się wokół niego nogami, tak że wkrótce był jedynym, czego dotykała na zatłoczonej stacji.

- Będę za tobą tęsknił - wymamrotał w jej włosy. - Uważaj na siebie, dobrze?

- Oczywiście. Będę otoczona przez Weasleyów, więc jak mogłabym wpaść w tarapaty?

- Nie wiem, ale ty na pewno znajdziesz sposób - odparł oschle.

Potem postawił ją na ziemi, całując delikatnie w usta. Był przy tym nadzwyczaj dyskretny. Ginny podejrzewała, że nie chciał, żeby jej matka albo Bill to zobaczyli. Nie zrozumieliby takiego gestu.

Przygryzła wargę, kiedy odgarnął jej włosy z twarzy i założył za ucho.

- Ty też na siebie uważaj, dobrze? Obiecaj mi, że wyniesiesz się stamtąd jak tylko skończysz siedemnastkę. On pewnie już tylko na to czeka.

- Rozpracowałem to wszystko z Dumbledorem - uspokoił ją. - Wpadnie za kilka dni i spróbuje przekonać ciotkę i wuja, żeby pozwolili Zakonowi przenieść ich na pewien czas w bezpieczną lokalizację. Więc może nie będzie tak źle.

Postąpił krok w jej stronę. Uświadomił sobie jak wiele ludzi na nich patrzy, więc wziął ją za rękę i bawił się jej palcami.

- Ginny, jest coś co muszę ci...

- Ruchy, Potter! - wuj Harry'ego, którego cierpliwość najwyraźniej się skończyła, odszedł kawałek od rodziny i gapił się na nich ze złością.

Ginny odpowiedziała równie wściekłym spojrzeniem. Twarz jego wuja pociemniała, a jego ciotka zapowietrzyła się z wrażenia. Harry stłumił śmiech i odwrócił się z nią, żeby patrzyła w inną stronę.

- Będę do ciebie pisał, dobrze?

Pocałował ją w czoło i teatralnie powąchał jej włosy, nim złapał kufer i ruszył w kierunku wujostwa.

- Będzie mi to musiało wystarczyć na cały miesiąc. Będę jak na odwyku!

- Wyślę ci mój szampon - odpowiedziała ze śmiechem. - Albo pukiel włosów.

- Nie mogę się doczekać! - zawołał.

Ginny patrzyła, póki nie zniknął w oddali, zdając sobie sprawę z pustki w jej sercu wywołanej jego brakiem.

- Choć, Ginny - Ron złapał ją za ramę. - On da sobie radę. Chodźmy do domu.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz