3.

231 23 6
                                    

Po raz kolejny w tym tygodniu wpadłam roztrzęsiona do mieszkania, po czym oparłam się o drzwi frontowe.

- Kurwa! Jak ja ich wszystkich nienawidzę! Czemu wszystko co złe musi się zawsze przydarzyć mnie?!- krzyczałam tym samym płacząc.

- Czy to tak dużo mieć jedną osobę, która mnie chociaż wysłucha? Czemu nigdy nie było mi dane mieć tak zwanego przyjaciela?- wyszeptałam.

- Pierdole to wszystko!- kopnęłam nogą w drzwi frontowe.

- Ja już tak dalej nie mogę.- powiedziałam przecierając twarz dłonią, w tym samym czasie znów dotknęłam plecami drewnianej powierzchni.

- Mam dość...-  mówiąc te słowa poczułam, że coś we mnie pękło. Czułam jak wszystkie moje uczucia ulatniają się w raz z wydychanym, przeze mnie powietrzem. - Koniec. Nie dam się więcej szmacić.

Szybkim krokiem udałam się do mojego pokoju. Kiedy dotarłam na miejsce przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu w celu znalezienia mojej małej,, przyjaciółki". Leżała dokładnie tam, gdzie ją wczoraj zostawiłam, a mianowicie na parapecie. Gdy byłam wystarczająco blisko zwinnym ruchem zgarnęłam błyszczący przedmiot z gładkiej, marmurowej powierzchni. Następnie na niej usiadłam, po czym podwinełam rękaw u prawej dłoni.
Wzięłam głęboki wdech. Szczerze? To nie wiedziałam co mam zrobić. Tak wiele myśli krążyło mi po głowie...

- Zrobić to, czy nie?- powtarzałam jak mantrę, jednak nagle usłyszałam głos. Dochodził on z każdej strony.

- Nic Ci nigdy nie wychodzi,

-Zawsze musisz wszystko z pieprzyć,

-Jesteś ofiarą losu!- te zdania, zawładneły moimi myślami.

- Zrób to! Ulżyj sobie. Na co ty jeszcze czekasz?! Jesteś głupią, nic nie umiejącą szmatą! Po co marnujesz powietrze? Takich jak ty, a nawet lepszych tysiące!- powiedział z wyrzutem.

- Przestań! - wyszlochałam, podciagając kolana do klatki piersiowej i chowając w niej głowę.

- Zrób TO! Na co ty jeszcze czekasz
jebana, bezwartościowa szmato!- głos nie dawał za wygraną.

- Daj mi spokój!- wykrzyczałam, a następnie cisnełam żyletką przed siebie- zaczęłam płakać.

- Przestań, ja Ci tylko próbuje uświadomić twoją bezwartościowość!- śmiał się.

- Czy ja popadłam w paranoję?!- zapytałam się sama siebie.

- Nikomu na tobie nie zależy i nie będzie. A ja zostanę z tobą po kres twoich dni! - dodał po chwili.

- Co się ze mną dzieje?!- wyszlochałam kiwając się powoli  w przód i w tył.

Nagle głos ucichł, a ja nadal płakałam. Nic już nie miało dla mnie znaczenia. Odnosiłam wrażenie, że czas się zatrzymał, a razem z nim wszystko do okoła. Słyszałam jedynie własny, nie równomierny oddech i szybkie bicie serca. Po policzkach spływały mi łzy.

Nie wiedziałam ile tak siedziałam - nie obchodziło mnie to. Po pewnym czasie całkowicie straciłam kontakt z rzeczywistością - wycięczona usnełam.
****

Czułam niemiłosierny chłód.  Ociężale wyciągnęłam rękę w celu znalezienia kołdry. Niestety nie udało mi się to, dlatego też musiałam otworzyć, zaspane oczy. Dookoła było ciemno.
Pochyliłam się w lewą stronę mając nadzieję że, to tam znajdę upragniony kawałek ciepłego materiału. Oczekiwania mnie  przerosły i to bardzo... Kiedy próbowałam odnaleźć moją zgubę, wychyliłam się za bardzo- przeważało mnie. Dlatego też doznałam bliskiego spotkania z podłogą.... znowu.

Please, don't leave me.// Andy Biersack PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz