Rzuciłem plecak gdzieś w kąt i ruszyłem szybkim krokiem do kuchni. Otworzyłem lodówkę, chwyciłem karton soku pomarańczowego i wlałem go do szklanki. Usiadłem przy stole, żeby móc patrzeć przez okno. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Wiedziałem kto zaraz wejdzie do pomieszczenia.
-Michael, możemy teraz spokojnie porozmawiać? - spytał brunet, a ja skinąłem.
Usiadł po drugiej stronie stołu tak, żeby siedzieć na przeciwko mnie. Spojrzałem na niego, a on uważnie obserwował moją ranę na oku. Chwilę później ocknął się i zaczął mówić:
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz kłopoty w szkole? Mogłem ci jakoś pomóc.
-Nikt nie mógł mi pomóc... Obrywałem za to, że nie chciałem iść za resztą i miałem własne zdanie oraz styl. Myślisz, że koleś z niebieskimi włosami nie wyróżniałby się z tłumu?- zadałem mu pytanie, na które nie oczekiwałem odpowiedzi, ponieważ to było jasne. -Do tego pewnie znowu wysłałbyś mnie do psychologa, dlatego wolałem przemilczeć ten temat.
-Cholera, jestem fatalnym rodzicem - stwierdził i zasłonił twarz rękoma.
-Nie jesteś, po prostu czasami ciężko wychować dzieci samemu. Podziwiam cię, że starasz się dla mnie i Ashley jak najlepiej potrafisz. Tak w ogóle, to ona wie?
-O przeprowadzce? -skinąłem. -Nie. Dzisiaj chciałem wam o tym powiedzieć, ale nadarzyła się okazja, żebyś dowiedział się wcześniej, więc to zrobiłem- nagle mężczyzna odwrócił głowę w kierunku drzwi, więc zrobiłem to samo.
Ujrzałem moją młodszą siostrę z czarną bluzą w ręku i plecakiem na ramieniu.
-Słyszałam -powiedziała szybko i stanowczo.
-Ash, nie chciałem, żebyś dowiedziała się w taki sposób - tata próbował naprawić zaistniałą sytuację, ale to było na nic.
-Nienawidzę cię! -wykrzyczała i pobiegła prawdopodobnie do swojego pokoju.
Mój ojciec, siedzący przede mną odchylił głowę i przykrył dłońmi swoje oczy.
-Tato, chyba już pójdę odrobić pracę domową czy coś takiego, um... Może później pogadam z Ashley, kiedy trochę ochłonie?- zaproponowałem.
-Myślę, że to dobry pomysł... - spojrzał na zegar wiszący na ścianie. - Dobra, Michael już 10:03 muszę wracać do pracy, przypilnuj jej i spytaj później Luke'a, co robili na lekcjach, kiedy cię nie było - brunet wstał, poklepał mnie po ramieniu i rzucił uśmiech w moją stronę. Odwzajemniłem to, ale pewnie wyszło bardzo sztucznie. Chwilę później wyszedł z domu, a ja zostałem sam w kuchni.
Luke... Cholera, przecież Luke o niczym jeszcze nie wie! Muszę mu powiedzieć, tylko jak...
-Cholera -powiedziałem na głos.Postanowiłem pójść do swojego pokoju. Chwyciłem plecak leżący na korytarzu i pobiegłem na górę po schodach. Po drodze usłyszałem głos Ashley, rozmawiała przez telefon żaląc się przy tym jak malutkie dziecko. Prawdopodobnie zadzwoniła do Evana, by powiedzieć mu o zaistniałej sytuacji. Evan wydawał się miły, gdy dzisiaj pierwszy raz zobaczyłem go z moją siostrą, pominę już to, że prawie się tam zjedli. Ruszyłem w kierunku mojego pokoju. Jak zawsze na jego drzwiach wisiały duże plakaty Green Day i My Chemical Romance. W sumie cały mój pokój był oblepiony plakatami moich ulubionych zespołów. Wszedłem do pomieszczenia. Rzuciłem plecak na biurko, a sam opadłem na łóżku. Przez chwilę bezsensownie patrzyłem w sufit, myśląc jak powiedzieć Luke'owi o tym, że za miesiąc będę już w innym mieści, a nawet w innym kraju. Było trochę po dziesiątej, a normalnie lekcje skończyłbym o piętnastej, jak zawsze. Z jednej strony cieszyłem się, że tata zwolnił mnie z lekcji przez moją śliwę na oku, a z drugiej nie miałem co ze sobą zrobić. Jedynym rozsądnym pomysłem było obejrzenie serialu. Podniosłem się i poszedłem po laptop. Włączyłem mój ulubiony serial, American Horror Story i ułożyłem się wygodnie na łóżku.
Parę odcinków później z dziesiątej rano zrobiła się szesnasta po południu. Nigdy nie wiem jak to działa, ale zawsze, gdy oglądam seriale czas pędzi jak szalony. Niestety czas w szkole zazwyczaj stoi w miejscu. Odłożyłem laptop na bok i ruszyłem sprawdzić, co robi Ash. W domu było dziwnie cicho. Zawsze można było usłyszeć muzykę grającą w jej lub moim pokoju, ale w tym momencie panował spokój. Zapukałem, czekałem aż Ashley wrzaśnie coś w stylu, że mam odejść, ale tym razem było inaczej. Wszedłem do jej pokoju, a w nim zastałem pustkę. Nie było jej tam, jedyne co mogłem dostrzec była sterta ubrań przy szafie, rozrzucone książki i niepoukładane płyty, ale to było standardem. Nie wiedziałem, co robić. Zacząłem szukać jej w całym domu, ale jej po prostu nie było. Uciekła -było jedyną myślą, jaka przychodziła mi do głowy. Miałem jej pilnować, a zamiast tego wciągnąłem się w serial. To już czas na wręczenie mi tytułu najgorszego brata w historii ? Postanowiłem zadzwonić do Luke'a. Na niego zawsze mogłem liczyć, więc teraz też miałem nadzieję, że mi pomoże.
Czekałem na blondyna przed domem. Jak zawsze się spóźniał.
-Michael! -usłyszałem zza pleców. -Sorry za spóźnienie, ale musiałem jeszcze nakarmić psa -typowe Lucas, typowe....
-Ja pier... Dobra nieważne, wiesz gdzie mieszka Evan Way? -spytałem.
-To ten nowy twojej siostry?
-Uh, tak -odpowiedziałem.
-Chyba tak, to brat Leo Way'a, uczyliśmy się z nim w podstawówce, pamiętasz? -Luke przypomniał mi dość istotny szczegół, Evan jest bratem Leo, a co przez ostatnie dwa lata robi Leo? Handluje narkotykami. Cudownie.
-Rzeczywiście... A co jeśli Evan wciągnął Ash w narkotyki? Ojciec mnie zabije. Luke możemy się już pożegnać -po wypowiedzeniu tego zdania zorientowałem się, że na końcu jest dość dwuznaczne.
-Mike, nie przesadzaj, Ash nie jest głupia. Idziemy już czy będziemy jeszcze gadać? -spytał blondyn, po czym zaczęliśmy iść w stronę domu Way'ów. Jeśli Ashley nie będzie z Evanem, nie mam pojęcia gdzie jej szukać...
CZYTASZ
Creepy smile || Michael Clifford
RandomFala dziwnych porwań przechodzi przez niewielkie miasto w Kanadzie, w którym Michael Clifford po przyjeździe z Australii, rozpoczyna nowy rozdział życia. Za sprawą namówień towarzystwa, chłopak postanawia odkryć, co stoi za znikaniem w tajemniczych...