***
W końcu mogłem iść do szkoły. Jean mnie przeprosił. Chyba czuł się winny, obiecał, że będzie nad sobą panował.
-Cześć.- Zagadnąłem wesoło do niego. Pocałowałem go w policzek. Na co on uroczo się zarumienił.
-No hej.-Odpowiedział łapiąc mnie delikatnie za rękę, jakby była ze szkła. Na jego subtelność, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ruszyliśmy wolnym krokiem w kierunku szkoły.
^^^
Odprowadzony przez Jeana pod samą klasę pożegnałem się z nim mrugnięciem oka. Usiadłem klasycznie obok Levi'a.
-Coś długo znowu cię nie było.- Zaczął nawet na mnie nie patrząc. Wzrok miał wbity gdzieś w horyzont za oknem. Odłożyłem plecak na ziemie przysiadając się.
-Wiesz jak jest. Mam słabą odporność.- Uśmiechnąłem się promiennie. Wyraz jego twarzy odbijający się w szybie wskazywał na to, że nie łyknął wymyślonego na szybko kłamstwa. W końcu odwrócił się do mnie. Zmierzył mnie zimnym spojrzeniem kobaltowych oczu. Jakby szukał punktu zaczepienia. Zatrzymał wzrok na moich oczach.
-Znowu cię bił.- Stwierdził krótko.
-Nieeee. Przecież mówiłem ci, że się zmienił.- Odszepnąłem uciekając spod jego czujnego spojrzenia. Chciał coś dodać ale przerwał mu dzwonek i tłum uczniów wlewających się do klasy. Zaczął się wykład a ja... a ja odpłynąłem w przemyśleniach.
Znałem się z tym karyplem od podstawówki. Zawsze jak tylko pamiętam on wiedział kiedy jest źle. Pomimo tego, że nigdy nie okazuję emocji ja wiem, że tak naprawdę się o mnie martwi. Chodź by stąd- gdy jest zaniepokojony uderza w coś palcami. A tak się składa, że właśnie wybija niespokojny rytm na blacie ławki.
-Wszystko jest dobrze.- Szepnąłem szturchając go w ramie. Spojrzał na mnie jak na idiotę.
-Wcale nie.- Odszepnął.
***
Wiem że krótki rozdział ale muszę się rozkręcić ;)
Mam nadzieje, że mi wybaczycie :p
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
Od jutra aż do pon. nie będzie rozdziału!
Wyjeżdżam i niestety nie będę mieć dostępu do internetu :cc
CZYTASZ
Nie pozwolę cię skrzywdzić.
Hayran Kurgu*Nwm czy zauważyliście ale nigdy nie mam pomysłu na opis xD*