Rozdział 17

238 21 49
                                    

Witam z kolejnym rozdzialikiem. Proszę was o cierpliwość do mnie po tym co tu przeczytacie. ;-; I od razu ostrzegam, że w tym rozdziale są odważniejsze sceny (chyba można powiedzieć, że 18+), więc czytacie na swoją odpowiedzialność. :3

*Saeron*

Kiedy Sunggyu po mnie przyszedł, od razu zauważyłam, że jest coś nie tak. Był jakiś podenerwowany. Szedł szybkim krokiem i mało mówił. Martwiło mnie to okropnie. Nie wiedziałam, jak o to mogę go delikatnie zapytać. Próbowałam jakoś rozpocząć jakikolwiek temat rozmowy, lecz nie wychodziło mi to. Postanowiłam, że nie będę owijać w bawełnę. Musiałam się zebrać w sobie, by powiedzieć coś sensownego.

- Co się z tobą dzieje? - Oburzyłam się, zatrzymując na środku ulicy.

- Nie wiem, co masz na myśli. - Oparł unikając mojego wzroku.

- Dobrze wiesz. Sunggyu. Możesz mi zaufać i to powiedzieć.

- Boję się. - Przerwał mi. - Bo widzisz, spotkałem ją! - Krzyknął z akcentem na te ostatnie słowo.

Zamurowało mnie. Uderzyło to we mnie jak piorun. Jak to ją? Załamałam się w jednej sekundzie. Widziałam, już czarne scenariusze, jak to wszystko się zakończy. Nie chciałam tego. Niekontrolowanie zaczęłam płakać.

- Saeron? Co jest?

- Miała być za granicą przecież.

- Była. - Mówił już spokojnie i uważnie mi się przyglądał. - Widocznie wróciła.

Zbliżył się do mnie. Dotknął swoją dłonią mojego policzka i kciukiem wytarł mi łzę. Patrzył na mnie jakby zatroskany. Ja sama nie wiedziałam, co się dzieje.

- Saeron. - Wyszeptał. - Nie rozumiem, czemu się rozpłakałaś.

- Przepraszam, ale nie chcę cię stracić. - Powiedziałam, nie wierząc, że zrobiłam to na głos.

Jednocześnie wtuliłam się w niego, bojąc się, że to ostatni raz, kiedy mogę to zrobić. Zaczęłam wdychać jego cudowny zapach. Próbowałam zbliżyć się jeszcze bardziej, niestety się nie dało. W końcu przylegałam już do niego. Chciałam, by ta chwila się nie skończyła. Chyba wszystko do mnie dotarło. W tak krótkim czasie przywiązałam się do niego. Nie mogłam znieść myśli, że za chwilę mogę go stracić. Przecież ta dziewczyna miała do niego większe prawa niż ja.

Zdziwiłam się i zasmuciłam znowu, gdy odsunął mnie na długość swoich rąk, trzymając mnie nimi za ramiona. Obracał głowę na boki z przymrużonymi jeszcze bardziej niż zwykle oczami. Przyglądał mi się uważnie, jakby coś badał.

- Jesteś głupia. Myślisz, że wrócę do przeszłości, której się dopiero pozbyłem? Bałbym się. Dała mi nowy numer telefonu. I spójrz co z nim zrobię. - Mówiąc to wyjął z kieszeni jakiś papierek i wrzucił do pobliskiego kosza.

Zapewne moje oczy wyskoczyłyby teraz z orbit, gdyby potrafiły. Byłam w szoku. Naprawdę zapomniał o niej na dobre? A co jeżeli ona będzie chciała mu o sobie za wszelką cenę przypomnieć? „Stara miłość nie rdzewieje". Tak wiele razy moja mama powtarzała. Nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić z tym uczuciem, które we mnie wrzało.

- Przestańmy tak tu sterczeć i chodźmy do ciebie.

- Dobrze.

- Z tego co wiem, Jimin gdzieś poszedł tak?

Przytaknęłam.

- Dziewczyn też nie ma?

Znowu tylko pokiwałam głową. On wyciągnął nagle ramię w moją stronę. Zrozumiałam, że chciał, bym je chwyciła. Zrobiłam to bez zastanowienia się. Uśmiech sam wcisnął mi się na usta. Poczułam się od razu lepiej. Przez jeden, niby nie wiele znaczący gest. Tylko po co wypytywał, czy ktoś jest w domu? Zaczęłam się bać, że ma jakieś plany względem mnie. Ale szybko się otrząsnęłam, przypominając sobie, że moja wyobraźnia jest zbyt bujna.

Małe nieporozumienie |Infinite|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz