21.

839 60 7
                                    

chemicznaph7

Siedziałam w pokoju Rina, obserwując go, jak się pakuje. 

- Podziwiam cię. Jak można być, aż tak dokładnym? - Rzuciłam mu się na plecy. 
- Weź, ciężka jesteś, ja tu się pakuje. - Westchnął.
- Biedny Ai, zżył się z tobą. - Skierowałam się w stronę szafy i zaczęłam podawać ubrania Rinowi. - Ale jak można z kimś takim, jak ty się kumplować? Jesteś taki niemiły. - Wydęłam usta. - Wykorzystujesz również swoją dziewczynę... - Nie dokończyłam, ponieważ mój chłopak zamknął szybko moje wargi swoimi.
- Ty jesteś moją motywacją. Wcale to nie jest wykorzystywanie. - Zakręcił mój kosmyk włosów na palcu. 
- Panie perfekcyjny, pakuj się. Zapewne zaraz wpadnie młodszy kapitana. 
- W sumie racja. - Pocałował mnie jeszcze raz i zebrał koszulki, które upuściłam pod wpływem, jego pocałunku. 

- Skończone. - Uśmiechnął się triumfalnie. - A teraz nagroda. - Przyszpilił mnie do drzwi, zaczynając całować moją szyję. 
- Ty! A jak ktoś zechce wejść. To są intymne chwile. - Wydostałam się z jego uścisku i siadłam na krześle. Podszedł do mnie, łapiąc moją dłoń. 
- Tak jest, moja najdroższa. - Pocałował moje kostki. 
- Panie hrabio kochany, zbieraj się. Mamy jeszcze dziś plany, nie? - Cmoknęłam go w czoło. 
- Dobra, dobra. - Kucnął przy torbie, by sprawdzić czy ma wszystko. 
- Rin-senpai... - Pojawił się nagle w drzwiach Nitori. - To był tylko rok, ale dziękuje ci za wszystko. - Biedaczek miał oczy pełne łez. 
- I co tak przeżywasz? - Szarowłosy przeszedł do okna i spojrzał na bordowowłosego. - Zmieniany tylko pokoje, bo zaczął się nowy rok szkolny. - Złapał Rin za torbę, a ja skierowałam się do drzwi. 
- Niby tak... - Kapitan położył rękę na głowie Aia, następnie zaczął mierzwić jego włosy. 
- Tylko nie zasyf tego miejsca, kiedy mnie nie będzie. Na razie. - Otworzył drzwi i puścił mnie przodem. - A, i jeszcze... 
- Tak? - Odrzekł zadowolony Nitori. 
- Nim też się zajmij. - Wpadł do pokoju ucieszony Momotaru. 
- Siemanko! - Wydarł się rudowłosy. 

- Wow! Co za radość u pierwszaka. 
- Boje się o stan pokoju. - Przewróciłam oczami. 
- To gdzie twój pokój? 
- Zaraz obok. -Pociągnął mnie za rękę. 

- Rin. - Odezwał się lokator Rina. - Zawsze wolałeś wyrko na dole, co nie? - Czy się mylę, czy to Sousuke. Stałam za ścianą, czekając na mojego chłopaka.
- A właśnie, ty też je wolisz, prawda? - Zajrzałam zaciekawiona ukradkiem, kim jest nowy lokator. Nagle chłopaki zerwali się i zaczęli grać w papier, kamień, nożyce.
- Kochanie, teraz zobaczysz wojnę prawdziwych mężczyzn. 
- Prawdziwych mężczyzn, ha? - Zapytałam.

Pod wpływem wiatru, jaki wykonali rękami, spadła ulotka Festiwalu Iwatobi. 

- Gou mi to przystała. 
- To dzisiaj, nie idziesz? 
- Jakbym miał czas. - Położył się bordowy na łóżko. 
- Ej, nic nie mówiłeś o festiwalu. - Zajęczałam.
- Cicho! - Ominął sytuację Rin.
- Powinieneś pójść i zobaczyć się z nią raz na jakiś czas. - Usiadł obok niego Sousuke. - Wyglądała na samotną, kiedy mówiła, jaki jesteś oschły. - Zachichotałam pod nosem. Spojrzały na mnie bordowe oczy. Przeszły mnie ciarki i stanęłam pod ścianą. 

Nagle drzwi otworzyły się, a do pokoju  wpadł podjarany Momo. 

- Rozmawiacie o Gou? - Było słychać ekscytację w jego głosie. Przyjaciele spojrzeli na niego. Rin podszedł do niego i złapał go pod ramię. 
- Na basen,  w tej chwili. - Wyprowadził młodego na korytarz. 
- Duszę się... - Wykrzykiwał tylko rudy. 
- Jak można z kimś takim żyć? - To pytanie było skierowane do mnie.
- Sousuke, to ty masz z nim pokój. 
- Ale u ciebie będzie czasem spał. Wątpię w to, że na osobnych łóżkach. - Otworzyłam usta. Wow, zabił mi gwoździa.
- Panie przyzwoitko, ciebie też kiedyś będę oskarżał o przestępstwa. - Objął mnie w pasie. - To nie średniowiecze. Z resztą, Monika nie może sama spać w pustym mieszkaniu. - Spojrzał na nas. - No co? Jakbyś był na moim miejscu, co byś zrobił? Będziesz czasem sam, źle ci? - Niebieskooki podniósł ręce w geście kapitulacji. 
- Też bym tak zrobił, jasne. 
- Jak słońce. - Powiedziałam do niego i rzuciłam mu się na szyję. - Cześć Sou. 
- Cześć Mon. - Objął mnie. 
- Koniec tych pieszczoch, kuzynostwo. Monika idziemy. - Powiedział Rin.
- Hau, hau. - Ucałowałam Sousuke w policzek, ruszając prosto na korytarz. 
- Mamy czas do 15. 
- I co my teraz zrobimy? 
- Chodź na basen i pokaż na co się stać. 
- Ale nie jeden raz. Tak, tak. Tobie akurat pokazuje to cały czas. 
- Tak? 
- Lubisz mnie drażnić, co?
- Jesteś wtedy taka słodka. - Pocałował mnie w czubek głowy. Co racja, jest wyższy ode mnie 7 centymetry, więc jest idealny. Tylko czasem patrzy na mnie z góry, denerwuje mnie to. - Nad czym  tak myślisz? 
- Nad niczym, tak sobie... - Złapałam go w pasie, co raczej się nie zdarzało, oparłam głowę na jego ramieniu. - Idźmy już, chce się wyżyć.  

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz